Social media nie są już tym, czym były jeszcze kilka lat temu. Mam wrażenie, że bardziej służą przekazywaniu treści reklamowych, niż komunikacji między poszczególnymi użytkownikami. Pojawiło się również mnóstwo sztucznych kont. Czyżby nadeszła pora na przełomową zmianę?
Media społecznościowe zrewolucjonizowały internet i nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości. To właśnie one, w dużej mierze, sprawiły, że współcześnie tak dużo czasu spędzamy ze smartfonem w dłoni. Ciekawi nas, co nowego u naszych znajomych. Chcemy wiedzieć z pierwszej ręki, co dzieje się w świecie. Lubimy zdobywać wiedzę i poznawać ciekawostki, ale też oddawać się rozrywce. To wszystko oferują nam właśnie social media. Niestety, obok tego, co dobre, pożyteczne i wesołe, social media mają drugą stronę medalu, zdecydowanie mniej przyjemną.
Z czym współcześnie kojarzą się media społecznościowe? Bardzo często z dużymi platformami reklamowymi, na których treści komercyjne zaczynają dominować nad tymi publikowanymi przez użytkowników. Chcąc czy nie, staliśmy się dla właścicieli social mediów niczym innym, jak tylko kolejnym rekordem w bazie danych. Rekordem, na którym trzeba zarabiać poprzez wyświetlanie spersonalizowanych reklam.
Co istotne, nie jest to jedyny mankament mediów społecznościowych. Jest ich zdecydowanie więcej, na czele z kontami prowadzonymi w sposób automatyczny, bądź przez tzw. farmy trolli. Ich zadaniem jest sianie niepokoju, dezinformacji i nastawianie ludzi przeciwko innym ludziom, w celu osiągnięcia określonej korzyści. Spójrzmy prawdzie w oczy. Współczesne social media wcale nie są przyjaznym miejscem w sieci. Co zrobić, by uczynić je lepszymi? Rezygnacja z anonimowości to jeden ze sposobów, który wzbudza szereg kontrowersji. Istnieje jednak pewne prawdopodobieństwo, że właśnie w ten sposób można by było wyeliminować wiele negatywnych zjawisk. Pytanie tylko, czy sami użytkownicy internetu byliby gotowi na aż tak radykalną zmianę?
Social media przestały być fajne. A może nigdy nie były?
Kiedy przypominam sobie moje pierwsze kroki w mediach społecznościowych, mam nieodparte wrażenie, że kiedyś wyglądało to dużo lepiej. Przykładem może być szalenie popularna w Polsce Nasza Klasa, która okazała się strzałem w dziesiątkę. Dlaczego ludzie tak bardzo polubili ten portal, że swego czasu liczba chętnych użytkowników znacząco przewyższała możliwości serwerów? Przede wszystkim dlatego, że Nasza Klasa umożliwiła wielu osobom odnaleźć utracone znajomości i nawiązać kontakt z tymi, z którymi nie rozmawiało się już bardzo długo. W połączeniu z naszym rodzimym komunikatorem internetowym, Gadu Gadu, działało to bardzo skutecznie. Właśnie dzięki temu portalowi internetowemu udało się zorganizować wiele spotkań ze znajomymi z dawnych lat, co było wielce pozytywnym zjawiskiem.
Nasza Klasa służyła również do zawierania nowych znajomości, zwłaszcza wtedy, gdy rozpoczynaliśmy naukę w nowej szkole czy na nowej uczelni. Była szybkim, wygodnym i sprawdzającym się sposobem komunikacji. Dlaczego tak się działo? Choć portal miał mnóstwo niedociągnięć i wad, przez które musiał ustąpić pola większym graczom, pozostawiał skupiony na potrzebach użytkownika (przynajmniej do czasu). Czy współczesne social media funkcjonują tak samo?
Jak nietrudno zgadnąć, wcale nie. Obecnie to po prostu wielkie, gigantyczne wręcz maszyny do zarabiania pieniędzy. Przy tak olbrzymiej popularności nie trzeba bowiem obawiać się znaczącego odpływu użytkowników. Można skupić się wyłącznie na tym, co zarządzający social mediami lubią najbardziej, czyli maksymalizacji zysków. W jaki sposób? O tym wszyscy doskonale wiemy. Pojawiające się dosłownie wszędzie spersonalizowane reklamy, często do złudzenia przypominające wpisy rzeczywistych użytkowników, to jedna z najpowszechniejszych metod zarobku.
Czy takie miejsce w sieci, gdzie liczy się tylko zysk, można nazwać fajnym? Mam co do tego poważne wątpliwości.
Jak nie reklama, to lokowanie produktu
Kiedy przeglądamy treści, które podrzucają nam social media, można dość często zauważyć, że tych publikowanych przez naszych znajomych jest jak na lekarstwo. O ile jeszcze kilka lat temu, chociażby na Facebooku, najczęściej oglądaliśmy nowe zdjęcia publikowane przez znajomych, czy chociażby piosenki, których słuchają w danym momencie, tak teraz jest tego jak na lekarstwo. Treści na tablicy to w przytłaczającej większości materiały publikowane przez obserwowane strony firm i organizacji. Między nimi, jakby inaczej, reklamy podrzucane przez samego Facebooka. Krótko mówiąc, niezbyt przyjemnie się to przegląda.
Na tym jednak płatne treści wcale się nie kończą. Często zdarza się, że obserwujemy różne mniej lub bardziej znane osoby, które nazwać można internetowymi influencerami. Tu również spotykamy się z całym mnóstwem treści reklamowych, obecnych w formie postów sponsorowanych czy nieco bardziej dyskretnych form lokowania produktu. Niemniej, to wciąż nie jest to, do czego powinny służyć social media. Powinny służyć łączeniu ludzi w pierwszej kolejności, a dopiero później zarabianiu pieniędzy przez właścicieli portali, marki i współpracujących influencerów. Cóż, obecnie proporcja odwróciła się, co dla użytkowników może być bardzo ciężkie w odbiorze.
Social media zdominowały boty i farmy trolli, a ja nie chcę takiego towarzystwa
W mediach społecznościowych możemy spotkać zarówno typowych użytkowników, jak i profile prowadzone przez firmy, które w ten sposób chcą się zareklamować. Okazuje się jednak, że na niektórych portalach internetowych tego typu użytkownicy mogą stanowić mniejszość. Spekuluje się, że obecnie większość treści generowana jest bądź to w sposób automatyczny, za sprawą botów kontrolowanych przez specjalne oprogramowanie, bądź to przez farmy trolli. Dla tych, którzy nie wiedzą, czym konkretnie jest farma trolli, kilka słów wyjaśnienia. To sieć kilkuset, jeśli nie kilku tysięcy kont prowadzonych przez grupę osób, która działa na konkretne zlecenie. Zadaniem farm trolli jest wpływanie na użytkowników mediów społecznościowych w bardzo różny sposób. Od pozornie niegroźnego marketingu szeptanego (tzw. kupowane lajki, komentarze itp.), przez znacznie bardziej niebezpieczną dystrybucję fake newsów i dezinformacji.
Działalność botów i farm trolli widoczna jest przede wszystkim przy okazji dyskusji na istotne społecznie tematy. Naturalnie, współcześnie są to przede wszystkim wojna, pandemia, szczepienia czy postęp technologiczny, na czele z technologią 5G. Po czym poznać, że dane komentarze generowane są automatycznie, bądź wysyłane przez farmy trolli? Najczęściej są do siebie łudząco podobne, zawierają zbliżone informacje i odesłania do materiałów, dzięki którym powinniśmy włączyć myślenie. Przykład? Kilka tygodni temu jeden z największych portali internetowych opublikował link do artykułu, w którego tytule znalazły się słowa zmarł nagle. Pod wpisem błyskawicznie pojawiły się setki komentarzy informujących o rzekomej szkodliwości szczepionki przeciwko Covid-19. Wystarczyło jednak przeczytać choć nagłówek linkowanego artykułu, by przekonać się, że omawiana historia miała miejsce kilkadziesiąt lat temu. Człowiek wpadłby na to natychmiast, dla bota było to zadanie zbyt karkołomne. Słowa kluczowe wystarczyły w zupełności.
Z działalności farm trolli doskonale zdają sobie sprawę zwłaszcza użytkownicy Twittera. Wystarczy zaobserwować jeden z profili informujących o bieżących wydarzeniach na ukraińskim froncie, by przekonać się o skali tego zjawiska. Pod niemal każdym wpisem pojawiają się dziesiątki, jeśli nie setki komentarzy z treścią, jaką w danym momencie nakazuje rozprowadzać wroga propaganda. Przyznam szczerze, wcale nie mam ochoty na takie social media. Wręcz przeciwnie, najchętniej usunąłbym wszystkie konta. Tyle tylko, że z różnych względów po prostu muszę pozostać online.
Co z tą anonimowością?
Dlaczego zatem chciałbym, żeby powstały również takie media społecznościowe, w których nie można zachować anonimowości? Przede wszystkim po to, by znacząco podnieść poziom publikowanych tam treści. Owszem, reklamy wciąż będą, podobno jak inne komercyjne treści, jednak cóż, żyjemy w takich czasach, że po prostu musimy się do tego przyzwyczaić. Mając jednak możliwość weryfikacji poszczególnych użytkowników udałoby się wyeliminować boty i farmy trolli, ale również wykluczyć zwykłych hejterów. Dzięki temu, że każda publikowana treść byłaby podpisana rzeczywistymi personaliami konkretnej osoby, ich poziom po prostu musiałby być wyższy. Bardzo łatwo jest hejtować pozostając osobą anonimową. Publikowanie oszczerstw wtedy, gdy doskonale wiadomo, kto je wypowiada, przychodzi zdecydowanie trudniej.
Brak anonimowości wydaje się być również krokiem w kierunku eliminacji innych negatywnych zjawisk społecznych. W ten sposób można by było zdecydowanie skuteczniej chronić najmłodszych użytkowników sieci przed treściami, do których nie powinni mieć dostępu bez nadzoru rodziców.
Nie uważam jednak, że anonimowe social media powinny zniknąć. Chciałbym jedynie, by pojawił się na tyle duży gracz, by dać użytkownikom wybór. Anonimowość za cenę konieczności przekopywania się przez internetowy gnój, czy może występowanie pod rzeczywistymi personaliami i możliwość dyskusji na znacznie wyższym poziomie, bez treści, których nikt nie chce oglądać? Którą opcję wybieracie?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu