Ataki hackerskie

Strona tajwańskiego biura prezydenckiego zhakowana tuż przed przylotem Nancy Pelosi

Patryk Koncewicz
Strona tajwańskiego biura prezydenckiego zhakowana tuż przed przylotem Nancy Pelosi
Reklama

Przedstawicielka Izby Reprezentantów USA odwiedziła obawiający się chińskiej inwazji Tajwan. Chwilę przed tym rządowa witryna doznała cyberataku.

Oczy całego świata skierowane są obecnie na Tajwan. Napięta sytuacją z Chinami, w którą zamieszały się Stany Zjednoczone, może według licznych komentatorów rozwinąć się w zażarty konflikt zbrojny. Jak to zwykle bywa, zanim pierwsze wystrzały rozgrzeją lufy karabinów, do akcji wkraczają sieciowi dywersanci. Rządowe witryny Tajwanu zostały zaatakowane przez nieznanych hakerów.

Reklama

Chiny oddają strzał ostrzegawczy?

Wojna na Ukrainie nie zdążyła jeszcze dobiec końca, a nad Bałkanami i Oceanem Spojonym wisi już widmo kolejnych konfliktów zbrojnych. Jednak to właśnie sytuacja w Azji Wschodniej wydaje się bardziej niepokojąca. Mowa oczywiście o możliwości chińskiej inwazji na nieuznawany przez Państwo Środka Tajwan. Swoje trzy grosze dorzuciły Stany Zjednoczone, wysyłając do Tajwanu Nancy Pelosi, spikerkę Izby Reprezentantów USA z wizytą dyplomatyczną.

Decyzja ta spotkała się z oburzeniem chińskich władz i mobilizacją jednostek wojskowych. Jednak ponownie jak w przypadku Ukrainy, pierwsze faktyczne działania rozpoczęły się od ataków hakerskich. Jak podaje The New York Times, około 17:00, na kilka godzin przed przylotem Nancy Pelosi, oficjalna strona internetowa tajwańskiego biura prezydenckiego została zbombardowana wejściami 200 razy częstszymi niż w normalnym dniu, uniemożliwiając korzystanie z witryny na około 20 minut.

Sprawca nie został jeszcze rozpoznany, jednak przypuszcza się, że za atakiem stoją chińscy hakerzy. Nie jest to bowiem pierwszy taki przypadek. Tajwan wielokrotnie doznawał cyberataków ze strony Chin w okresach wyborczych lub krytycznych momentach. Pod koniec wczorajszego dnia awarii uległa także strona głównego portalu tajwańskiego rządku, jednak póki co nie ma jednoznacznych dowodów na to, że były to celowe działania. Według analityków może być to dopiero początek sygnalizowania niezadowolenia chińskich władz.

Źródło: Depositphotos

Stany Zjednoczone jasno oznajmiły, że nie boją się pokazów siły, posiadając w gotowości jednostki wojskowe zlokalizowane w okolicach Tajwanu. Miejmy nadzieję, że skończy się jedynie na hakerskich straszakach, bowiem ewentualny konflikt między tymi dwiema potęgami militarnymi będzie tragiczny w skutkach.

Stock image from Depositphotos

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama