Felietony

O tym jak iCloud uratowało moje wspomnienia

Konrad Kozłowski
O tym jak iCloud uratowało moje wspomnienia
Reklama

Chmurę próbuje “wcisnąć” nam już każdy: kupujesz iPhone’a - konfigurujesz iCloud, instalujesz Windows 8 - SkyDrive, zakładasz konto Google - Dysk Goog...


Chmurę próbuje “wcisnąć” nam już każdy: kupujesz iPhone’a - konfigurujesz iCloud, instalujesz Windows 8 - SkyDrive, zakładasz konto Google - Dysk Google i tak dalej, i tak dalej. O tym w jaki sposób korzystać z oferowanych nam dobrodziejstw wspominałem wielokrotnie, wczorajszego wieczora jednak, zostałem po raz kolejny pozytywnie zaskoczony tym, co “po prostu działa.”

Reklama

Od czasu do czasu, nadejdzie ochota trochę posprzątać. Może tu chodzić o nasz pokój/mieszkanie/dom, ale coraz częśiej na myślimy możemy mieć dyski komputerów. W dobie ogromnych prędkości Internetu, którymi dysponujemy, można naprawdę nazbierać pokaźną kolekcję danych, o których później zwyczajnie zapominamy. Gdy zaczynają już pojawiać się ostrzeżenia systemowe o niewielkiej ilości wolnej przestrzeni, która nam została, zabieramy się za porządki.

Tak też uczyniłem we wtorek wieczorem - zacząłem usuwać niepotrzebne foldery, katalogować pliki z dokumentami... i zdjęcia. Z powodu mnogości urządzeń, za pomocą których możemy wykonywać fotografie, można już się nieco pogubić. Jakiś tydzień temu postanowiłem “ogarnąć ten temat” i uporządkować zdjęcia i filmy z telefonów, aparatu i tabletu. Sporo się tego nazbierało, więc część pozostała jeszcze do rozdzielenia po odpowiednich katalogach. Jednym z nich był folder “iPhone” - wiadomo, fotki z iPhone’a. Niestety, z powodu mojego niedopatrzenia, zaznaczyłem także i ten folder w grupie z innymi do usunięcia. Na niedomiar złego - uczyniłem to z shiftem - pliki poleciały “w kosmos” z pominięciem kosza. Dopiero po kilku minutach zorientowałem się, że czegoś mi brakuje - prawie dwóch setek zdjęć z telefonu: z różnych wyjazdów, spotkań i innych.

Pierwsze co zrobiłem to oczywiście wpisanie tematu w Google i rozpoczęcie poszukiwań programu do odzyskiwania usuniętych plików. Coś jednak tchnęło mnie by raz jeszcze zajrzeć w folder “Obrazy”. Tam zauważyłem katalog o nazwie iCloud - wstrzymałem oddech, otworzyłem i szok: wszystkie zdjęcia “grzecznie” czekają na swoją kolej przy porządkowaniu.


Zdaje sobie sprawę, że odzyskanie tamtych zdjęć jest/było możliwe, ale już nie mam takiej potrzeby, przecież nadal je mam. Taka przygoda przypomniała mi o tym, jak w jednej chwili możemy stracić cenne dla nas dane - mogą to być zdjęcia, ale także dokumenty, filmy czy inne pliki. Rozumiem obawy tych, którzy nie chcą zdecydować się na umieszczenie takich danych w “chmurze”, jednak lekcja której doświadczyłem, tylko dobitnie potwierdziła moje przekonania.

Niezwłocznie uruchomiłem więc automatyczne przesyłanie zdjęć na drugim telefonie - Lumia 710 z Windows Phone i dyskiem SkyDrive. Teraz nawet po fizycznym uszkodzeniu telefonu, zgubieniu go czy własnym niedopatrzeniu - moje zdjęcia będę już automatycznie back-upowane w “chmurze”. I co z tego, że to zużywa sporo transferu - można uruchomić przesyłanie tylko po Wi-F. Bateria w telefonie? Gdybym się tym przejmował, możliwe jest że części plików już bym nie odzyskał.

Skoro tak fajne narzędzia i usługi są nam oferowane za darmo, to jedyne co nam pozostaje to mądrze je wykorzystać. W końcu te wszystkie urządzenia istnieją dla nas, a nie my dla nich.

Reklama

Grafika: Apple

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama