Felietony

Square-Enix traci, traci, traci. Co czeka m.in. twórców Final Fantasy?

Kamil Ostrowski
Square-Enix traci, traci, traci. Co czeka m.in. twórców Final Fantasy?
Reklama

Yoichi Wada, wieloletni prezes japońskiej korporacji Square-Enix został zmuszony do rezygnacji, w związku z kiepskimi wynikami finansowymi firmy. Czło...

Yoichi Wada, wieloletni prezes japońskiej korporacji Square-Enix został zmuszony do rezygnacji, w związku z kiepskimi wynikami finansowymi firmy. Człowiek, który dalekowschodnie przedsiębiorstwo, masowo robiące świetne jRPG, otworzył na zachodnie gry poniósł porażkę. Dlaczego?

Reklama

Yoichi Wada był z firmą bardzo długo. Prezesował jeszcze sprzed fuzji Square i Enix, które kiedyś były osobnymi przedsiębiorstwami. Sprawował pieczę nad procesem przejmowania chylącego się ku upadkowi Eidos Interactive, co zapewniło japońskiej korporacji dostęp do wielu kultowych zachodnich marek. Square-Enix w ostatnich latach wskrzesiło ze skutkiem wiele zapomnianych serii, a nawet stworzyło kilka nowych.

W 2010 roku, niedługo po przejęciu praw do Tomb Raidera wydano niezłą Larę Croft and the Guardian of Light. Wtedy recenzenci jeden z pierwszych razy zdziwili się, że Japończykom tak dobrze leży zajmowanie się bardzo „zachodnią” marką. Deus Ex: Human Revolution zachwycił. Hitman: Absolution może nie powalił, ale na pewno niewielu rozczarował. Nowy Tomb Raider zebrał świetne recenzje, podobnie jak jedno z większych zaskoczeń ubiegłego roku – Sleeping Dogs.

Mimo to, firma w roku finansowym, który zamykany jest 31 marca, ma zanotować 13 miliardów jenów straty. Warto zaznaczyć, że pierwsze analizy zakładały 3,5 miliarda jenów zysku. Skąd takie złe wyniki?

Jednym z większych obciążeń okazały się być koszta restrukturyzacji, które sięgnęły prawie 10 miliardów jenów. To wciąż jednak nie tłumaczy całej straty.

Poniżej wykres przedstawiający kurs akcji Square-Enix w ciągu ostatnich pięciu lat. Spadek o 67,27%.


Square-Enix się przeliczyło w kwestii gier „zachodnich”, a klasyczne japońskie produkcje od dawna słabują, albo nie ma ich w ogóle. Najnowszy Tomb Raider, który przecież niedawno miał premierę, sprzedał się w 3,4 milionach egzemplarzy. Biorąc pod uwagę wysokie noty, można bezpiecznie założyć, że zanim zaczną się obniżki ceny, a rynek wtórny wchłonie wszelki popyt na tę produkcję, uda się osiągnąć sprzedaż na poziomie 5-6 milionów. Mało? Jak na produkcję, którą trzeba było dosłownie wskrzeszać, bo jeszcze parę lat temu była nieprzystosowanym do dzisiejszych warunków eksponatem muzealnym? Poprzednia gra z serii – Tomb Raider: Underworld, chociaż wydana w 2008 roku była przecież niemal zupełnie stereotypowym Tomb Raiderem, który mało komu przyspieszał tętno. Ktoś w Square-Enix zdecydowanie przeliczył się, jeżeli chodzi o siłę samej marki.

Jeżeli chodzi o eksploatację starych marek, to firma radzi sobie z tym średnio z naciskiem na "źle". Próby sprzedawania starych odsłon Final Fantasy na systemy iOS i Android stały się już synonimem niezrozumienia rynku mobilnego - 15 euro jest nie do zaakceptowania. Do tego dochodzą głupawe gierki muzyczne i nieciekawe spin-offy. Kiepsko.

Reklama

Obawiam się, że zarząd Square-Enix może przestraszyć się obecnego stanu rzeczy i powróci do starej polityki – skupią się bardziej na japońskich produkcjach, z jRPG na czele. Trochę szkoda, bo mają w tej chwili w rękach naprawdę ciekawe marki. Raczej nie powinniśmy się obawiać o ich przyszłość w najbliższym czasie, ale w dłuższej perspektywie zmiana trendu może wpłynąć negatywnie na ich jakość.

Źródło: VG247 - 1, VG247 - 2

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama