Overwatch 2 wystartował, ale ledwo zipie. I mimo że Blizzard robi co w jego mocy by wszystko zaczęło działać jak należy, to wciąż do ideału bardzo daleka droga.
To nie przypadek, że każdy duży sieciowy tytuł zalicza fatalne początki. Niekończące się kolejki, problemy z dostępem do gry, lagi... właściwie można by rzec, że to problem równie duży i pospolity, co jakość "dużych" gier AAA na premierę. Dopiero po kilku-kilkunastu tygodniach stają się przystępne i tamtejsze potyczki nie sprawiają fizycznego bólu i ciągłej irytacji, że coś nie działa jak powinno. W przypadku Overwatch 2 od kilku dni sytuacja jest równie mocno beznadziejna. Jak pisał przedwczoraj Patryk — Blizzard nieudolnie gasi pożary związane z tą nieszczęsną premierą. A wygląda na to, że na mniej problematyczny dostęp do tamtejszej rozgrywki wszyscy zainteresowani jeszcze trochę poczekają. Bo Blizzard regularnie wyłącza serwery do gry, chociaż... niewiele z tego wynika.
Blizzard wyłącza serwery Overwatch 2 i próbuje zetrzeć fatalne pierwsze wrażenie. Bez skutku
Gra wystartowała we wtorek. Od tego czasu Blizzard już trzykrotnie wyłączał tamtejsze serwery, chcąc zadbać o to, aby gra zaczęła działać jak należy. Dwukrotnie w czwartek, a później jeszcze w piątek. Na swoim oficjalnym forum twórcy spowiadają się z tego, jakie zmiany są przez nich wprowadzane i nad czym pracują, by gra była przyjemniejsza. A jeśli uważnie przyglądacie się tej wyboistej premierze, to pewnie wiecie że nie tak poszło więcej, niż tylko kwestia długich kolejek, problemów z serwerami i rzekomych ataków DDoS. Część graczy nie może się zalogować (błąd LC-208 im to skutecznie uniemożliwia od samego początku), inni nie mają swojego pre-orderowego bonusu, który powinien na nich czekać w grze. Patrząc jednak dzisiaj na media społecznościowe widać, że nawet jeśli wszystko idzie ku lepszemu, to do ideału jeszcze bardzo długa droga.
Blizzard zmienił także zasady dostępu związane z weryfikacją SMS. Przypomnę: dotychczas taka opcja była wymagana od wszystkich. Ale gracze się wściekli, zrobili aferę, więc Blizzard trochę zmiękł — i teraz nie trzeba już rejestrować swojego numeru telefonu w Battle.net, jeśli graliście w poprzedniego Overwatcha.
Czy wprowadzone zmiany i środki zapobiegawcze pożarom pozwolą grze nabrać wiatru w żagle, dostatecznie mocno skrócić kolejki i... po prostu zacząć działać jak należy? Raczej nie — a na pewno jeszcze nie dzisiaj. Jednak widać, że Blizzard robi co tylko w zasięgu ich mocy, by wszystko zaczęło działać jak należy. Początkowy hype prawdopodobnie wygaśnie za kilka-kilkanaście dni i sytuacja się unormuje, ale na tę chwilę Overwatch 2 wciąż pozostaje grą dla najbardziej cierpliwych i zdesperowanych. Zwłaszcza w wolne dni, kiedy zainteresowanych jest jeszcze więcej niż niż w tygodniu — w końcu teraz wszyscy mają czas by zobaczyć o co tyle zamieszania i co się zmieniło od ostatniego razu.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu