Microsoft zadebiutował z piewszym urządzeniem Lumia, które będzie sygnowane jego własnym logo. Nie oznacza to, że z rynku natychmiastowo znikną dotych...
Microsoft zadebiutował z piewszym urządzeniem Lumia, które będzie sygnowane jego własnym logo. Nie oznacza to, że z rynku natychmiastowo znikną dotychczasowe urządzenia, na których widniała fińska marka Nokia. Dlatego też warto przyjrzeć się czy to, co ma do zaoferowania Lumia 535 rzeczywiście jest tak atrakcyjne jak się wydaje.
Przede wszystkim, od obydwu "starszych" propozycji, Lumia 535 jest dużo większa. 8.82 x 140.2 x 72.45 mm to już solidne wymiary, zresztą w miarę pasujące do niemałego, bo 5-calowego ekranu. Lumia 530 mierzy sobie grubości przy 119,7 mm długości i 62,3 mm szerokości. Lumia 520 generalnie prezentuje się jako najmniejsza z tego grona: 9.9 x 119.9 x 64.0 mm. Ważne jest jednak to, że Microsoft nieco przemyślał problem związany z ramkami wokół ekranu - w 535 wydają się one być w miarę cywilizowane, podczas gdy w pozostałych Lumiach po prostu straszyły.
Lumia 535 będzie mieć także nieco więcej zainstalowanej pamięci wewnętrznej od swojej "poprzedniczki", vide bardzo biednej pod tym względem Lumii 530. Swoją drogą ten telefon był znaczącym krokiem w tył - dużo lepiej na papierze wyglądała od niego Lumia 520 i zapewne także dlatego Microsoft nie wykręcił tym urządzeniem wyników podobnych do tych po premierze drugiej generacji Lumii z serii 5XX. Zatem, w L535 znajdziemy 8 GB pamięci wewnętrznej z możliwością rozszerzenia jej za pomocą kart pamięci microSD. To więcej, niż w L530, gdzie mieliśmy jedynie 4 GB ze slotem na karty.
Zastosowanie dużego wyświetlacza przy niskiej rozdzielczości (qHD @ 5') spowodowało spadek parametry pixels per inch (PPI) o 20 w stosunku do L530 i 520. Około 220 ppi oznacza, że będzie widać i to dobrze każdy pojedynczy piksel, ale czy będzie to naprawdę przeszkadzać, trzeba poczekać do testów tego urządzenia - dopiero po nich będzie można jednoznaczni stwierdzić, czy ekran jest tak beznadziejny, jak się wydaje. Ważne jest to, że Microsoft nie poskąpił i dorzucił do niego jeszcze powłokę ochronną Corning Gorilla Glass 3.
Nie zadowala mnie jednak w pełni ilość miliamperogodzin w nowym urządzeniu - na upartego można było "dopchać" nieco ponad 2000 mAh i nieco zwiększyć czas pracy urządzenia na jednym cyklu ładowania. W stosunku do dwóch poprzednich propozycji jest lepiej, ale swoje "zje" nieco większy, bo 5-calowy wyświetlacz w odrobinę większej rozdzielczości.
Najważniejszą zmianą w tym modelu jest jednak zastosowanie dwóch aparatów fotograficznych (przód/tył) o rozdzielczości 5 MP. Ten z tyłu ponadto okraszony jest w autofocus oraz lampę błyskową, co pozwoli na wykonanie w miarę przyzwoitych ujęć, chociaż cudów akurat się nie spodziewam. Podejrzewam, że będzie to dokładnie ta sama jednostka, co chociażby w Lumii 1320 - wielokrotnie zaznaczałem, że przesiadka z świetnej pod tym względem Lumii 800 była dla mnie ogromnym szokiem - budżetowy phablet Nokii nie dorastał do pięt pierwszemu urządzeniu finów z Windows Phone na pokładzie.
Ponadto, 1 GB pamięci RAM to także bardzo miła wiadomość dla osób, które będą w najbliższym czasie szukać telefonu dobrego i taniego zarazem. Jak na telefon z Windows Phone z najniższej półki, pamięci jest niemało, nie będzie żadnych problemów z dostępnością aplikacji dla tego urządzenia.
Nowy telefon Microsoftu nawet w stosunku do Lumii 630 wygląda nieźle - zastosowanie 1 GB pamięci RAM, większego ekranu, lampy błyskowej LED oraz przedniej kamery czyni z niego nie tylko konkurencję w swojej serii, ale i dla serii wyżej, także nieco mniej udanej. W nowym smartfonie Microsoftu brakuje tylko jednego - dwustopniowego przycisku spustu aparatu, który we wcześniejszych urządzeniach pozwalał na zrobienie w miarę udanego zdjęcia.
Ponadto, pewne jest to, że Lumia 535 pojawi się w sprzedaży jeszcze przed świętami, a zatem Microsoft chce trafić z tym urządzeniem w okres żniw, kiedy to ludzie szukają ciekawych (i obecnie także niedrogich) prezentów pod choinkę. Czy Lumia 535 byłaby trafionym upominkiem? Uważam, że jak najbardziej - w tej cenie mamy do czynienia z prawdziwym, niewykastrowanym sukcesorem 520-tki. Zwłaszcza, że cena ma się wahać w okolicach 500 złotych.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu