Wczorajsza prezentacja smartfonów HTC miała być nie tylko odpowiedzią na pytania o kondycję i przyszłość tajwańskiej korporacji, ale też ważnym materi...
Wczorajsza prezentacja smartfonów HTC miała być nie tylko odpowiedzią na pytania o kondycję i przyszłość tajwańskiej korporacji, ale też ważnym materiałem dla analityków, którzy przymierzają się do prognoz, dotyczących platformy Windows Phone. Jedną z głównych ról w owych analizach odgrywa Nokia (a ściślej pisząc seria Lumia oraz prezes fińskiej firmy). Wielu specjalistów już postawiło krzyżyk na tej korporacji, a zwłaszcza na jej CEO. Czy Stephen Elop pożegna się niedługo ze swoim stanowiskiem? I czy zmiana szefa, może w jakikolwiek sposób pomóc Nokii?
Stephen Elop to bez wątpienia postać, wzbudzająca wielkie emocje. Zazwyczaj są one negatywne, choć (moim skromnym zdaniem) często brakuje w nich obiektywizmu. CEO Nokii posiada wielu zajadłych przeciwników i krytyków wśród analityków, inwestorów, dziennikarzy i blogerów i nierzadko mają oni rację, gdy krytykują niektóre posunięcia kanadyjskiego top menedżera, ale w żadnym wypadku nie można powiedzieć, iż za kryzys Nokii i jej ewentualny upadek odpowiada tylko on lub, że przyłożył się do tego w wielkim stopniu. Należy sobie raczej postawić pytanie, czy gdyby na jego miejscu znalazł się ktoś inny, to skutki byłyby lepsze?
Czasu cofnąć się nie da, więc to pytanie pozostanie bez odpowiedzi, ale być może już niedługo wyjaśni się inna ważna kwestia: czy Stephen Elop zdoła utrzymać swoje stanowisko. Ponoć wiele w tej kwestii zależy od sprzedaży w sezonie przedświątecznym, a ten może się okazać dla Nokii gorzką pigułką. Powód jest bardzo prosty i nazywa się iPhone 5. Po pierwszych wynikach przedsprzedaży, wstępnych recenzjach sprzętu oraz kolejkach, jakie ustawiają się w różnych miastach świata przed sklepami Apple, można wywnioskować, że smartfon korporacji z Cupertino okaże się hitem. I to hitem, który będzie w stanie pobić rekordy sprzedaży swego poprzednika. Nadchodzący kwartał upłynie nam zatem pod znakiem iPhone’a, na czym straci cała konkurencja – wśród nich Nokia.
Nie należy się także spodziewać, by spadło zainteresowanie smartfonami z platformą Android. Prognozy Samsunga wskazują jednoznacznie, iż firma zamierza nieźle zarobić pod koniec bieżącego roku i zapewne dopną swego. Nawet jeśli fińska korporacja okaże się liderem wśród producentów sprzętu z Windows Phone 8, to nie osiągnie wyników sprzedaży, które pozwolą jej zbliżyć się do Samsunga i Apple. A to będzie pogłębiało desperację akcjonariuszy oraz negatywne nastawienie analityków. Niektórzy twierdzą, iż sytuacja może się poprawić na początku przyszłego roku, gdy opadnie już fala emocji związana ze smartfonem Apple. Nokia mogłaby wówczas lepiej wypaść na tle konkurencji, a to poprawiłoby nastroje zarówno w samej firmie, jak i wokół niej. Tylko czy CEO Nokii utrzyma się na stanowisku do tego czasu?
Wiele osób powtarza, iż obejmując nową posadę w drugiej połowie 2010 roku, Elop trafił do firmy, którą już trawił kryzys. Jednocześnie dodają, iż należy go pochwalić za odwagę, ponieważ wybrał dla tego producenta zupełnie nową ścieżkę, co od samego poczatku w wielu kręgach wzbudzało negatywne emocje i wziął na siebie brzemię tych zmian (mowa m.in. o zwolnieniach, likwidacji zakładów w Europie, usuwaniu wartościowych menedżerów, przerywaniu projektów). Zwracano uwagę na to, że w ciągu dwóch lat ciężko dźwignąć tak wielką strukturę, jaką jest Nokia.
Krytycy Elopa podkreślają jednak, że w dwa lata można było zdziałać dużo więcej, a całkowite uzależnianie losu firmy od ewentualnego sukcesu jednej platformy było zagraniem bardzo ryzykownym. W przypadku sojuszu z Microsoftem bardziej uderza mnie inna rzecz: od I kwartału 2011 roku obie firmy powtarzają nieustannie, jak bardzo cenią sobie ów sojusz oraz, że zamierzają ściśle współpracować, by wspólnie osiągnąć sukces w branży. Nokia dotrzymała słowa i spaliła za sobą wszystkie mosty, przez co jest dziś skazana na korporację z Redmond. W przypadku Microsoftu nie można już mówić o takim oddaniu. Jeszcze kilka tygodni temu powtarzano w kółko, że Nokia pokaże smartfony z WP8 jako pierwsza i będzie faworyzowana przez Microsoft. Samsung postanowił jednak zaryzykować i powiedział "sprawdzam". Okazało się, że największy na świecie producent oprogramowania nie zamierza karcić koreańskiego giganta i doprowadzać go do porządku. Po prostu przeszli nad sprawą dość obojętnie. Jeszcze większym policzkiem dla Nokii była wczorajsza obecność Steve’a Ballmera na prezentacji HTC.
Z jednej strony, decyzja Ballmera nie powinna nas dziwić, ponieważ sukces smartfonów tajwańskiej firmy leży w interesie Microsoftu. Jednak z drugiej strony, nijak ma się to do obrazu budowanego wcześniej przez Nokię. Jeśli więc Elop miałby stracić posadę to właśnie za tę niezręczna sytuację. Można ją tłumaczyć na dwa sposoby: albo od początku wiedział, jak się mają sprawy i robił dobrą minę do złej gry albo dał się wmanewrować Ballmerowi i spółce i dzisiaj nie wie do końca co się dzieje. W obu przypadkach akcjonariusze mogą mieć do niego żal i już wkrótce zażądają jego głowy. Nie ma się jednak co oszukiwać – kolejna zmiana strategii firmy (a tego można się spodziewać po nowym zarządzie) raczej nie wchodzi w grę, a nowy CEO musiałby się odznaczać wielką odwagą, by w takim momencie przejąć pałeczkę po Elopie i ewentualnie związać swoje nazwisko z upadkiem fińskiej legendy.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu