Wraca temat publicznych mediów - można było spodziewać się tego, że po wyborach kwestia będzie podnoszona. I to w różnych kontekstach, nie tylko polit...
Wraca temat publicznych mediów - można było spodziewać się tego, że po wyborach kwestia będzie podnoszona. I to w różnych kontekstach, nie tylko politycznym. Jednym z nich jest abonament. Koalicja, która niedługo odda władzę, chciała jego likwidacji i wprowadzenia opłaty audiowizualnej. Obowiązkowej i ściągalnej. Co zrobi PiS? Prawdopodobnie pójdzie w tym samym kierunku. I zrobi to szybko - szykujcie portfele, bo niedługo wszyscy zrzucimy się na media publiczne. A nie, przepraszam - to mają być Media Narodowe...
Przeczytaj też: Abonament RTV - wysokości opłat, kar, niezbędne informacje.
Opłaty audiowizualnej nie dowieźli
Swego czasu sporo miejsca poświęcaliśmy tej kwestii, ale trudno się temu dziwić - chodzi o naszą kasę. Rząd chciał zlikwidować abonament, lecz w jego miejsce wprowadzić opłatę audiowizualną, która byłaby dorzucana np. do rachunków za energię elektryczną. I tu kończy się kombinowanie, ściągalność szybko rośnie. Grzegorz pisał, że to brzmi kuriozalnie, bo płacimy za możliwość korzystania z publicznych mediów. Sam też nie mogłem zaakceptować tego pomysłu:
Muszę przyznać, że to jeden z najciekawszych i jednocześnie najśmieszniejszych elementów nowego pomysłu: opłata pobierana będzie za samą możliwość ściągnięcia sygnału radiowo-telewizyjnego. Możliwość. To nawet nie brzmi dobrze. Idąc tym tropem, można sobie zadać pytanie, czy w przyszłości ktoś nie wpadnie na pomysł, by kasować ludzi za inne „możliwości” (pole do popisu całkiem spore). Równie zabawnie brzmi to, iż ustawodawca walczy z tym, by do opłaty audiowizualnej nie przylgnęła łatka kolejnego podatku. Prawda jest jednak taka, że to nic innego jak nowy podatek. Skoro płacić ma każde gospodarstwo domowe (póki co nie wiadomo, do czego zostanie dorzucony ów podatek – prawdopodobnie padnie na energię elektryczną), to trudno sklasyfikować to inaczej. [źródło]
Czytaj dalej poniżej
Na czym stanęło? Na razie na niczym. I to się raczej nie zmieni. Przynajmniej w wykonaniu PO-PSL. Temat nie był pewnie drążony, by w okresie przedwyborczym nie robić sobie kolejnych problemów - ludziom trudno byłoby wytłumaczyć, dlaczego mają płacić kolejny podatek. Jednocześnie nie był to palący problem, przynajmniej z punktu widzenia władzy. Ryzyko utraty poparcia spore, ewentualne korzyści polityczne niewielkie. Projekt przepadł. Ale za chwilę wróci pod innymi skrzydłami.
Nowa władza będzie majstrować przy mediach
O nowej ustawie medialnej, jej projekcie przygotowanym przez PiS, głośno było jeszcze przed wyborami. Nie brakuje pytań o to jak partia zamierza zmienić publiczne media, co z nich usunie, a co doda, jak zamierza finansować ten podmiot. Jesteśmy po wyborach, władza przechodzi w ręce jednej partii, więc temat szybko stanie się szeroko omawiany. Wskazuje na to m.in. wywiad radiowy, jakiego udzielił poseł PiS, Krzysztof Czabański. Fragmenty rozmowy do odsłuchania na tej stronie.
Zacznijmy od tego, że media publiczne mają się stać... Mediami Narodowymi. Trudno jednoznacznie stwierdzić, co kryje się za tą nazwą, ale wiadomo już, że nowy twór ma odchodzić od komercji, skupiać się na kulturze i realizowaniu misji stanowiącej ponoć fundament tego podmiotu. Ciekawe, jak szeroko pojmowane będą kultura i misja. Czuwać nad tym wszystkim mają oczywiście nowi ludzie:
Mimo, że niedawno w wyniku konkursów zostali powołani nowi prezesi mediów publicznych to Prawo i Sprawiedliwość zamierza powołać nowe kadry. Formuła wymiany szefostwa mediów jeszcze nie jest znana - powiedział Krzysztof Czabański.[źródło]
Zmiana oczywista, nowa władza zawsze wymienia kadry, nie dotyczy to jedynie mediów publicznych - stanowiska straci w najbliższym czasie masa ludzi, druga masa je przejmie. Karuzela nazwisk wystartuje już niedługo, wkrótce ma też wystartować proces związany z wprowadzaniem ustawy medialnej - dokument będzie gotowy już na początku przyszłego roku, rewolucja w mediach miałaby się zakończyć przed rokiem 2017. Ekspresowe tempo. Zastawiacie się pewnie, co z kasą, o której już wspominałem, co z opłatą audiowizualną czy też abonamentem.
Zostaje ten ostatni. Ma być mniejszy o połowę, ale obowiązkowy, ściągany np. w rachunkach za energię. Wiele osób prawdopodobnie nie wie ile zapłaci - aby to stwierdzić, trzeba znać obecne stawki abonamentu, a te są czymś obcym. Dzielę się zatem komunikatem KRRiT:
Opłata za używanie odbiornika radiowego wynosi: 7 zł za miesiąc, 13,60 zł za dwa miesiące, 20,15 zł za trzy miesiące, 39,90 za sześć miesięcy, 75,60 za rok.
Z kolei opłata za używanie odbiornika telewizyjnego i radiowego wynosi: 22,90 zł za jeden miesiąc, 44,45 zł za dwa miesiące, 65,95 za trzy miesiące, 130,55 zł za sześć miesięcy, 247,30 zł za rok.
Użytkownik odbiornika zobowiązany jest do wniesienia opłaty do 25. dnia pierwszego miesiąca okresu rozliczeniowego. Opłaty na poczet 2016 roku można wnieść już w bieżącym roku, według stawek obowiązujących od 1 stycznia 2016 roku.[źródło]
Sprawa jest chyba przesądzona
PiS nie jest przed wyborami, nie musi się dogadywać z koalicjantem, posiada pełnię władzy. Jeśli zatem postanowi przeforsować zmiany, to... po prostu to zrobi. Na nic sprzeciwy, tłumaczenie, że za publiczne (narodowe) media dziękujecie. Wszyscy zapłacimy abonament albo odetną nam energię elektryczną. Pozostaje mieć nadzieję, że dofinansowane media faktycznie będą się bronić jakością. Ale w to nie uwierzę dopóki nie zobaczę.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu