Jedna kula, jeden trup. Tą zasadą kierują się snajperzy, a studio Rebellion stara się jak najwierniej odwzorować działania tych elitarnych żołnierzy w...
Jedna kula, jeden trup. Tą zasadą kierują się snajperzy, a studio Rebellion stara się jak najwierniej odwzorować działania tych elitarnych żołnierzy w swojej serii Sniper Elite. Za niecały miesiąc do sprzedaży trafi trzecia część cyklu, która przeniesie akcję ze zrujnowanego Berlina z 1945 roku, do gorącej Afryki z czasów działania Afrika Korps. Kilka dni temu mieliśmy okazję osobiście sprawdzić Sniper Elite III: Afrika.
Zaledwie kilka dni temu płakałem po cichutku na łamach Niezgranych, że gier akcji stawiających na taktykę już się nie robi. Dominują efektowne i zrealizowane w hollywoodzkim stylu produkcje, które przedkładają szybkość działania nad myśleniem. Dosłownie dzień później dostałem zaproszenie na przedpremierowy pokaz trzeciej części Sniper Elite, który udowadnia, że tylko dokładne rozpracowanie planu działania pozwala zrealizować postawione cele.
Sequel, czyli prequel
Z numeracją Sniper Elite jest zabawna sprawa. Pierwsza odsłona gry pojawiła się w 2005 roku i opowiadała ona o losach amerykańskiego snajpera Karla Fairburne’a, który trafia do Berlina w 1945 roku. Jego zadaniem jest powstrzymanie transferu nazistowskich technologii atomowych do Związku Radzieckiego. W związku z tą misją, Fairburne poluje na żołnierzy niemieckich i rosyjskich mających związek z planowaną transakcją.
Gra niejako wymuszała spokojną rozgrywkę, dokładne analizowanie otoczenia, wyszukiwanie najlepszych punktów obserwacyjnych i strzeleckich. Większość prób bezpośredniego starcia kończyło się porażką – z przeważającymi siłami wroga można wygrać jedynie sprytem i opanowaniem. W tamtym okresie, Sniper Elite mógł pochwalić się całkiem przyzwoitą oprawą graficzną. Wisienką na torcie były tzw. Kill camy. Kiedy udało nam się wyeliminować przeciwnika jednym strzałem, np. w głowę, kamera ukazywała lot pocisku, który trafiał wroga.
W 2012 roku zadebiutował Sniper Elite V2. I tutaj mamy do czynienia z ciekawą sytuacją. Z jednej strony jest to remake. Ponownie odwiedzamy Berlin A.D. 1945. Znów „wchodzimy” w skórę Karla Fairburne’a. Z drugiej strony zaś, ogólny cel misji snajpera został zmieniony, więc możemy mówić o kolejnej odsłonie serii. Tym razem musimy złapać, bądź odstrzelić naukowców pracujących przy projektowaniu rakiet V2. Twórcy z Rebellion rozwinęli większość elementów znanych z pierwowzoru. Największe wrażenie robiły nowe kill camy. Po oddaniu morderczego strzału obserwowaliśmy jak pocisk precyzyjnie penetruje ciało krusząc kości i rozrywając organy wewnętrzne. Brutalne, ale bardzo efektowne.
Już za niecały miesiąc do sprzedaży trafi Sniper Elite III: Afrika. Będzie to zarazem prequel, gdyż akcja gry została umieszczona w 1942 podczas ofensywy wojsk Osi na kolonie Aliantów. To właśnie tutaj trafia nasz dobry znajomy Karl Fairburn. Choć fabuła Sniper Elite III jest osadzona w prawdziwych wydarzeniach historycznych, to główny wątek ma już niewiele wspólnego z rzeczywistością. W wersji przedstawionej przez Rebellion, głównodowodzący Edwin Rommel zostaje odsunięty od dowodzenia, a jego miejsce zajmuje tajemniczy dowódca, który planuje stworzenie superbroni mającej odwrócić złą passę Niemców w Afryce, a później doprowadzić do dominacji nazistów na pozostałych frontach. Jak nietrudno się domyśleć, zadaniem Fairburna będzie pokrzyżowanie tychże planów.
Obserwuj. Planuj. Działaj. Przetrwaj
Tak reklamuje się Sniper Elite III: Afrika. I dobrze oddaje to wszystkie fazy wykonywanych w grze misji. Trafimy do autentycznych miejsc, gdzie toczyły się działania wojenne. Choć na pierwszy rzut oka Afryka wydaje się przeciętnym miejscem dla snajpera, to szybko okazuje się, że to błędne wnioski. Podczas pokazu zorganizowanego przez polskiego wydawcę, firmę Techland, mogłem zobaczyć fragmenty starć w mieście oraz samemu spróbować swoich sił przemykając się przez starożytne ruiny oraz lawirując ścieżkami kanionu.
Przed misją wybieramy uzbrojenie. Oczywiście na pierwszym miejscu znajduje się karabin snajperski. Mamy do wyboru kilka różnych rodzajów broni – znajdziemy tu m.in. M1 Garranda, Lee Enfielda, czy niemiecki Gewehr 43. Każdy z nich charakteryzuje się innymi parametrami. Dodatkowy wpływ na ich precyzję, czy szybkostrzelność zapewnią modyfikacje, które będą odblokowywać się w trakcie rozgrywki. Oprócz „snajperki”, dobieramy do naszego wyposażenia pistolety maszynowe, pistolety z tłumikiem, miny przeciwpiechotne, apteczki i opatrunki. Twórcy zapewnili odpowiednie zróżnicowanie sprzętu, pozwalające na przyjęcie odmiennych taktyk podczas wykonywania zadań.
Pierwsze co robimy po pojawieniu się na obszarze misji to dokładne przenalizowanie mapy. Poziomy w Sniper Elite mają otwartą strukturę – do celu jest zawsze kilka dróg podejścia. Niektóre stawiają na działania bezpośrednie, inne na cichą eliminację wszystkich przeciwników. Ciąg dalszy obserwacji przeprowadzamy za pomocą lornetki. Dzięki niej jest możliwe oznaczenie położenia nawet siedmiu celów. Mając już rozeznanie w sytuacji przystępujemy do działania.
W zależności od założonej przez nas koncepcji, możemy sprawę załatwić z dystansu, lub stając z wrogiem „twarzą w twarz”. Przy pierwszym podejściu docieramy do dobrego stanowiska strzeleckiego. Warto dokładnie badać całe otoczenie. Czasami możemy natknąć się urządzenia mechaniczne, które pozwolą nam na przygotowanie odpowiedniego „podkładu” muzycznego do strzelania. Kiedy na przykład uszkodzimy silnik w generatorze, będzie on co jakiś czas wydawał z siebie dość głośne odgłosy. Jest to idealne tło, które zamaskuje huk wystrzału.
Bierzemy się do strzelania. W zależności od ustalonego przez nas poziomu trudności, korzystanie ze snajperki może być totalną łatwizną, albo też ogromnym wyzwaniem. Włączone ułatwienia pokazują na siatce celowniczej punkt, który trzeba nanieść na cel i po prostu ściągnąć język spustowy. Banał. Znacznie gorzej jest, kiedy sami musimy brać poprawkę na siłę wiatru i odległość. Zaczyna się żmudne liczenie podziałek. Pół biedy, kiedy strzelamy do celu nieruchomego. Ustrzelenie wroga w ruchu na najwyższym poziomie trudności to nie lada wyzwanie, ale i powód do wielkiej satysfakcji.
Dobrze synchronizując strzały z tłem i poprawna eliminacja adwersarzy pozwala na spokojne przemieszczanie krok po kroku do celu. Gorzej, jeśli takiego komfortu nie mamy. Wtedy po jednym wystrzale należy szybko brać „łuki w juki” i ewakuować się do wcześniej ustalonej zapasowej miejscówki. Nasi wrogowie nie będą przecież bezczynnie patrzyli na to, jak ich kumple padają jeden po drugim. Zaalarmowani stają się bardzo czujni i od razu zaczynają poszukiwanie strzelca. W bezpośrednim starciu z kilkoma żołnierzami nie mamy szans. Trzeba uciekać.
Nie znaczy to jednak, że tylko za pomocą broni snajperskiej jesteśmy w stanie skutecznie ukończyć zadanie. Zachowując odpowiednią dozę uwagi i czujności możemy też skorzystać z wytłumionego pistoletu, albo noża. Możecie mi wierzyć, w ten sposób też da się przejść większość misji.
Kupa do odstrzału
W grze nie zabraknie też trybów wieloosobowych. Oprócz standardowych deatchmatchy, niezmiernie ciekawie zapowiadają się misje kooperacyjne, gdzie jeden z graczy będzie strzelcem, a drugi obserwatorem. Rajem dla snajperów ma być też tryb, który przedzieli mapę nieprzekraczalną barierą, np. głębokim kanionem. Po obu stronach będą znajdować się osłony, zza których trzeba będzie wyszukiwać i eliminować innych graczy. Każdy strzał będzie niemałym wyzwaniem, bo jak zapewniają twórcy, tego typu konfrontacje będą odbywać się na bardzo dużych dystansach.
Krwawa Afryka
Od strony wizualnej Sniper Elite III Afrika wygląda bardzo zacnie. Widać duży wkład pracy w odtworzenie tamtejszych widoków. Gra pozwala obserwować bardzo duży obszar, dzięki czemu możemy zauważyć ruchy wrogów znajdujących się o setki metrów od nas.
Rebellion „upiększył” także wizytówkę serii, czyli wspomniane wcześniej kill camy. Teraz do widoku rentgenowskiego dodano kolejną warstwę – mięśnie. Widok trafianego wroga wygląda bardzo „soczyście” i „mięsiście”. Każde ujęcie robi piorunujące wrażenie.
Wakacje w Afryce
Premiera gra zapowiedziana jest na 27 czerwca. Sniper Elite III: Afrika zadebiutuje na wszystkich współczesnych platformach (za wyjątkiem Wii U – to już chyba norma). Nie miałem okazji zobaczyć gry na konsolach, jednak mamy zapowiedź, że oba nowe sprzęty Sony i Microsoftu obsłużą rozdzielczość 1080p przy 60 klatkach na sekundę. Starsza generacja konsol będzie musiała zadowolić się jedynie 720p.
Trochę ponad godzina kontaktu ze Sniper Elite III mocno rozbudziła mój apetyt na tę produkcję. Wygląda na to, że otrzymamy grę wymagającą, zmuszającą do kombinowania i nagradzającą włożony wysiłek w jak najlepsze opracowanie planu działania. Będzie to świetna odskocznia od „korytarzowych” i pełnych skryptów produkcji spod znaku Call of Duty, czy Battlefield.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu