Nie jesteście zwolennikami reklam w Internecie, prawda? Cóż, przywykliśmy do darmowego dostępu do treści w Sieci, a odwrócenie sposobu myślenia na ten temat może zająć wiele, wiele lat. Proces ten może też zakończyć się fiaskiem. Przewidzenie przebiegu wydarzeń wydaje się wręcz niemożliwe, z tego faktu zdają też sobie sprawę wydawcy i właściciele takich serwisów jak Wired. Mimo to, podjęli decyzję o wprowadzeniu ciekawego modelu, który wydaje się intrygujący i ryzykowny jednocześnie.
Blokujesz reklamy? To płać! Taki model może wkrótce zapanować w Internecie
Pozytywnie zakręcony gadżeciarz, maniak seriali ro...
Przyczyną takiego kroku są statystyki - według nich ponad 20% odwiedzających stronę Wired korzysta z narzędzi blokujących wyświetlanie reklam. A przecież to właśnie one mają między innymi zapewnić płynność finansową i Wired mówi wprost - mamy rachunki do opłacenia. Dlatego w ciągu najbliższych kilku tygodni czytelnicy siegąjacy po wspomniane rozwiązania staną przed wyborem. Pierwszą z dotępnych ofert będzie zrezygnowanie ze stosowania dodatków blokujących treści reklamowe, zaś drugą z propozycji będzie skorzystanie z subskrybcji w wysokości 3,99 dolara za okres 4 tygodni.
Jednak po opłaceniu abonamentu reklamy całkowicie nie znikną ze stron Wired. Jak zapowiada Mark McClusky odpowiedzialny za rozwój biznesowy Wired, w miejscach, gdzie reklamy wciąż będą wyświetlane, obecnych będzie też więcej treści. Nie do końca wiem jak to rozumieć, ale można domyślać się, że dla subskrybentów dostępncyh będzie więcej artykułów do czytania online. Ustami Marka Wired zaznaczył też, że w pełni rozumie działania internautów, którzy korzystają z takich narzędzi jak AdBlock - niechęc wobec śledzenia oraz pragnienie osiągania maksymalnej wydajności przeglądarki to silne argumenty, lecz nadszedł czas na szczerą wymianę zdań z czytelnikami, którzy, zdaniem Wired, są już na to gotowi.
Można więc podejrzewać, że Wired posiada poparcie w cyferkach, według których wprowadzenie opisywnego modelu okaże się bardziej opłacalne, aniżeli "walka" z blokującymi reklamy czytelnikami. Na naszym rodzimym podwórku swoimi wynikami pochwaliła się cyfrowa Wyborcza, która pod koniec grudnia 2015 r. zanotowała wynik 77 tysięcy subskrybentów. Po przyjrzeniu się tej liczbie okaże się, że nie do końca wiemy, jaki obraz wyłania się z "cyfrowego projektu" Wyborczej i czy nazywanie go sukcesem jest w pełni uzasadnione, lecz godne pochwały jest z pewnością działanie na zasadzie "przecierania szlaku", czyli stosowanie paywalla w czasach, gdy nadal panuje przeświadczenie o obowiązkowości oferowania darmowego dostępu do wszystkich treści zamieszczanych online.
Ruch ten jest też prawdopodobnie odpowiedzią na zwiększenie zainteresowania rozszerzeniami blokującymi reklamy na urządzeniach mobilnych. Choć Wired twierdzi, że współczynnik użytkowników stosujących takie narzędzia na smartfonach czy tabletach jest o wiele niższy, niż na komputerach, to przecież liczba osób decydujących się na takie działania będzie rosła. Treści reklamowe wyświetlane na niewielkich ekranach potrafią skutecznie zniechęcić do odwiedzania wielu stron internetowych, a ich wczytanie niejednokrotnie zajmuje więcej czasu, niż załadowanie się na przykład mobilnej wersji artykułu.
Doskonale pamiętam sytuację, w której Wyborcza pobierając opłaty za dostęp do artykułów blokowała czytelników korzystających z dodatków blokujących wyświetlanie reklam. Ostatecznie wycofano się z takiej praktyki, ale jest to jeden z przykładów na to, jak trudno jest dziś zachować balans. Nie zdziwiłbym się, gdyby w ciągu najbliższych tygodni czy miesięcy kolejne redakcje podążyły ścieżką wytyczoną przez Wired. Jest to dość ryzykowna decyzja, gdyż skutkiem może być odpływ niemałej liczby czytelników, dla których codziennością są strony pozbawione reklam i dostępne bez żadnych opłat. O tym, jak się ten projekt przyjmie przekonamy się już niedługo.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu