Ciekawe strony

Spersonalizowany newsletter z serwisów społecznościowych i Google Readera? To da się zrobić!

Tomasz Popielarczyk
Spersonalizowany newsletter z serwisów społecznościowych i Google Readera? To da się zrobić!
Reklama

Codzienne przeglądanie strumienia społecznościowego zajmuje sporo czasu. Pół biedy, jeśli mówimy tylko o jednym serwisie - co w przypadku, gdy jest ic...

Codzienne przeglądanie strumienia społecznościowego zajmuje sporo czasu. Pół biedy, jeśli mówimy tylko o jednym serwisie - co w przypadku, gdy jest ich kilka? Część zebranych tam informacji to zwyczajne śmieci - większość z nas prawdopodobnie wyłapuje jakieś 20 proc. wartościowych treści. A co gdyby wspomóc ten proces zewnętrznym narzędziem? Curate.me pozwala nie tylko wybrać interesujące nas tematy, ale też regularnie wysyła je na skrzynkę mailowo w przyjemnej dla oka formie.

Reklama

Curate.me, a wcześniej XYDO Brief, to startup integrujący się z naszymi kontami społecznościowymi i przeszukuje strumienie pod kątem interesujących nas treści. Serwis przez minione 6 miesięcy działał jako zamknięta beta.  W tym czasie zgromadził aż 20 tys. użytkowników i obecnie przesyła codziennie do nich 500 tys. różnych artykułów. Gdzie kryje się fenomen tego pomysłu i jak to działa w praktyce?

Zakładamy konto, podając adres e-mail i logując się za pomocą Twittera, Facebooka, LinkedIn lub Google. Naturalnie w zależności od tego, które serwisy wybierzemy, z tych będziemy otrzymywali newsletter. Osobiście ubolewam nad brakiem Google+, gdzie pojawia się najwięcej wartych uwagi treści i taki biuletyn byłby dla mnie największym ułatwieniem. No ale zobaczmy jak to wygląda w przypadku tych pozostałych.


Najpierw musimy określić nasze zainteresowania. Znajdziemy tutaj ogromną liczbę tematów (a właściwie czegoś w rodzaju tagów czy słów kluczowych), które podepniemy pod konkretny biuletyn. Można ich wybrać maksymalnie 10. Następnie musimy wybrać dni tygodnia oraz godzinę, o której paczka postów trafi do naszej skrzynki odbiorczej. Działa to stosunkowo prosto i, o dziwo, konfiguruje się przyjemnie.


Kolejnym krokiem jest określenie priorytetów. Za pomocą zielonych wykresów przyznajemy każdemu z tematów odpowiednią wartość, co w efekcie przełoży się na zawartość naszego biuletynu. I tutaj ważna informacja - Curate.me nie tylko pobiera posty z naszego konta, ale wysyła do nas wszystkie najpopularniejsze informacje z serwisów społecznościowych, dotyczące wybranego przez nas zagadnienia. Warto mieć to na uwadze - zwłaszcza, gdy oczekujemy jedynie newslettera złożonego z wpisów naszych znajomych (oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, żebyśmy stworzyli i taki, bo serwis umożliwia skonfigurowanie wielu biuletynów - rano możemy dostawać wieści ze świata, a wieczorem posty z Facebooka i Twittera).


Reklama

 

Sam biuletyn nie różni się niczym szczególnym od innych. Otrzymujemy listę informacji, z czego część opatrzono obrazkami. Przy każdej pozycji znajduje się nazwa osoby/medium, które udostępniło dany materiał w którymś z serwisów. Oczywiście nie mogło zabraknąć przycisków społecznościowych, dzięki którym puścimy informacje dalej.

Reklama

Komu można polecić Curate.me? Z pewnością wszystkim, których z jakiś względów odpychają czytniki RSS. Nie da się ukryć, ze serwisy społecznościowe coraz śmielej wchodzą na ten grunt - na fanpage'ac znajdziemy niemalże wszystko to, co trafia do kanału RSS. Co więcej, otrzymujemy w pakiecie też system komentarzy, a także wyrażania aprobaty poprzez kliknięcie "like" lub "+1". Oczywiście wcale nie świadczy to o śmierci RSS, jak mogliby niektórzy sądzić. Choć nie jest to (ani tak naprawdę nigdy nie był) mainstreamowy gadżet, to ogromne rzesze użytkowników nadal sobie nie wyobrażają życia bez codziennej porcji newsów z Google Readera (lub innego czytnika). Podobnie jest ze mną. Co nie zmienia jednak faktu, że warto śledzić informacje publikowane w serwisach społecznościowych, bo możemy tam trafić na perełkę, którą w czytniku znacznie łatwiej przegapić w gąszczu innych informacji. I tutaj Curate.me sprawdza się doskonale, budując codzienną agendę nie w oparciu o wybory redaktorów portali i wortali, a o kliknięcia i komentarze użytkowników. A swoją drogą, skoro już jesteśmy przy budowaniu agendy przez użytkowników serwisów społecznościowych - warto zwrócić też uwagę na Summify, które działa bardzo podobnie lecz wybiera dla nas tylko najpopularniejsze posty.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama