Czy jesteśmy świadkami narodzin „rasizmu technologicznego”? A może po prostu przesadzamy w ekscytowaniu się smartfonami, tabletami i kolejnymi nowinka...
Czy jesteśmy świadkami narodzin „rasizmu technologicznego”? A może po prostu przesadzamy w ekscytowaniu się smartfonami, tabletami i kolejnymi nowinkami ze świata urządzeń mobilnych? Moim zdaniem coś jest na rzeczy – wystarczy popatrzeć na ostatnią gorączkę wokół premiery iPhone’a 5. Ale nie chodzi tylko o smartfona firmy Apple...
Przeglądając komentarze pod swoimi i kolegów tekstami na temat urządzeń mobilnych często zastanawia mnie, skąd biorą się tak duże emocje? Dla niektórych internautów iPhone/Samsung Galaxy czy inny smartfon to albo siódmy cud świata, albo totalna porażka, na którą trzeba wylać wiadro pomyj. Nie lepsi są dziennikarze i blogerzy podkręcający atmosferę wokół kolejnych premier.
W przypadku iPhone’a 5 zrobiło się trochę histeryczne zamieszanie. Pisałem o tym przed premierą – o kolosalnych oczekiwaniach, a także już po zaprezentowaniu smartfona przez Tima Cooka i jego zespół. Problem jednak nie dotyczy samego iPhone’a, ale w ogóle rynku urządzeń mobilnych. I tutaj docieramy do sedna tego tekstu.
„Czy kilka milimetrów i kilka gramów mniej uzasadnia wrzawę, która rozpętała się w internecie?”
Pyta włoska profesor, Chiara Giaccardi, na łamach dziennika „Avvenire”. Zdaniem badaczki z uniwersytetu Universita Cattolica del Sacro Cuore w Mediolanie coraz większym problemem staje się „rasizm technologiczny”, czyli ocenianie ludzi na podstawie tego, czy posiadają najnowszego iPhone’a, czy też nie. Technologia więc zamiast ułatwiać życie, podobnie jak inne gadżety, staje się wyznacznikiem statusu społecznego i pomaga kształtować hierarchię ważności wśród ludzi.
Kolejny ciekawy moim zdaniem problem, jaki porusza włoska profesor to... magia. Jej zdaniem iPhone 5 i podobne mu gadżety są przejawem ludzkiego snu o technologii, która jest tak doskonała, że aż magiczna i pozwala na realizację wszystkich marzeń. Niczym czarodziejska różdżka, komentuje Giaccardi. Stąd też histeria wokół premiery nowego iPhone’a – ludzie nie czekają na produkt, ale na cudo, które zbawi ich życie.
Oczywiście, czego nie można zapominać, Giaccardi pisze ze specyficznego punktu widzenia. Mom zdaniem jednak warto zastanowić się nad słowami włoskiej profesor, która sama, jak przyznaje, jest użytkowniczką urządzeń Apple’a. Zresztą, nie chodzi tutaj o firmę z Cupertino – wszyscy jesteśmy zarażeni wirusem najnowszych technologii, które zamiast ułatwiać życie, często tylko niepotrzebnie zajmują nam czas.
Pod tym względem zgadzam się z Giaccardi. Wszelkiego rodzaju smartfon i tablety powinny przede wszystkim pomagać nam w pracy, nie zaś absorbować do tego stopnia, że owe „kilka milimetrów i kilka gramów” staje się newsem dnia i tematem gorących dyskusji w internecie. A życie?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu