Microsoft

Nadchodzi kolejna Lumia. Na fajerwerki chyba nie ma co liczyć

Maciej Sikorski
Nadchodzi kolejna Lumia. Na fajerwerki chyba nie ma co liczyć
Reklama

Jedenasty listopada w Polsce zapewne będzie jak zwykle świętowany z przytupem: ogień, petardy, bijatyki, latające kamienie, policja... Wiadomo jak jes...

Jedenasty listopada w Polsce zapewne będzie jak zwykle świętowany z przytupem: ogień, petardy, bijatyki, latające kamienie, policja... Wiadomo jak jest. Tego samego dnia poznamy nowy smartfon z serii Lumia. Prawdopodobnie będzie to model 535. Sprzęt, który ma nie tyle zapewnić Microsoftowi spore zyski, co ściągnąć nowych ludzi do mobilnego Windowsa.

Reklama

Plotki dotyczące nowego smartfonu krążą w Sieci już od pewnego czasu. Pisał o tym m.in. Konrad i wrzucał materiały, na których widać sprzęt. Pojawiły się też specyfikacje urządzenia: smartfon zostanie prawdopodobnie wyposażony w procesor Qualcomm Snapdragon 200 o taktowaniu 1,2 GHz, 1 GB pamięci operacyjnej, 8 GB pamięci wbudowanej. Należy wspomnieć o 5-calowym wyświetlaczu, dwóch aparatach (główny 5 Mpix oraz przedni 0,3 Mpix), podwójnym slocie SIM, obraz dopełnia akumulator o pojemności 1900 mAh. Zastanawiam się, czy na pewno chodzi o model 535, możliwe, że mowa o produkcie linii 6xx. To jednak mało istotne - przekonamy się już za kilka dni, co przygotował MS, nie wykluczam, iż korporacja pokaże kilka smartfonów.

Należy się spodziewać tego, że nowe telefony będą tanie. Przynajmniej w gronie prezentowanych urządzeń nie zabraknie budżetowych modeli. Powód jest bardzo prosty: Microsoft musi zwiększać sprzedaż sprzętu. Podkreślę przy tym, że nie musi na nich zarabiać kokosów. Byłoby to zresztą trudne, bo budżetowe modele nie przynoszą sporych zysków. Korporacja z Redmond prawdopodobnie nie jest nastawiona na wyciskanie pieniędzy z samej sprzedaży sprzętu - bardziej będzie im zależało na rozpowszechnianiu swojego systemu i gonieniu konkurencji. Wystarczy wspomnieć, że w poprzednim kwartale na świecie sprzedano 9,3 mln Lumii. To zaledwie o 0,5 mln więcej niż w analogicznym okresie roku 2013. Ze względu na słabą sprzedaż Lumii oraz brak wsparcia producentów, platforma Windows Phone zajmuje marginalną część biznesu mobilnego.


Nokii musiało zależeć na tym, by sprzedawane urządzenia przynosiły zyski, sama penetracja rynku niewiele ich interesowała, bo na tym korzystał Microsoft. Ten ostatni po przejęciu oddziału komórkowego fińskiego producenta może minimalizować straty, ale nie będzie pewnie walczył o to, by każda Lumia zarobiła chociaż kilka dolarów. Przynajmniej nie od razu - pieniądze mają się pojawić z czasem, gdy w ekosystemie korporacji z Redmond pojawi się więcej użytkowników. Firma będzie zatem wypuszczać tanie modele, by dotarły one do jak największej liczby ludzi. Musi przy tym pójść na pewne kompromisy: nie będzie bardzo tani i bardzo wydajnie. Pisał o tym Tomasz w recenzji modelu Lumia 530:

Rozczarowanie – tak jednym słowem mogę opisać Lumię 530. Spodziewałem się kolejnego fenomenalnego stosunku ceny do parametrów (i tym samym możliwości). Lumia 520 przez to wielokrotnie była przez Was w komentarzach wskazywana jako doskonała alternatywa dla tanich smartfonów z Androidem. Nie bez powodu stała się też najpopularniejszą słuchawką z Windowsem Phone. Następczyni to z całą pewnością nie grozi.

Jest gorzej, ale jednocześnie znacznie taniej, niż w przypadku 520 (mowa o cenie wyjściowej). I takie produkty MS będzie chciał sprzedawać na rynkach azjatyckim, afrykańskim, południowoamerykańskim, w Europie Wschodniej. Plan niby dobry, ale trudno stwierdzić, czy sprawdzi się w sytuacji, gdy rośnie jakość tanich urządzeń z Androidem. Przekonamy się za kilka kwartałów. Na razie czekamy na prezentację nowych produktów.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama