Ile smartzegarek powinien wytrzymać na jednym ładowaniu? Dwutygodniowy wyjazd uświadomił mi, czego oczekuję od tego typu urządzeń.
Każdy z nas ma swego rodzaju rytuały, jeżeli chodzi o obchodzenie się z elektroniką. Duża część z nas chociażby przyzwyczaiła się, żeby codziennie w nocy podłączać telefon do ładowania. Dlatego chociażby producenci dziś wyposażają swoje urządzenia w "inteligentne ładowanie", które sprawi, że poziom baterii dobije do 100 proc. o określonej godzinie (np. 8:00 rano), aby zmniejszyć zużycie baterii. Podobnie jest z innymi gadżetami, jak zegarki czy słuchawki, które po powrocie do domu kładziemy np. na macie do ładowania bezprzewodowego.
Moje podejście do tematu jest jednak nieco inne. Rzadko kiedy ładowałem telefon przez noc, a od kiedy pojawiło się szybkie ładowanie i na uzupełnienie energii wystarczy kilkadziesiąt minut, nie robię tego wcale. Po prostu, kiedy dostaję powiadomienie, że energii jest mało — podłączam sprzęt do ładowania. Podobnie jest z innymi gadżetami, dlatego też pojemna bateria jest dla mnie jednym z kluczowych aspektów. Po prostu oznacza to mniej momentów, w których nie mogę skorzystać z zegarka czy słuchawek, ponieważ się ładują.
Najlepiej przekonałem się od tym podczas mojego dwutygodniowego wyjazdu
Jeżeli mówimy o smartzegarkach najpopularniejszych marek, to te najczęściej oferują maksymalnie 2 dni, jeżeli chodzi o czas życia na baterii, po czym trzeba je odłożyć do ładowania. Na tym polu wyróżnia się jednak Huawei, który w przekazie marketingowym obiecuje 2 tygodnie czasu pracy. Tak się składa, że prywatnie używam zegarka Huawei GT 2 Pro, który kupiłem w 2021 roku. 3 lata użytkowania z pewnością odbiły się na pojemności ogniwa, a wierzenie zapewnieniom marketingowym nigdy nie jest rozsądną strategią, więc naturalnie wziąłem ze sobą ładowarkę.
Jakie jednak było moje zaskoczenie, kiedy nie musiałem jej użyć po pierwszych kilku dniach, następnie po tygodniu, a potem — prawie po dwóch. Finalnie zegarek dociągnął do końca urlopu bez jednego dnia, a i ten by prawdopodobnie dał radę, ale z przyczyn czysto prozaicznych chciałem go naładować przed urlopem. I oczywiście — wiadomo, że w czasie wyjazdu nie uprawiałem sportu, a zegarek służył mi głównie do odbioru powiadomień i ew. zarządzania niektórymi elementami smartfona, co zdecydowanie przyczyniło się do tak imponującego wyniku. Nie korzystałem też z Always-on Display, ponieważ moim zdaniem funkcja ta w zegarkach jest niepotrzebna. Jednocześnie jednak, w czasie tych dwóch tygodni miałem go na ręce przez większość dnia (w domu zdejmuję zegarek do pracy), więc i tak w kwestii monitorowania takich rzeczy jak kroki, tętno etc. pracował on sporo.
Niestety, większość popularnych zegarków konkurencji w podobnym schemacie użytkowania nawet nie zbliżyłaby się do tego wyniku. Oczywiście, są chlubne wyjątki, jak np. wiele urządzeń Garmina. Możliwość korzystania ze swojego zegarka przez tak długi czas bez ładowania (i strachu, że rozładuje nam się w połowie dnia) była po prostu bardzo wygodna. W kwestii smartfonów w ciągu ostatnich 3 lat byliśmy świadkami dużego postępu w kwestii czasu pracy na baterii i ładowania — bardzo chętnie przywitałbym sytuację, w której w przypadku zegarków taki czas pracy na baterii staje się standardem.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu