Disney jest dziś królem streamingu - jego usługi są popularniejsze od dotychczasowego lidera - Netflixa. Wciąż jednak korporacja traci na tym biznesie.
W kwestii usług cyfrowych liderzy rynku bardzo często i szybko przechodzą do popkultury, stając się swego rodzaju ikonami - tak było z Google, Uberem czy Netflixem, gdzie oczywiście wszyscy wiedzą o istnieniu konkurencji, ale popularności i wpływu na świat tym markom nikt nie odmówi. Automatycznie też zakładamy w podświadomości, że liderzy będą tymi liderami zawsze. Ciężko bowiem pomyśleć, że pewnego dnia znajdzie się wyszukiwarka która popularnością przebije Google czy muzyczna aplikacja streamigowa, która wygryzie na Androidzie Spotify. Jednak czas idzie nieubłaganie do przodu, konkurencja nie śpi i duże pieniądze pakowane są w to, by zdobyć koronę w swojej dziedzinie.
I wychodzi na to, że imperium Disneya się to właśnie udało
Jak już ustaliliśmy, Netflix przez wielu uznawany jest za największą aplikację streamingową. I żeby nie było - w większości krajów tak właśnie jest. W Polsce Netflix ma gigantyczną przewagę nad wszystkimi, trzymając w ręce ponad 40 proc. rynku i 12 milionów aktywnych użytkowników, podczas gdy znajdujące się na drugim i trzecim miejscu HBO i Disney+ mają zaledwie 1/3 liczby subskrybentów Netflixa. Patrząc jednak globalnie, pozycja Netflixa może nie być już taka bezpieczna, jeżeli chodzi o rynkową hegemonię. Oczywiście, aplikacja wciąż jest największa na świecie, mając 223 miliony subskrypcji, to nie jest już numerem jeden, jeżeli chodzi o połączoną liczbę subskrybentów dla jednej korporacji.
Tę koronę przejął Disney, który ma w swoim portfolio kilka usług - Disney+, Hulu i ESPN+, które mogą pochwalić się łączną liczbą 236 milionów abonentów. Największy z tego jest oczywiście Disney+, który gromadzi 164 miliony z nich, a gwałtowny wzrost popularności aplikacji może skłaniać do przewidywań, że ta usługa może kiedyś samodzielnie przejąć koronę króla streamingu.
Najpierw jednak Disney musi wymyślić, jak na streamingu zarobić
Pomimo wzrostu liczby użytkowników (12 milionów w ostatnim kwartale), Disney wciąż ze swoimi usługami operuje na stracie. I to coraz większej, ponieważ jak możemy przeczytać w raporcie finansowym, ta wzrosła z 800 milionów dolarów do 1,5 miliarda dolarów w minionym kwartale. Powodem takiego stanu rzeczy są wyższe koszty produkcyjne oraz wydatki na marketing.
Prezes Disney zapewnia jednak, że od tego momentu strata ma maleć, głównie ze względu na ceny, które mają pójść w górę a także - ze względu na nowy pakiet subskrypcyjny w którym, podobnie jak u Netflixa, mają znaleźć się reklamy. Korporacja ma plan wyjść ze swoimi usługami streamingowymi "na plus" w 2024 roku. Czy się to uda, czy też może ze względu na rozdrobnienie rynku plany korporacji może pokrzyżować chociażby rosnące piractwo? Przekonamy się.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu