Streaming rządzi i dzieli niezależnie od rodzaju rynku. To muzyka i filmy online są przyszłością, a nie smukłe krążki skrywające pełne albumy albo pełnometrażowe hity, które niedawno oglądało się w kinach. Można odnieść wrażenie, że dziś CD i DVD rządzą w wyprzedażowych koszach.
Tak kończą płyty CD i DVD. Jak na śmietnisku
Pozytywnie zakręcony gadżeciarz, maniak seriali ro...
Są zaraz przy wejściu do sklepu, kuszą wielkim napisem "od 4,99" lub "od 7,99", co zazwyczaj oznacza, że najtańsze będą te najmniej popularne tytuły, a po najgorętszych hitach można spodziewać się nieco wyższych kwot. Nie przekraczają one jednak zazwyczaj 20 zł, bo mało kto pochyliłby się nad filmem sprzed lat i to na nośniku, który nie dorównuje jakości nawet najsłabszych streamów w HD. Co więcej, coraz rzadziej dysponujemy urządzeniem, na którym można by ten film zobaczyć - odtwarzacze kurzą się w szafkach lub dawno wyleciały do piwnicy, a w laptopach napędów CD/DVD nie montuje się od lat. Niedużym kosztem można ten brak uzupełnić, bo zewnętrzne napędy to wydatek rzędu ok. 100 zł i wciąż z łatwością namierzymy je na regałach w typowych sklepach.
Muzyka na płytach CD i filmy na DVD - kto kupuje i dlaczego?
W przypadku muzyki sytuacja jest bardzo podobna, choć tu częściej można namierzyć w tych koszach perełki - wydania specjalne lub krążki, które przez lata nie były przeceniane i dopiero teraz, gdy okazało się, że nikt nie jest gotowy za nie tyle zapłacić, zdecydowano się je uwolnić ze sklepowej niewoli. Sam skorzystałem na takiej okazji, bo nie sądzę, by ktoś o zdrowych zmysłach wydałby 250 zł na płytę AC/DC wydaną w kartonowym pudełku z podświetlaną okładką i głośniczkiem.
Opis wspomina coś o odtwarzaniu jednego z hitów przez opakowanie, ale nigdzie nie wspomniano, że chodzi jedynie o pierwsze kilkanaście sekund, sam wstęp do utworu, po czym głośnik milknie i możemy cieszyć się tylko podświetloną okładką. Niby fajne, niby wydanie deluxe, ale na miejscu największych fanów zespołu byłbym wściekły. Cena 69 zł zmienia sytuację diametralnie - sam krążek można nabyć niewiele taniej, więc skoro można zdobyć taką gratkę w promocyjnej cenie, to serce kolekcjonera podpowiada, by płytę wrzucić do koszyka.
Wystawione jak do wyrzucenia. Kto się skusi na resztki za grosze?
Ale zalegające w koszach filmy to bardzo smutny widok. Podaż przekroczył popyt, czemu często winna jest cena. Mając do dyspozycji dziesiątki serwisów VOD z różnymi sposobami rozliczeń (abonamenty, wypożyczenia, sprzedaż), a także mniej legalne zakątki Sieci, gdzie zobaczymy kinowe nowości nie wydając grosza, to do zakupu filmu na płycie DVD musi nas pchnąć jakiś konkretny powód. Ile osób wybiera się dzisiaj do sklepu, by przejrzeć nowości i uzupełnić kolekcję filmów na półce? Nowe tytuły wciąż się pojawiają, ale zajmują coraz mniej miejsca na niezmienionej powierzchni całego sklepu. Z wielu alejek pozostała jedna lub dwie, w niektórych sytuacjach mówimy nawet o pojedynczych regałach, które już dawno nie są w stanie przekrojowo potraktować oferty rynkowej, bo po prostu jest to fizycznie niemożliwe.
Nie sięgniemy już po klasyki, niedawne hity i totalne nowości, bo brakuje dla nich miejsca. Z ciekawości przyglądam się też od czasu do czasu, czy ktoś jeszcze przegląda tego rodzaju asortyment. O ile w przypadku muzyki mogę powiedzieć, że pewne zainteresowanie wciąż się tli, tak naprawdę niewielu klientów zatrzymuje się przy półkach z filmami. Nie jest to oczywiście miarodajna informacja i mój komentarz opiera się tylko na nieregularnych obserwacjach, ale jestem skłonny uwierzyć, że odzwierciedla to pewien trend.
Naturalnie nie dziwi mnie taki stan rzeczy, bo wygrywają wygoda i przystępność. Dlaczego miałbym wędrować do sklepu lub czekać na przesyłkę, skoro mogę kliknąć kilka(naście) razy i zacząć słuchać nowego albumu lub zobaczyć nowy film. Szczególnie, gdy mówimy o darmowym dostępie do treści, bo jedynym kosztem jest opłata za łącze internetowe, którą wiele osób uznaje za jedyny uzasadniony wydatek.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu