Spotify może być pewnego dnia jedyną aplikacją do wszystkich treści audio. Muzyka i podcasty już są, a następnym rynkiem do podbicia mają być audiobooki. To świetna i fatalna wiadomość.
Część z Was może pamiętać obecność audiobooków na Spotify przed kilkoma laty i to nawet w języku polskim. Odnalezienie ich i słuchanie nie było łatwe, ale bez dodatkowych opłat można było poznawać kolejne historie. Po pewnym czasie czytane książki zniknęły i nic nie wskazywało na ich rychły powrót. Deklaracje Spotify oraz samego szefa firmy Daniela Eka nie sprawią, że z dnia na dzień w ofercie pojawią się setki lokalnych tytułów, ale były to na tyle mocne słowa, że usługi działające dziś na rynku audiobooków mogą faktycznie zacząć się obawiać o swoją pozycję. Czy to prognoza na wyrost? W historii usług online zbyt wiele razy patrzyliśmy na sytuacje, w których wygrywały komfort i prostota użytkowania, żeby obecnie nie doceniać zakusów Spotify.
Audiobooki na Spotify - po muzyce i podcastach to ma być trzeci filar usługi
Audiobooki na Spotify będą oznaczać wiele rzeczy. Część treści będzie dostępna za darmo, autorzy mogą zyskać platformę, na której będą wydawać swoje tytuły samodzielnie, na rynku pojawi się nowy gracz, który jako jedyny będzie mógł powalczyć ze Storytel o pozycję prawdziwie globalnej platformy z audiobookami. W przypadku podcastów wszystko wydarzyło się bardzo szybko. Początkowo mało kto był zainteresowany słuchaniem takich audycji w aplikacji od muzyki (także z powodów technicznych), ale dziś Spotify jest wymieniane nawet w pierwszej kolejności, jako miejsce, gdzie można posłuchać podcastu. Dla wielu osób stało się to najwygodniejszą, najprostszą i najbardziej intuicyjną metodą na dostęp do podcastów. Apple Podcast, pomimo pozycji giganta w USA i innych regionach, u nas nie znaczy tak wiele, a poszczególne aplikacje jak Google Podcast, Pocket Casts, Overcast i wiele innych, to dedykowane raczej niszowym grupom słuchaczy aplikacje.
Konkurencji nie zabraknie
Mnóstwo słuchaczy może więc wkrótce zyskać szansę na bardzo wygodny dostęp do audiobooków, choć nie narzekamy przecież na deficyt usług o takim katalogu już dzisiaj. Audioteka postawiła na abonament, w którym nie oferuje pojedynczych audiobooków do pobrania, lecz przede wszystkim do słuchania w ramach jednej miesięcznej opłaty. Storytel wciąż walczy o pozycję, co pokazują wszędobylskie reklamy oraz własne, oryginalne treści, które mają przekonać nieprzekonanych. Spotify nie będzie miało łatwo, tym bardziej, że rywalizacja będzie odbywać się na każdym rynku z osobna, ze względu na lokalnośc materiałów. Nie ma możliwości zakupu praw do audiobooka na wiele rynków, jak w przypadku seriali i filmów, które można przetłumaczyć. Audiobooki muszą powstawać lokalnie, czego dowodem jest wzmożona działalność Empiku z Empik Go i własnymi serialami audio, podcastami oraz innymi produkcjami.
Czy Spotify nie zapomni o muzyce?
Nie chcę napisać, że Spotify rzuca się na głęboką wodę, ale na pewno zadanie to nie będzie łatwe i szybkie do wykonania, tym bardziej biorąc pod uwagę zasięg serwisu. Dotarcie do podobnej liczby użytkowników z treściami pokroju audiobooków nie będzie łatwe, ale skoro słuchaczy przyzwyczajono do obecności podcastów, to czy z audiobookami nie będzie tak samo? Z jednej strony cieszy mnie taka strategia Spotify, bo lubię, gdy jedna platforma potrafi wiele rzeczy oferować w ramach jednej opłaty na odpowiednim poziomie, ale z drugiej strony żaden inny serwis, z którymi konkuruje Spotify nie jest tak rozkojarzony. Apple Music, Tidal i Deezer pozostają głównie zainteresowani muzyką, co przekłada się na rozwój aplikacji i funkcji dedykowanych właśnie muzycznym treściom. Pamiętacie jak długo Spotify pracowało nad przywróceniem słów piosenek do serwisu, byśmy mogli śpiewać ze swoimi ulubieńcami? A na tle Apple Music oferta ta wygląda dziś dość marnie, jeśli miałbym porównać katalog tekstów na swoim skromnym przykładzie. Jeśli wiem, że będe chciał poznać słowa lub trochę pofałszować, to włączę Apple Music, a nie Spotify.
Spotify pozostaje niedoścignione. W niektórych aspektach
Spotify pozostaje jednak niedoścignione, jeśli chodzi o popularność i działanie Spotify Connect (szybkie podłączanie wszelkich urządzeń i głośników, na których odtwarzaniem można sterować zdalnie), a także playlistami. Te powstają błyskawicznie i przybywa ich tak dużo, że nie zdążę nawet wpisać pełnego tytułu serialu, filmu, opisać swojego nastroju czy potrzebnego gatunku, a podpowiedzi już pełne są tego, czego szukam. W dużej mierze odpowiada za nie społeczność, ale to przecież nie ma żadnego znaczenia - najważniejsze, że gotowe listy piosenek cały czas na mnie czekają. Kwestia odkrywania muzyki nie jest tak oczywista i tutaj byłbym skłonny umieścić na tym samym miejscu Spotify, Tidala i Apple Music, jeśli chodzi o rekomendacje, ale mam pewne obawy ku temu, że ta pierwsza usługa straci z horyzontu najważniejsze (muzyczne) cele, starając się stać największa platformą audio świata. Po audiobookach może przecież przyjść kolej na kolejne pomysły, a już teraz aplikacje są mało intuicyjne, a także przepełnione sekcjami i kategoriami, których akurat mogę nie potrzebować.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu