Tegoroczna jesień jest niezwykle bogata w głośne premiery kinowe, ale nowości na platformach VOD to również łakome kąski dla wielu widzów. Gdzie najczęściej oglądacie nowe filmy? Pędzicie do kina od razu, gdy wyjdą czy czekacie do momentu, aż będą dostępne online?
Te kilka poprzednich tygodni oraz zbliżające się ostatnie kilkadziesiąt dni 2021 roku to prawdziwy urodzaj dla kinomaniaków. W repertuarach pojawiają się mocne premiery jedna za drugą, a wyniki sprzedaży biletów pokazują, że przez rok bez kin nie odwykliśmy od seansów na dużym ekranie. Choć część nowości można znaleźć w Sieci tego samego dnia lub niedługo później, to wielokrotnie zdarzało mi się stać w dość długiej kolejce po bilet lub do samego wejścia do kina. Nie ukrywam, że nawet na te mniej obiecujące produkcje wybieram się do jednego czy drugiego multipleksu, ponieważ panujące tam warunki pozwalają inaczej, najczęściej lepiej, przeżyć opowiadaną historię.
Za filmami najczęściej stoją ci sami ludzie
Ale nie deprecjonuję znaczenia i możliwości platform VOD - regularnie oglądam pojawiające się filmy i seriale oraz kibicuję im z całego serca, bo w wielu przypadkach napędzają tę branżę jak mało kto. Bo nie jest przecież tak, że produkując filmy Netflix, Apple, Amazon czy inni zatrudniają zupełnie inne osoby, niż te, które w przemyśle pracują od dawna - to te same ekipy, firmy, studia, aktorzy, scenarzyści, producenci itd., którzy tworzyli filmy do tej pory. I duża część z nich jest zadowolona ze zmian oraz szans, które się teraz pojawiają. Część produkcji powstających z myślą z usługami online można obejrzeć w kinach, bo firmy pragną walczyć o nagrody, które przyznawane są jedynie tak debiutującym produkcjom. Dzięki temu pojawia się szansa, by zobaczyć niektóre tytuły na większym ekranie wraz z innymi na sali.
A jak wyglądają nawyki redaktorów Antyweb? Bardzo często wypowiadam się na ten temat, więc część z Was już wie, co mam do powiedzenia, dlatego postanowiliśmy wspólnie przygotować materiał przekrojowy, w którym zawrzemy przemyślenia członków redakcji, która jest za pan brat z technologią. Czy to rzutuje na to, jak oglądamy filmy?
Krzysztof Rojek: Do kina nie chodziłem za dużo także przed pandemią, ponieważ to, co robią największe sieci dla mnie było po prostu bezczelne (np. wydzielanie rzędów “premium” a potem w tych rzędach premium jeszcze “miejsc premium”) nie mówiąc już o tym, że reklamy przed filmem za który zapłaciłem (ceny to w ogóle inna sprawa) od zawsze były dla mnie nieśmiesznym żartem. Owszem, w kontekście wrażeń audio/wideo kino wygrywa, ale oglądanie w domu na telewizorze ma o wiele więcej zalet. Z żoną jesteśmy żonglerami, jeżeli chodzi o abonamenty VOD, więc jeżeli filmu który chcemy obejrzeć nie ma na którymś z nich, po prostu sobie go wypożyczamy. Do kina idę najczęściej kiedy jestem w jakiejś grupie i ktoś rzuci spontaniczny pomysł - tak trafiłem chociażby na nowego Bonda. Nie powiem jednak, by magia kina na mnie działała i miałbym jakiekolwiek inne odczucia względem tej produkcji, gdybym obejrzał ją w domu. Podsumowując - mam szczerą nadzieję że postępująca popularyzacja VOD sprawi, że do kin będą chodzić osoby, które naprawdę tego chcą i które będą wybierały np. kina studyjne, a sieciówki będą musiały przemyśleć swoje praktyki.
Grzegorz Ułan: Jakoś od 2013 czy 14’ roku moim głównym źródłem filmów i seriali było HBO GO - miałem to w pakiecie z ofertą domowego internetu mobilnego bez zużywania transferu danych. Później pojawił się Netflix i sporadycznie na miesiąc, dwa dokupowałem dostęp do tego serwisu, by zapoznać się z nowościami. Co do nowości kinowych, sale kinowe odwiedzam kilka razy w roku - ostatnio był to najnowszy Bond, więc cały czas jednak zdecydowanie online niż offline. Obecnie głównymi usługami VOD, z których korzystam nieprzerwanie są Amazon Prime Video oraz Apple TV+. Netflix, HBO GO i ostatnio Viaplay sporadycznie.
Wobec kina pojawiają się regularnie te same zarzuty
Piotr Kurek: W ostatnich latach zdecydowanie stawiam na platformy VOD. Obecna sytuacja pandemiczna skutecznie zniechęca mnie do kina. Po ostatnim seansie Diuny w IMAX nie mam ochoty wracać - przynajmniej przez najbliższy czas. Duszna, nieklimatyzowana sala, pełne jej obłożenie i ludzie, którzy nie do końca szanują siebie i innych. Fakt, sam film na dużym ekranie robi wrażenie, ale zamiast skupiać się na wydarzeniach w nim przedstawionych, częściej spoglądałem na prawo i lewo zastanawiając się “co ja tutaj robię?”. Wolę jednak domowe zacisze, w którym nie muszę dzielić przestrzeni z samolubnym towarzystwem. A, że telewizorze mam dostęp do Apple TV (tego z plusem i wypożyczalni), HBO GO i Amazon Prime, to właśnie w tych serwisach szukam filmów, które mnie zainteresują. Filmowa oferta Netfliksa od lat nie spełnia moich oczekiwań. Z subskrypcji zrezygnowałem już dawno temu. Po tę platformę sięgam w ostateczności i głównie dla seriali, których jakość w ostatnim czasu również spadła.
Jakub Szczęsny: Jak kiedyś byłem “antyserialowy” i od święta oglądałem tylko filmy, tak obecnie nie wyobrażam sobie życia bez Netfliksa i HBO GO. To platformy, które są moim pierwszym wyborem, jeżeli chodzi o wieczorne spędzanie ostatków wolnego czasu - gdy już nie ma siły na nic innego. Natomiast jeżeli chodzi o kina - chodzę dosyć często: długo czekałem na No Time To Die i świetnie się przy tym filmie bawiłem. W piątek idę na Dom Gucci i mam nadzieję, że się nie zawiodę i Lady Gaga oczaruje mnie swoim włoskim sznytem. Kino to swego rodzaju rytuał, kupowanie biletów, oczekiwanie, pojawienie się w danym miejscu - to wszystko jest odmianą dla codzienności i bardzo to lubię. Każdemu polecam - byle nie samemu, bo samemu jest odrobinę smutno. Na dodatek, gdy w Multikinie Vue w Millenium Hall (Rzeszów) pojawiły się miejsca Premium i zazwyczaj mało kto je wybiera - można naprawdę spokojnie się tam rozsiąść, w rozsądnej odległości od mlaskających, kaszlących ludzi. Serdecznie polecam!
VOD czy kino? Czasem wygrywa nawet Blu-ray
[okladka rozmiar=srednia]
[/okladka]
Kamil Świtalski: U mnie nie zmieniło się absolutnie nic. Miałem w życiu raptem kilka okresów, w których regularnie - kilka, a nawet kilkanaście, razy w miesiącu bywałem w kinach. Wynikało to przede wszystkim z potrzeby bycia na bieżąco ze względu na inne zobowiązania, a nie faktycznej uciechy. Na co dzień oglądam niewiele filmów - zdecydowanie lepiej odnajduję się w serialach. Dlatego też kina mają mi niewiele do zaoferowania pod względem samych treści. A i niewygoda związana z koniecznością dostosowania się do bycia gdzieś o konkretnej godzinie, przebrnięcie przez blok reklamowy, a do tego nagłośnienie z efektami specjalnymi którego nie jestem specjalnym fanem… no cóż, wolę przeczekać i ewentualnie wypożyczyć film, gdy ten będzie już dostępny na VOD.
Wyjątkiem od reguły są powroty klasyków do kinowych sal. Dla nich potrafię się zebrać nawet do zatłoczonej sali kinowej - ale takich sytuacji nie ma więcej niż kilka w skali dekady. Także pandemia w ogóle nie wpłynęła na moje kinowe nawyki.
Kamil Pieczonka: Kiedyś chodziłem do kina na wszystkie większe premiery, ale to było dobre 8 lat temu. Później pojawiły się dzieci i to sprawiło, że praktycznie przestałem odwiedzać sale kinowe. Zbiegło się to z rozwojem wszelkiego rodzaju serwisów VOD, które zapewniają nie tylko dobry film, ale i szereg seriali. Dlatego pandemia praktycznie nic u mnie nie zmieniła, kino odwiedzam rzadko, a obecnie najczęściej już z dziećmi co niestety mocno ogranicza repertuar. Dobry film znacznie bardziej wolę obejrzeć w swoim salonie, gdzie mam odpowiednią jakość obrazu (OLED) i dźwięku. Jak zwykle tylko, sam telewizor mógłby być większy...
Krzysztof Kurdyła: Filmy i seriale (te ostatnio znacznie częściej) oglądam przez ostatnie lata w abonamentowych serwisach VOD, okazjonalnie kupująć filmy na chmurową własność w Apple TV.. Najważniejsze tytuły mam zamiar posiadać na płytach Blu-Ray, ale na razie budowanie kolekcji idzie mi dość opornie, budżet z gumy nie jest i ciągle wygrywają książki, które kupuję wręcz nałogowo. Na kino, którego kiedyś byłem stałym bywalcem, niestety nie mam kompletnie czasu.
Od zawsze stosuję taktykę opłacania jednego serwisu VOD w danym okresie, zmieniam najczęściej przy okazji premier interesujących mnie seriali. Mały wyłom zrobiło tu Apple, ale tylko dlatego, że ich serwis mam w ramach pakietu One.
Czy kiedyś wszystkie nowości będą pojawiać się online i w kinach jednocześnie?
Kacper Cembrowski: Przed pandemią byłem dość dużym fanem kina. Chodziłem na każdą większą premierę i uwielbiałem towarzyszącą temu atmosferę. Inaczej oglądało się Avengers: Endgame na wielkim ekranie ze świetnym nagłośnieniem, gdzie w premierową noc sala była wypełniona maniakami MCU i wszystkie przełomowe wydarzenia przeżywało się wspólnie. Miało to swój magiczny klimat. Potem przyszła pandemia, więc siłą rzeczy nie było możliwości odwiedzenia kina. Z początku mi tego brakowało, jednak kiedy filmy zaczynały mieć swoje premiery w serwisach streamingowych i poczułem tę wygodę, że mogę obejrzeć nowości bez wychodzenia z domu, kiedy tylko mi pasuje, w cenie i tak opłacanego miesięcznie abonamentu… moje nastawienie całkowicie się zmieniło. Od początku pandemii w kinie byłem tylko raz. Dwa tygodnie temu. I w większości tylko odczuwałem irytację spowodowaną świeceniem telefonami z każdej strony i głośnym chrupaniem podczas dość istotnych scen. Mamy w domach za dobre sprzęty i zbyt duże możliwości, żeby chodzić na każdy blockbuster do kina. Albo po prostu już z tego wyrosłem.
Jak często chodzicie do kina? Czy wybieracie tylko VOD?
Jak więc widzicie, dla większości z nas kino nie jest pierwszym wyborem i tak naprawdę tylko Jakub, częściowo podobnie do mnie, traktuje wizytę w kinie jako rytuał. Wśród bliższych i dalszych znajomych panuje podobne przekonanie - tylko największe hity są w stanie ściągnąć ich na salę kinową, jeśli nie będą mogli zaczekać tych kilku tygodni lub miesięcy do premiery online albo wyciągną ich na wspólne wyjście inne osoby, ale wtedy istotniejszy jest aspekt towarzyski.
A jak jest u Was? Chodzicie jeszcze do kina czy czekacie na premiery online?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu