Zapowiedziane w ubiegłym miesiącu limity w Starlinku wejdą w życie nieco później, niż pierwotnie zapowiadano.
Na początku listopada w sieci zawrzało. Twórcy rozpatrywanej jako jedna z najlepszych opcji na internet gdziekolwiek jesteśmy, Starlinka, zapowiedzieli, że za kilka tygodni skończy się eldorado i wprowadzą limit pobieranych danych. Limit ten co prawda nie należy do najmniejszych, bo mowa tu o 1 TB. Niby, bo w w dzisiejszych czasach i przy wadze multimediów, niekończących się streamingach - nie jest to w gruncie rzeczy jakoś spektakularnie dużo, jeżeli ma to być nasze codzienne okno na świat. Limity miały wejść w życie w grudniu, ale w ramach drobnego prezentu na święta — nieco odsunięto je w czasie.
Limity w Starlinku wejdą w życie później. Ale nie liczcie na jakieś spektakularne przesunięcia
Oczywiście to nie jest tak, że po przekroczeniu limitu użytkownik zostaje automatycznie odcięty od dostępu do sieci w ogóle. Fakty są jednak takie, że wszystko spowalnia na tyle, że dla wielu stanie się wówczas nieużywalnym. O szczegółach związanych z ograniczeniami rozpisywał się już przy ich zapowiedziach Kamil:
W ramach swojej polityki "Fair Use", Starlink wprowadzi od grudnia limit 1 TB pobieranych danych w okresie rozliczeniowym z najwyższym priorytetem (Priority Access). Jeśli użytkownik przekroczy ten limit, a zdarza się to obecnie podobno tylko 10% abonentów, to automatycznie zostanie przeniesiony na tzw. Basic Access co zaowocuje znacznie niższymi transferami. Dodatkowy 1 TB danych w Priority Access będzie można dokupić, ale jest to wydatek rzędu 250 USD, co przy standardowym abonamencie w wysokości 110 USD jest bardzo wysoką kwotą. Dobra wiadomość jest natomiast taka, że do limitu wliczają się tylko dane pobrane w ciągu dnia, od 7:00 rano do 23:00 wieczorem. Transfery w godzinach nocnych są poza limitem, więc użytkownicy, którzy chcą pobrać większe pliki mogą to zrobić nocą.
Za każdy dodatkowy gigabajt transferu trzeba będzie dopłacać - i to około 25 centów. Kiedy myślimy o jednym, dwóch czy pięciu w skali miesiąca - nie ma tragedii. Ale kiedy mowa o setkach gigajbatów, sprawa nie nie jest już taka tania. Ale wszyscy użytkownicy usługi muszą być przygotowani na to, że od lutego przyszłego roku będą musieli liczyć się z koniecznością ograniczenia pobierania - przynajmniej za dnia. Bo dopiero między 23, a 7 rano transfery będą nielimitowane. W tym okienku czasowym użytkownicy Starlinka będą mogli bez obawy o transfery pobierać co im się tylko zamarzy. O ile do rozrywki czy "nadrabiania zaległości" prawdopodobnie każdemu wystarczy, o tyle na co dzień - do pracy czy rozrywki, to dość wątpliwa opcja. Teraz tylko pytanie, czy dla tych faktycznie potrzebujących internetu na co dzień, gdziekolwiek są, ten 1TB będzie wystarczający?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu