Kosmos

Tak powinniśmy szukać pozaziemskich cywilizacji. Badacze zdradzają metodę

Patryk Koncewicz
Tak powinniśmy szukać pozaziemskich cywilizacji. Badacze zdradzają metodę
Reklama

Analizy sygnałów NASA pokazują, że nasze transmisje w kosmos mogą być znacznie bardziej widoczne dla potencjalnych obcych cywilizacji, niż dotąd przypuszczaliśmy

Któż z nas, patrząc w rozgwieżdżone niebo, nie zastanawiał się, czy jesteśmy sami we wszechświecie? Jedni traktują temat z nabożnym respektem, inni z pobłażliwym uśmiechem, ale chyba przyznacie, że byłoby to wyjątkowo przygnębiające, gdyby faktycznie poza nami nie istniało w kosmosie żadne inteligentne życie. Wielu badaczy twierdzi, że jeśli gdzieś tam w kosmosie istnieje inteligencja, to mamy dokładnie takie same szanse, by ją wykryć, jak ona, by wykryć nas. I tu dochodzimy do sedna – nasze własne sygnały radiowe, wysyłane od dziesięcioleci w przestrzeń, są całkiem niezłym ogłoszeniem w eterze. Pytanie brzmi: kto, gdzie i w jakich okolicznościach może je przechwycić?

Reklama

Kosmiczna autostrada sygnałów

Najnowsze badania astronomów z Penn State i NASA Jet Propulsion Laboratory podpowiadają, że te kosmiczne rozważania wcale nie są loterią. Analizując logi transmisji z Deep Space Network – globalnej sieci anten komunikujących się z sondami kosmicznymi – naukowcy zauważyli pewne wzorce. I jeśli potraktować je poważnie, mogą stać się wskazówką, jak lepiej szukać oznak obcych cywilizacji.

Źródło: Depositphotos

Zaskoczeniem może być to, że sygnały DSN nie rozchodzą się w przestrzeń chaotycznie. Wręcz przeciwnie – od dwudziestu lat ich główne kierunki to płaszczyzna ekliptyki, czyli taka kosmiczna autostrada, po której krążą wszystkie planety, oraz punkty docelowe w rodzaju Marsa. Jeśli więc gdzieś w pobliżu ekliptyki znajduje się obca cywilizacja, mogła już dostać od nas przypadkową wiadomość.

Szczególnie ciekawy jest wspomniany Mars. Okazuje się, że jeśli jakaś hipotetyczna inteligencja znajdowałaby się w pozycji umożliwiającej obserwację koniunkcji Ziemi i Czerwonej Planety, miałaby aż 77% szans na zarejestrowanie naszych transmisji w ciągu ostatnich dwóch dekad – jak czytamy w badaniu opublikowanym w Astrophysical Journal Letters. Dla porównania, obserwator umieszczony losowo, w losowym czasie, miałby na to niemal zerowe szanse.

Jak powinniśmy szukać inteligencji w kosmosie

Nasze ziemskie emisje nie są równo rozproszone po całym niebie, lecz koncentrują się w określonych kierunkach i momentach – zwłaszcza podczas wyrównań planetarnych. A skoro tak, to logika podpowiada, że także w poszukiwaniach obcych technosygnatur powinniśmy wykorzystywać podobne reguły.

Astronomowie SETI od lat próbują wyłowić wśród szumu radiowego coś, co przypominałoby sygnał technologiczny – nienaturalny, regularny, zbyt uporządkowany, by wytworzyła go natura. Problem w tym, że wszechświat jest wielki, a okienek obserwacyjnych nieskończenie wiele. Nowe badania dają więc coś w rodzaju „mapy priorytetów”. Badacze twierdzą, że warto po pierwsze skupiać się na układach egzoplanetarnych widocznych z krawędzi, czyli takich, w których planety przechodzą przed tarczą swojej gwiazdy. To właśnie te systemy są lepiej ustawione, by odbierać nasze sygnały, i – w drugą stronę – to w ich stronę częściej przypadkowo wysyłamy nasze transmisje.

Źródło: Depositphotos

Po drugie, ogromne znaczenie mają koniunkcje i okultacje planet. W naszym układzie zwiększają one szansę, że sygnał „przecieknie” w stronę obcych obserwatorów. Analogicznie, obserwując egzoplanety podczas takich zjawisk, mamy większą szansę, że coś wyłapiemy.

Ludzkość jest dopiero na wczesnym etapie swojej kosmicznej podróży, a wraz z eksploracją kolejnych planet liczba transmisji będzie tylko rosnąć. Wykorzystując nasze własne komunikacje w głęboką przestrzeń jako punkt odniesienia, oszacowaliśmy, jak przyszłe poszukiwania inteligencji pozaziemskiej mogą być skuteczniejsze, jeśli skupią się na systemach z określoną orientacją i ustawieniami planet – mówi prof. Jason Wright z Penn State.

Reklama

No i po trzecie, obliczenia pokazują, że nasze standardowe transmisje DSN dałoby się wykryć z odległości około 23 lat świetlnych, jeśli druga strona dysponuje sprzętem porównywalnym z naszym. To niewiele w kosmicznej skali, ale w obrębie tej strefy znajdują się dziesiątki układów gwiezdnych. To – według naukowców z Penn State i NASA Jet Propulsion Laboratory – właśnie tam powinniśmy ukierunkować obserwacje.

Stock image from Depositphotos

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama