NASA od lat nie kryje się z zamiarem powrotu na Księżyc. W tym celu od ponad dekady opracowywany jest system, który mógłby zabrać tam człowieka. Jednak koszty rosną, a terminy zostają przesuwane.

Powrót człowieka na Księżyc, a w późniejszych etapach stworzenie specjalnych baz badawczych na Księżycu to aktualnie najbardziej ambitny cel NASA. Jednak technologia, która pomogłaby im tego dokonać, nadal nie została ukończona.
Program Space Launch System, bo o nim mowa, to flagowy projekt NASA mający na celu umożliwienie załogowych misji kosmicznych dalekiego zasięgu, w tym powrotu człowieka na Księżyc w ramach programu Artemis. Jednakże, w obliczu narastających opóźnień i rosnących kosztów, pojawiają się głosy sugerujące anulowanie tego przedsięwzięcia. Decyzja ta niesie ze sobą zarówno potencjalne korzyści, jak i zagrożenia, które warto dokładnie przeanalizować.
Space Launch System może zostać anulowany, ale to dobrze
Od momentu rozpoczęcia prac nad SLS w 2011 roku, program ten stał się synonimem przekraczania budżetu i opóźnień. Pierwotnie pierwszy lot planowano na 2016 rok, jednak rakieta wystartowała dopiero w listopadzie 2022 roku. Według dostępnych danych, NASA wydaje około 3 miliardów dolarów rocznie na rozwój SLS i związanych z nim systemów naziemnych.
Koszt pojedynczego startu szacuje się na ponad 2 miliardy dolarów, nie uwzględniając kosztów ładunku czy infrastruktury naziemnej. W obliczu takich wydatków, anulowanie programu mogłoby przynieść znaczące oszczędności dla budżetu NASA, które mogłyby zostać przeznaczone na inne projekty badawcze czy rozwój nowoczesnych technologii kosmicznych. To astronomiczne kwoty nawet jak na rynek kosmiczny. Dla porównania SpaceX pracuje nad Starshipem w taki sposób, by jeden start zamykał się w koszcie kilkunastu milionów dolarów. To przecież niebo a ziemia!
W ostatnich latach prywatne firmy, takie jak SpaceX czy Blue Origin, poczyniły ogromne postępy w dziedzinie technologii rakietowych. SpaceX opracował rakiety Falcon Heavy oraz Starship, które są w stanie wynosić ciężkie ładunki na orbitę przy znacznie niższych kosztach niż SLS. Dodatkowo, rakiety te są częściowo lub w pełni wielokrotnego użytku, co further obniża koszty misji. Współpraca z sektorem prywatnym mogłaby umożliwić NASA realizację swoich celów eksploracyjnych przy mniejszych nakładach finansowych.
NASA coraz bardziej uzależniona od prywatnych przedsiębiorstw
Z drugiej strony, rezygnacja z programu SLS i poleganie wyłącznie na prywatnych dostawcach niesie ze sobą ryzyko uzależnienia NASA od decyzji komercyjnych firm. Prywatne przedsiębiorstwa kierują się własnymi interesami biznesowymi, które nie zawsze muszą być zbieżne z długoterminowymi celami agencji kosmicznej. W przypadku problemów finansowych czy strategicznych w tych firmach, NASA mogłaby stanąć przed wyzwaniem braku dostępu do niezbędnych technologii czy usług.
Anulowanie programu SLS wiązałoby się również z utratą miejsc pracy dla tysięcy wysoko wykwalifikowanych inżynierów i techników zaangażowanych w projekt. Boeing, główny kontraktor SLS, już zapowiedział możliwość zwolnienia około 400 pracowników w związku z opóźnieniami i niepewnością wokół programu. Taka sytuacja mogłaby prowadzić do utraty cennej wiedzy i doświadczenia w dziedzinie inżynierii kosmicznej, co w dłuższej perspektywie mogłoby osłabić pozycję USA w globalnym wyścigu kosmicznym.
Program SLS jest nie tylko projektem technologicznym, ale również symbolem amerykańskiej dominacji w eksploracji kosmosu. Anulowanie go mogłoby zostać odebrane jako rezygnacja z ambicji kosmicznych na rzecz innych krajów, takich jak Chiny czy Indie, które intensywnie rozwijają własne programy kosmiczne. Utrata prestiżu i pozycji lidera w tej dziedzinie mogłaby mieć dalekosiężne konsekwencje geopolityczne.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu