Motoryzacja

System wyświetlający widok z martwego pola (BVM) w Hyundai Tucson i Santa Fe. Test

Tomasz Niechaj
System wyświetlający widok z martwego pola (BVM) w Hyundai Tucson i Santa Fe. Test
Reklama

Hyundai w modelach Tucson oraz Santa Fe wprowadził interesujący i pomysłowy system wyświetlający widok z „martwego pola” bezpośrednio na ekranie kierowcy. Rozwiązanie to widzieliśmy już choćby w napędzanym wodorem Nexo, ale w najnowszych wersjach wspomnianych SUV-ów jakość przekazywanego obrazu jest lepsza, a sam system działa w moim odczuciu bardziej intuicyjnie. Dlatego podstawiłem poświęcić mu osobny, choć bardzo krótki, artykuł.




Reklama

System wyświetlający widok z martwego pola (BVM), bo tak nazywa się to rozwiązanie, jest oczywiście efektem współdziałania dwóch innych elementów: systemu monitorowania martwego pola (BCW) oraz systemu kamer 360⁰. W odpowiednio wyposażonych samochodach Hyundai Tucson oraz Hyundai Santa Fe – ich najnowsze odmiany – po włączeniu kierunkowskazu w miejscu prędkościomierza bądź obrotomierza (zamiennie z miernikiem przepływu energii) pojawia się widok z kamery umieszczonej pod lusterkiem. Najlepiej zobrazuje to film z praktycznego testu tego rozwiązania:

Obraz, który widoczny jest na wirtualnych zegarach kierowcy dostarczany jest przez lewą bądź prawą kamerę, które umieszczone są w obudowie bocznych lusterek. Właśnie dzięki temu możliwe jest obejrzenie otoczenia samochodu tak nisko, co przyda się nawet na ciasnych parkingach.




Czy system wyświetlający widok z martwego pola jest w ogóle przydatny podczas jazdy? Jeżdżąc w sumie kilkanaście dni jednym i drugim samochodem raczej rzadko łapałem się na tym, że skupiłem wzrok bezpośrednio na ekranie, ale najczęściej kątem oka widziałem że coś się tam dzieje. Oczywiście w określonych warunkach, np. kolor samochodu zlewający się z otoczeniem, mogłem pewności nie mieć, ale trzeba pamiętać że cały czas działa nazwijmy to „tradycyjne” ostrzeganie o pojazdach w martwym polu – zarówno czerwone i dosyć dobrze widoczne ostrzeżenie na lusterku, jak i dźwiękowy alert. Choć wielu może to traktować jako gadżet, to moim zdaniem poprawia to bezpieczeństwo – szczególnie w sytuacjach gdy ktoś uodporni się na stosunkowo zapobiegawcze ostrzeganie o pojazdach w martwym polu.




Realnie, rozwiązanie zastosowane przez Hyundaia jest banalnie proste. Jeśli auto ma pełny system kamer 360 stopni, a więc dwie kamery pod lusterkami, to wystarczy ten obraz przesłać do właściwego miejsca, np. na ekran wskaźników kierowcy. W połączeniu z „normalnym” systemem ostrzegania o pojazdach w martwym polu tworzy to pełny zestaw, który jest omówiony w tym materiale. Aż dziwne, że jest to tak rzadko stosowane rozwiązanie.




Reklama

Ile to kosztuje? Ceny nie da się podać, gdyż w przypadku obydwu aut – Hyundai Tucson jak i Hyundai Santa Fe – system wyświetlający widok z martwego pola jest elementem składowym najwyższego pakietu wyposażenia Platinum wraz z innymi układami, jak system monitorowania martwego pola czy kamerami 360 stopni (świetnej jakości swoją drogą). Nie da się tego dokupić osobno, np. w niższej wersji wyposażenia. Tak skonfigurowany Tucson kosztuje minimum 139 900 zł. Jest to już wówczas w zasadzie kompletnie wyposażone auto.




Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama