Recenzja

Takie Diablo, tylko z kosmitami. Recenzja Alienation

Paweł Winiarski
Takie Diablo, tylko z kosmitami. Recenzja Alienation
Reklama

Alienation to jedno z moim pozytywnych zaskoczeń pierwszej połowy 2016 roku. Przy Resogunie bawiłem się świetnie, wcześniejsze Dead Nation (PS3) od tego samego producenta wynudziło mnie bardzo szybko. Tymczasem Alienation zgrabnie łączy najlepsze elementy wspomnianej gry, w której strzelało się do zombiaków ze zbieraniem lootu i podobnym podejściem do zabawy, jakie znamy z serii Diablo.

Oni tu są, serio

Opowieść jest dość sztampowa, ale stanowi jedynie tło do totalnej rozwałki i eksterminacji kosmicznych najeźdźców. Ludzkość jest coraz bardziej gnębiona na własnej planecie (trzeba było nie przyjmować kosmitów, mówiłem?), postanawia więc nie dać się oprawcy i tworzy specjalne egzoszkielety, w które ubiera jednostki UNX. To żołnierze z jednym celem - eksterminacja kosmitów. Przyjdzie nam wcielić się w jednego z takich śmiałków, których podzielono na 3 klasy - ofensywa, wsparcie i medyk. Jak więc możecie się domyślić, będzie kooperacja (niestety tylko sieciowa), a odpowiednie opanowanie własnej klasy i używanie jej umiejętności na placu boju stanowi klucz do sukcesu.

Reklama

Ale można samemu

Alienation nie wymusza grania w kooperacji, co bardzo mnie cieszy. I choć grę przechodziłem samotnie, udało mi się ograć kilka lokacji z napotkanymi przypadkiem graczami i faktycznie granie w drużynie daje więcej frajdy, szczególnie że czteroosobowa ekipa sieje na planszach niezły chaos. Twórcy postanowili skalować ilość wrogów, więc nie liczcie na ułatwienia, jeśli jednak znudzi Wam się samodzielne eksterminowanie ufoków, warto poszukać wirtualnych kompanów, by zobaczyć trochę inne oblicze gry.

No dobrze, ale ja tu o kooperacji, a wreszcie nie napisałem czym tak naprawdę jest Alienation. To połączenie chodzonej strzelanki z izometrycznym widokiem z RPG akcji. Trochę przesadzam z tym RPG, ale przecież Diablo też miało z grami RPG tylko wspólne cechy. Produkcje Blizzarda przywołuję tu nie bez powodu, sporo tu bowiem elementów podobnych. Mamy lokacje, które trzeba wyczyścić z hord przeciwników, mamy klasy postaci, mamy tak zwany loot. I to jedna z najciekawszych rzeczy w Alienation - urozmaica zabawę i sprawia, że ciężko się od gry oderwać. No bo kto nie chce sprawdzić nowej giwery czy specjalnego granatu? W przeciwieństwie jednak do Diablo, przedmioty nie lecą tu tonami i często trzeba się nieźle postarać, by złapać cokolwiek lepszego niż posiadany oręż.

Ale sieka

Alienation to totalna rozwałka, ale co najważniejsze - daje masę frajdy. Czuć ciężar broni, nie jest też zbyt łatwo, bo amunicja szybko się kończy, co wymusza kombinowanie z kilkoma rodzajami broni (a te są trzy - podstawowa, dodatkowa i ciężka+granaty). Poziomy trudności są trzy i już na środkowym będziecie ginąć na tyle często, by zastanowić się czy bezmyślne parcie do przodu to najlepszy pomysł. Jest kilka rodzajów przeciwników, są snajperzy, wybuchające stwory, są też bossowie (często opcjonalni).

Próg wejścia do Alienation jest niski, bo i sterowanie stworzono z pomysłem, czerpiąc rozwiązania z podobnych gier. Lewym analogiem biegamy, prawym celujemy. Jest krótki sprint, rzut bronią dodatkową, jest atak z bliska bez użycia pocisków. Są też oczywiście ataki specjalne, które niejednokrotnie ratowały mi tyłek, choć trzeba pamiętać, że te mają czas odnawiania się i warto go pilnować. Postacie można (czy raczej trzeba rozwijać) - zarówno ich aktywne, jak i pasywne umiejętności. Zdarzyło mi się o tym zapomnieć i kiedy naprawiłem swój błąd, walka od razu stawała się łatwiejsza. Delikatnie ulepszycie też broń, warto o tym nie zapominać.

W zależności od poziomu trudności, inaczej wygląda sprawa ze śmiercią - w na dwóch pierwszych jednak odblokowane checkpointy używane są do odradzania. Skasuje Wam się jednak wtedy mnożnik doświadczenia nabijany na kolejnych przeciwnikach, a wyczyszczone wcześniej fragmenty lokacji ponownie zaroją się od wrogów. Po zakończeniu głównego wątku przygotowano swoisty…endgame. Dopiero wtedy będziecie mieć czas na przeszukiwanie lokacji pod kątem ukrytych skrytek, a co za tym idzie polowaniu na jeszcze lepszy oręż.

Wizualnie jest naprawdę nieźle, choć przy kooperacji z kilkoma graczami ilość wybuchów i latających kosmicznych flaków aż przytłacza. Gra jest dość brutalna, ale przy tym dynamiczna i po prostu ładna - Alienation jest bardzo fajnie udźwiękowione, ale już muzycznie niestety nic mi specjalnie w głowie nie zostało, oczy natomiast cały czas cieszyła ilość barw i fajnie wykonanych wybuchów.

Werdykt

Alienation to solidna strzelanka z bardzo fajną oprawą, wciągającym rozgrywką i…kiepską opowieścią. Ale warto pamiętać, że to czysty arcade i historia ma tu naprawdę małe znaczenie. Ja bawiłem się przy grze świetnie i od czasu Helldivers czekałem na kolejny tytuł tego typu. W Alienation zagracie tylko na PlayStation 4, tylko kupując grę na PSN-ie.

Reklama

Ocena 8/10

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama