Są wpadki i WPADKI. Ta zdecydowanie należy do tych drugich — ktoś w Valve chyba nie przyjrzał się dokładnie temu, co znajduje się na ekranie urządzenia w ich najnowszej reklamie.
Na oficjalnej reklamie Steam Decka znalazł się emulator... Nintendo Switch. To nie żart
Steam Deck to jedno z ciekawszych urządzeń do grania, które w ostatnich latach pojawiły się na rynku. Przenośny PC w opakowaniu konsoli, hybrydowy, a przy tym... niezwykle otwarty. Sam skusiłem się na zakup i od kilku dni testuję jego możliwości — i rozumiem już skąd te zachwyty. I tak — na rynku mamy już dużo mocniejsze sprzęty w tym typie. Tak, Steam Deck nie był pierwszy. Ale to trochę jak z Nintendo Switchem — nie musi być najmocniejszy i najlepszy, by mógł oczarować społeczność. Wygrywa ceną, uniwersalnością i prostotą obsługi. Bo te znacznie mocniejsze sprzęty są również... wielokrotnie droższe. No ale właśnie - wspomniana społeczność natychmiast dobrała się do sprzętu, zaczęła tam już pierwszego dnia instalować inne oprogramowanie oraz emulatory. Steam Deck jest bowiem fenomenalnym sprzętem dla wszystkich miłośników emulacji. I nawet Valve wie o tym tak dobrze, że... ostatnio zaliczyło reklamową wpadkę.
Valve na reklamie Steam Decka miało... emulator Switcha
Trochę straszne, trochę smieszne — ale w gruncie rzeczy wręcz... niewiarygodne. Bo fakty są takie, że do takiej sytuacji nigdy nie powinno było dojść, a jednak. W krótkim materiale wideo który Valve dołączyło do informacji że Steam Decka można teraz kupić bez rezerwacji, na ekranie urządzenia widoczna jest ikonka Yuzu — emulatora Nintendo Switch. Chyba nikt nie jest zdziwiony faktem, że internauci bardzo szybko podchwycili temat. Zrzut z ikoną Yuzu trafił na popularne konto Twitterowe i... zaczęła się burza, a śmiechom nie było końcca. Dziesiątki tysięcy like'ów, tysiące retweetów... no i dyskusja wokół całego tego zamieszania. Valve chyba zrobiło się głupio, bo choć firma nie zajęła stanowiska w tej sprawie — to jednak podmieniła wideo na takie, na którym obok Hadesa widnieje ikonka Portal 2, a nie emulatora Nintendo Switcha.
Chyba wszyscy zgodzą się z tym, że to nie powinno było się wydarzyć. Tym bardziej, że Nintendo bardzo mocno pilnuje swoich marek — i przez lata zacięcie walczy zarówno z piractwem, jak i emulacją swoich konsol. Emulatory od zawsze pozostają taką trochę szarą strefą — ale o ile gdyby tam jeszcze znalazła się ikonka oprogramowania pozwalającego uruchomić gry z Nintendo 64 czy innego SNESa temat byłby po prostu żartobliwy, to tutaj mowa o współczesnej konsoli która wciąż jest w sprzedaży i jest dla Nintendo maszynką do robienia pieniędzy. Jeżeli śledzicie temat, to pewnie wiecie też, że kiedy youtuberzy zaczęli pokazywać jak działają emulatory na Steam Decku, Nintendo usilnie starało się o zdjęcie tych materiałów z sieci. Trudno im się dziwić, w końcu nie dość że nie zarobią na sprzęcie, to jeszcze nie zarobią na grach. A wiecie co jest najgorsze? To, że (przynajmniej niektóre) gry potrafią na SD działać lepiej niż na oryginalnej konsoli.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu