Polska

Oto, jak źle jest w Kanale Sportowym. Ich tematem są... zeznania Gowina przed Komisją Śledczą

Jakub Szczęsny
Oto, jak źle jest w Kanale Sportowym. Ich tematem są... zeznania Gowina przed Komisją Śledczą
Reklama

Kiedyś Kanał Sportowy był synonimem jakości i innowacyjności na polskiej scenie YouTube. Z marszu wręcz stał się miejscem, gdzie sportowa pasja łączyła się z profesjonalizmem dziennikarskim — wszystko dzięki głośnym i doświadczonym nazwiskom. Jednak, odkąd Stanowski opuścił ten projekt, można zaobserwować niepokojące symptomy jego zmierzchu. Kanał Sportowy nie jest wcale za duży, żeby upaść. On właśnie jest tak duży, że może upaść — bo generuje spore koszty, które za chwile mogą przestać się zwracać.

Zdecydowanie niepokojącym symptomem jest spadek wyświetleń. Nowe materiały nie cieszą się już takim zainteresowaniem, jak wcześniej. Gdy Stanowski był jednym z frontmanów, przede wszystkim prowadzone przez niego "Hejt Parki" były gwarancją jakości i unikatowego podejścia do tematu. Teraz, bez jego charyzmatycznej obecności, Kanał Sportowy zdaje się stracić swój unikatowy charakter. I co więcej, nie jest to jedyny problem.

Reklama

Polecamy na Geekweek: Samsung Music Frame. Firma prezentuje na CES 2024 głośnik w formie ramki

Jednym z najbardziej widocznych przykładów tej zmiany jest fakt, iż wspomniany "Hejt Park" wyznaczał pewne trendy, przyciągał rzesze widzów analizą, ostrym, ale trafnym komentarzem, głośnymi nazwiskami i... samym Stanowskim. Teraz, po jego odejściu, stał się cieniem samego siebie. Zabrakło tej iskry, która czyniła go wyjątkowym. Oglądalność spadła, a sama ich organizacja stała się bardziej wymuszona niż autentyczna.

Natomiast najbardziej niepokojącym trendem w mojej ocenie jest jednak pogoń za wyświetleniami za wszelką cenę. Kanał, który kiedyś koncentrował się głównie na sportowej analityce, teraz wydaje się sięgać po każdy temat, który może przyciągnąć uwagę. Najbardziej frapującym przykładem jest trwająca (na godz. 13:30, 9.01.2024) audycja dotycząca zeznań Jarosława Gowina w sprawie wyborów kopertowych. Co to ma wspólnego ze sportem? Absolutnie nic. To krok daleko poza granice sportowej dyskusji, w stronę politycznej sensacji.

Reakcja społeczności na ten obrót spraw jest jednoznaczna – rozczarowanie. Komentarze na Twitterze są wymowne. Widzowie, którzy kiedyś wychwalali Kanał Sportowy za jego innowacyjność, teraz wyrażają swój sprzeciw. Moja własna opinia na Twitterze na temat tej audycji jest tylko jednym z wielu głosów niezadowolenia. Kanał, który miał być bastionem sportowej dyskusji, teraz wydaje się pogrążony w desperackiej próbie zyskania popularności. Rozumiem, że Kanał Sportowy czasami odchodził od swojego tematu przewodniego — ale to tak, jakbyśmy my na Antywebie spróbowali zrobić livebloga z zeznań Gowina. Również bylibyście rozczarowani i źli — całkowicie słusznie.

Co dalej? To nie wygląda dobrze

To prowadzi do pytania o przyszłość Kanału Sportowego. Czy jest jeszcze szansa na powrót do korzeni? Na przywrócenie tej autentyczności i pasji, która czyniła go wyjątkowym? Może, ale to wymagałoby poważnego przemyślenia strategii i powrotu do tego, co kiedyś sprawiało, że kanał wyróżniał się na tle innych. Tymczasem, obserwując obecny kierunek, przyszłość wydaje się niepewna. Tym bardziej że dosyć jaskrawym problemem jest przede wszystkim... brak Stanowskiego. A tego nie uda się załatwić — Stanowski do Kanału Sportowego nie wróci. Jest obecnie skupiony na tworzeniu "Kanału Zero" - doświadczenie w KS przekuje na całkowicie własną inicjatywę w polskim YouTube i w ciemno mogę powiedzieć, że to mu "zażre".

Kanał Sportowy przeżywa trudne czasy. Odejście Krzysztofa Stanowskiego (co było efektem głośnych niesnasek między udziałowcami) było ciosem, z którego kanał wydaje się nie móc się podnieść. Zamiast trzymać się swojej sportowej esencji, teraz desperacko szuka uwagi, tracąc po drodze swoją tożsamość. Jest to przestroga dla innych: sukces jest ulotny, a utrzymanie spójności i autentyczności jest kluczowe dla długoterminowego powodzenia. Brak tylko jednego człowieka spowodował, że projekt znajduje się w kłopotach nie do pozazdroszczenia — a nic nie wskazuje na to, że będzie lepiej.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama