Social Media

Snapchat chce być jeszcze bardziej przyjazny dla reklamodawców - w grę wchodzi analiza zdjęć użytkowników

Jakub Szczęsny
Snapchat chce być jeszcze bardziej przyjazny dla reklamodawców - w grę wchodzi analiza zdjęć użytkowników
Reklama

Jeżeli w Internecie dostęp do jakiejś usługi wydaje się nam darmowy, to raczej żyjemy złudzeniami. Obecnie w Internecie płacimy głównie naszymi danymi...

Jeżeli w Internecie dostęp do jakiejś usługi wydaje się nam darmowy, to raczej żyjemy złudzeniami. Obecnie w Internecie płacimy głównie naszymi danymi - użytkownicy Snapchata nie są w tym zjawisku żadną nowością. Co więcej - ostatnie działania usługodawcy wskazują na to, że wykorzystany zostanie pełen potencjał drzemiący w tym, czym dzielą się między sobą użytkownicy.

Reklama

Zdjęcia, okraszone śmiesznymi podpisami, dodatkami, filtrami stanowią dla Snapchata świetną bazę wiedzy na temat użytkowników. Usługę trzeba jakoś utrzymać, zatem należy zwrócić się do reklamodawców o grosz. Ci będą hojni, owszem - ale do tego potrzebne są informacje. Im więcej, tym lepiej. Lepiej spersonalizowane reklamy, większy poziom wiedzy na temat konkretnej grupy mogą spowodować, że kampania reklamowa będzie dużo skuteczniejsza, a co za tym idzie - zyski ze sprzedaży będą większe. Nic dziwnego zatem, że serwisy społecznościowe, właściciele takich komunikatorów jak Snapchat chcą wiedzieć o swoich użytkownikach jak najwięcej po to, aby reklamodawcom przekazać jak najwięcej informacji.

Skoro Snapchat chce się monetyzować w taki sposób... w sumie nie można mu się dziwić. Czy użytkownicy mają się bać o to, że ich "snapy" zostaną podejrzane przez kogoś obcego? Nie - dane będą zbierane przez maszynę. Będzie to polegać na tym, że usługodawca zbierze dane telemetryczne oraz informacje wyciągnięte ze zdjęć - czyli jakiego filtra użyliśmy, o czym pisaliśmy, co znajduje się na zdjęciu. Firmom, które za target obiorą sobie millenialsów (tak, Snapchat to usługa wręcz stworzona dla tej grupy) będą wiedzieć o niej dużo, dużo więcej. Materiału do porównania będzie zatem naprawdę sporo.


Użytkownicy Snapchata nie muszą jednak się obawiać, że jakiekolwiek dane dotyczące konkretnie ich kont zostaną przekazane komukolwiek w surowej postaci. Informacje, jakie otrzymają reklamodawcy będą dostępne jedynie w formie uogólnionych danych na temat określonych grup wiekowych, mieszkańców danych miast, osób w danym wieku. Umieszczenie użytkownika w takiej grupie pozwala na spersonalizowanie reklamy w odpowiedni sposób - przy takiej próbce jaką dysponuje Snapchat nie powinno być z tym problemu.

Strzyżenie owiec

Tacy giganci jak Snapchat zarabiają na modzie - akurat jeśli chodzi o Snapchata ten jest niewątpliwie na fali. Wielu moich znajomych uważa, że bez tej aplikacji byłoby "tak jakoś nudno". Mnie ta idea średnio przekonuje, a poza tym... Windows 10 Mobile nie ma na razie swojego Snapchata. Nie o to jednak chodzi. Ci, którzy zaraz napiszą, że Snapchat nie różni się od żadnej innej firmy pod względem podejścia do prywatności będzie mieć rację i jednocześnie jej mieć nie będzie. Po pierwsze - trudno obecnie mieć za złe Google, Microsoftowi, Facebookowi, Snapchatowi to, że zarabiają na naszych danych.

Godzimy się na to w regulaminach, udostępniamy te informacje o sobie, korzystamy z usług, które nas bawią, uczą, pomagają nam w pracy - pozornie za darmo. Dla takich gigantów informacje to źródło utrzymania. Snapchat zarabia tak, jak może. A millenialsi to również bardzo wdzięczny target przy okazji tematu reklam. Zatem - robiąc kolejnego Snapa, zastanówcie się, jakie informacje można z niego wyciągnąć.

Grafika: 1

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama