Felietony

Stało się, po 20 latach z Windowsem przesiadłem się na macOS

Grzegorz Ułan
Stało się, po 20 latach z Windowsem przesiadłem się na macOS
Reklama

Kiedy po wielu latach korzystania ze smartfonów z Androidem przeniosłem się na iPhone, znajomi wróżyli mi, że to tylko kwestia czasu, aż zacznę korzystać w szerszym zakresie z ekosystemu Apple. To było 4 lata temu, zdecydowałem się na to dopiero teraz.

Pierwszym moim smartfonem z iOS na pokładzie był iPhone SE, po dwóch latach przesiadłem się na iPhone 7, z którego korzystam do dziś. Jest niemal w idealnym stanie, działa tak samo szybko jak za nowości, żadnych otarć czy rys na ekranie. Taka rekomendacja, po tylu latach ze sprzętem Apple nie mogła pozostać bez echa i skłoniła mnie do przesiadki na macOS. Nie ukrywam, że ułatwiły mi tę decyzję przeboje z aktualizacjami na Windows 10. Miałem też okazje sprawdzić wcześniej działanie samego systemu macOS na wirtualnej maszynie.

Reklama

Wybór padł na Macbook Air 13.3, model Z0RH0003F. Korzystam już z niego przeszło dwa tygodnie, więc mogę podzielić się pierwszymi wrażeniami po przesiadce z Windows 10. Przede wszystkim jest to inna kultura pracy, laptop jest cichy, od początku nie usłyszałem jeszcze żadnych szumów, nawet przy przeglądarce z wieloma otwartymi kartami, co na Windowsie kończyło się hałasem porównywalnym ze startem helikoptera.

Pracuje się na nim niezwykle wygodnie, pisanie tekstów przy takim skoku klawiatury to czysta przyjemność. Doskonały obraz, który świetnie sprawdza się szczególnie podczas oglądania filmów i seriali na AppleTV+ (zamówiłem specjalnie Apple One, by to sprawdzić i chyba zostanę przy tej subskrypcji). Nieoceniona jest też możliwość wykonywania połączeń telefonicznych czy odbierania SMS-ów wprost na pulpicie laptopa.

Zatrzymam się tu na chwilę przy klawiaturze, bo nie od razu było z nią idealnie po tylu latach na Windowsie. Domyślne ustawienia klawiszy, a w szczególności ALT i CTRL uniemożliwiały mi sprawne i bezwzrokowe pisanie, którego nauczyłem się na Windowsie. Wierzcie mi, że próbowałem przez cały jeden dzień i się poddałem. Kompletnie nie mogłem sobie poradzić głównie z prawym ALT-em potrzebnym do polskich znaków. Ustawienie go tak daleko od spacji powodowało nienaturalne wykrzywienie się kciuka, by go dosięgnąć, co w połączeniu z częstym omyłkowym wciskaniem klawisza CMD, sprawiło, że zmieniłem ustawienie tych klawiszy na poniższy schemat.

Niemal momentalnie po tej zmianie wróciłem do naturalnego, płynnego, szybkiego i bezbłędnego pisania. Najdalej wysunięty klawisz FN, który jest najbliżej SHIFT-u, wykorzystuje jako CTRL do wygodnej aktywacji skrótu generowania wycinka zrzutu ekranu, z którego korzystam niemal codziennie oraz do kopiowania i wklejania.

Mimo, że gładzik działa idealnie i szybko się nauczyłem gestów do jego obsługi, ręka nadal wędruje w kierunku myszki, więc tu też musiałem zmienić jedno ustawienie, a mianowicie kierunek przewijania, który według Apple naturalny jest w przeciwnym kierunku.

Jeśli chodzi o narzędzia, z których na codzień korzystam, dałem jeszcze szansę Safari, choć nadal tu dwie rzeczy mi przeszkadzają. Przyzwyczajony jestem do Ulubionych w górnej części przeglądarki, ale te w Safari nie mają uaktywnionego menu prawokliku myszy i otwierania linków w nowych kartach, aby to zrobić trzeba wciskać dodatkowo CTRL na klawiaturze.

Druga rzecz to odświeżanie zawartości stron, mam na myśli głównie Slacka, którego uruchamiam jako przypiętą kartę, a więc widać tylko jego ikonę. W Google Chrome, każda nowa wiadomość rozjaśnia ją, a w Safari pojawia się niewidoczna gwiazdka. Ledwo zauważalna jest też przy odpiętej karcie. Irytujące jest też każdorazowe wylogowywanie się z Disqusa.

Reklama

Na korzyść Safari wymienię rzeczywiście szybsze ładowanie często odwiedzanych stron niż w Google Chrome. Apple deklaruje tu 50% szybsze ładowanie i myślę, że nie jest to przesadą.

Programy? Na Windowsie do obróbki zdjęć czy grafik używałem Irfan View, a do łączenia zrzutów ekranu FastStone Image Viewer. Na macOS zastępuje mi je oba program PhotoScape X.

Reklama

Z kolei do pisania tekstów nadal korzystam z Calmly Writer, bez którego nie wyobrażam sobie wygodnego pisania w skupieniu.

Niemniej testuje obecnie nowe rozwiązanie w postaci multiplatformowego programu Craft, w którym równie wygodnie można pisać na macOS i na iOS, ale wyklucza go na razie przekopiowywanie z niego treści bez wstawianych w nim linków do WordPressa.

Reasumując te pierwsze wrażenia po przesiadce - dobry sprzęt i dobry system, który po drobnych modyfikacjach sprawia, iż o wiele przyjemniej i wygodniej mi się na nim pracuje niż na dziesiątkach poprzednich laptopów, tańszych czy droższych z systemem Windows. Myślę też, że po tej przesiadce będę mógł więcej i częściej opisywać Wam nowe programy i narzędzia, które często najpierw albo tylko dostępne są na macOS.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama