Istnieje pewien rodzaj rozrywki, który u niektórych wywołuje zdziwienie i pytania typu: „dlaczego miałbym patrzyć jak ktoś gra w grę komputerową? To nie lepiej samemu pograć?”. Na co ja mógłbym zapytać: „to czemu ludzie oglądają mecze piłki nożnej? To nie lepiej samemu pograć?”.
Puls, emocje, potliwość - co jeszcze streamerzy mogą udostępnić oglądającym Twitcha?
Ludzie lubią patrzyć jak inni coś robią. Lubią kibicować, rozmawiać o tym wydarzeniu z innymi oraz odczuwać związane z tym emocje. Jeśli widzisz jak ktoś biegnie strzelić bramkę, to się emocjonujesz i czerpiesz z tego przyjemność. Jeśli widzisz jak ktoś pobija rekord prędkości ukończenia gry, albo po prostu kończy walkę z bossem, który jest trudny do pokonania, to wtedy również się emocjonujesz. Oglądanie tego jak ktoś gra w gry, jest po prostu kolejną formą rozrywki i moim zdaniem nie ma w tym nic dziwnego (bardziej mnie dziwi, że kogoś to dziwi, podczas kiedy sam ogląda sport w telewizji).
Puszczenie samego streamu z gry może być interesujące, jednak nie jest tajemnicą, że większość ludzi preferuje widzieć również samego grającego. Właśnie dlatego takie transmisje na żywo mają dodatkowe okienko, w którym każdy może zobaczyć sfrustrowanego gracza pokonującego ten sam level po raz dziesiąty. W momencie kiedy znowu ginie, albo po prostu zabrnął daleko, ma mało życia i obawia się klęski, czy na przykład wygrał i zwyczajnie się cieszy… streamerowi towarzyszą emocje, które są dodatkowo dzielone z jego widzami. Można powiedzieć, że to trzyma wielu ludzi przy streamie, bo przecież inaczej byłoby… nijak, nudno, bez polotu.
Badanie Raquel Robinson
Raquel Robinson z University of Santa Cruz w Kalifornii, rozumie te zależności i chciałaby przesuwać granice odrobinę dalej. Streamerów jest wielu, a publiczność się nie rozdwoi, więc żeby zostać na szczycie (albo się wybić), niezbędne może być stosowanie zabiegów, które pozwolą się czymś wyróżnić. W artykule na New Scientist można wyczytać, że już teraz streamerzy eksperymentują z pokazywaniem statystyk na temat swoich osiągów, puszczaniem muzyki, urozmaicaniem sekcji z komentarzami. Sam widziałem już streamy z pulsem grającego (nie wiem czy to standard, czy coś okazjonalnego, bo oglądam jedynie paru streamerów na YT, bez tego typu dodatków).
Raquel Robinson pragnie rozwijać kierunek związany z pokazywaniem… więcej – możliwość zaglądania do ciała i umysłu streamującego. Dlatego stworzyła prototyp narzędzia, które określa jako „All the Feels”. O co chodz? Oprogramowanie ma pobierać dane z opaski takiej jak Fitbit i wyświetlać je obok okienka z rozgrywką, tak żeby widzowie mogli to widzieć.
Dodatkowo będzie również software do rozpoznawania emocji pojawiających się na twarzy. Dzięki temu zyskujemy kolejny wgląd do umysłu grającego (gdybyśmy sami nie umieli rozpoznawać emocji?), albo nawet możliwość łączenia tego z jakimiś ciekawymi funkcjami – np. jeśli streamer się bardzo wystraszy, wtedy wyświetli się specjalna emotikonka w jego transmisji na żywo.
Streamy z grami będą coraz dziwniejsze?
Sam lubię od czasu do czasu zobaczyć jakiś stream z grami, ale jeśli chodzi o opisany wyżej kierunek to… wkraczamy na dziwny grunt. Nie chcę zaglądać do duszy grającego… nie chcę wiedzieć o wszystkich emocjach występujących w jego umyśle, nie muszę znać jego dokładnego pulsu, nie muszę widzieć pomiaru przewodnictwa elektrycznego jego skóry… Właśnie przez takie coś może się to stać dziwaczną formą rozrywki, którą będzie trudno porównać to tradycyjnego oglądania sportu.
Wyniki badania potwierdzają, że to… dobry pomysł
Robisnon przeprowadziła badanie, tzn. puszczała transmisje z rozgrywką ludziom, którzy najpierw mogli zobaczyć samą grę, a później mieli wgląd do dodatkowych parametrów grającego. 70% badanych udzieliło odpowiedzi w ankiecie, że czuli się bardziej zaangażowani, czy po prostu „połączeni” z grającym, w momencie kiedy widzieli dodatkowe parametry.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu