"Śnięty Mikołaj" to jeden z filmów należących do kanonu świątecznych filmów, które ogląda się co roku. Po 16 latach od premiery trzeciej części na Disney+ zadebiutuje dziś "Śnięty Mikołaj: Serial" z oryginalną obsadą i nie tylko.
"Śnięty Mikołaj" był pokazywany w telewizji każdego roku w okolicach Świąt Bożego Narodzenia, dlatego w pewnym okresie do głowy wbiły mi się poszczególne sceny na długie lata. Pomimo powstania aż trzech części, tylko ta pierwsza naprawdę zapadła mi w pamięć i z przyjemnością ją wspominam aż do dziś. Trzecia odsłona miała premierę w 2006 roku, więc od tamtego czasu mija 16 lat, dlatego chyba mało kto liczył na to, że seria kiedykolwiek wróci. Za sprawą Disney+ zobaczymy jednak dalsze losy Scotta Calvina znanego też jako... Święty Mikołaj. Aktor zgodził się powrócić do roli, podobnie jak Elizabeth Mitchell, dzięki czemu całość zachowuje odpowiednią ciągłość, ale obsadę stanowią też oczywiście zupełnie nowe twarze, wśród których najbardziej znaną będzie oczywiście Kal Penn.
Śnięty Mikołaj wraca jako serial na Disney+. Co się zmieniło?
Fabuła serialu jest bezpośrednią kontynuacją wcześniejszych produkcji. Scott Calvin nadal po 30 latach przywdziewa strój Świętego Mikołaja, ale zauważa, że okres świąteczny traci na popularności i magii. To ma wpływ na jego pracę i nastrój, a dodatkowo nie udaje mu się już tak dobrze balansować czasem pomiędzy obowiązkami służbowymi oraz rodzinnymi. Odkrywa, że istnieje sposób przekazania stroju kolejnej osobie, dlatego rozpoczyna poszukiwania odpowiedniego następcy, by móc stać się lepszym ojcem i mężem. Serial liczy 6 odcinków i dwa pierwsze debiutują właśnie dziś na Disney+, a kolejne będą pojedynczo ukazywać się na platformie co tydzień aż do 14 grudnia. My mieliśmy okazję spotkać się z gwiazdami serialu na wirtualnym spotkaniu z mediami i dowiedzieć się, co sądzą o najnowszej produkcji.
Tim Allen, odgrywający główną rolę, zwrócił uwagę na fakt, jak mocno przywiązany jest do tej roli, choć dodał, że nie było wrócić do grania Świętego Mikołaja. Mimo to, zauważył, jak wyjątkowa jest to postać: "I będę z Wami szczery, bo zapomniałem jak to jest być w całym tym stroju. Gdy tylko wszedłem na plan po raz pierwszy w kostiumie, każdy zamilkł. Na planie było kompletnie cicho, mimo że i starsi, i młodsi, i elfy, i ekipa wiedzieli, że to tylko ja. Ale kiedy się przebiorę i obok jest moja filmowa żona, to ten wygląd jest już naprawdę kultowy i jest bohaterem na własny sposób. Naprawdę czuję pewną więź z tym gościem, on sprawia że staję się kimś więcej, kimś lepszym". A jak aktor odniósł się do samej historii, która jest opowiadana w serialu? Podkreślił, że nadrzędnym celem było opowiedzenie świątecznej historii, dlatego ona oscyluje tak mocno wokół samego Świętego Mikołaja, a także najstarszych historii, także narodzin Chrystusa, co znajdzie się w kolejnych odcinkach.
Liczycie na materiały zza kulis Śniętego Mikołaja? Nic z tego!
O bardzo ciekawym wątku wspomniał natomiast reżyser, Jason Winer, który zdradził, że planowano nakręcenie pewnego dokumentu, materiału zza kulis, ale zrezygnowano z niego, bo Tim Allen jako Scott Calvin/Święty Mikołaj jest tak rozpoznawalną postacią i jest utożsamiany przez wielu tylko z tą rolą, że dla młodszych widzów nie ma czegoś takiego jak kulisy Bieguna Północnego. Odniósł się też do pytania na temat tego, jak podchodzono do kontynuacji takiego hitu, który powstał dekady temu. To właśnie ten upływający czas okazał się najważniejszy i to on był katalizatorem do całej historii: "Świat się zmienił. Nie jest już tak miło czy nieprzyjemnie, nie jest czarno-biały. Wszystko zmieniło się na milion sposobów, a Święty Mikołaj to odczuwa. Czuje brak relacji i więzi między ludźmi, a to wpływa na jego magię. Myślę, że to bardzo fajne i istotne, by tak podejść do tej fabuły.
"Śnięty Mikołaj: Serial" od dziś możecie oglądać na Disney+. Dwa pierwsze odcinki są już online, kolejne ukazywać się będą co tydzień.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu