Wearables

Smartwatch: autonomiczny samolub czy przedłużenie smartfona?

Tomasz Popielarczyk
Smartwatch: autonomiczny samolub czy przedłużenie smartfona?
11

Jeżeli uznałeś, że potrzebujesz inteligentnego zegarka, możliwości są dwie: albo jesteś zapalonym geekiem, którego kręcą nowinki technologiczne, albo wpadłeś w sidła zastawione przez misternie układających swój plan generowania potrzeb producentów elektroniki użytkowej. Tak czy inaczej, musisz teraz...

Jeżeli uznałeś, że potrzebujesz inteligentnego zegarka, możliwości są dwie: albo jesteś zapalonym geekiem, którego kręcą nowinki technologiczne, albo wpadłeś w sidła zastawione przez misternie układających swój plan generowania potrzeb producentów elektroniki użytkowej. Tak czy inaczej, musisz teraz zadać sobie pytanie: jakiego smartwatcha potrzebujesz.

Teoretycznie odpowiedź jest banalnie prosta - ma być ładny, jak najdłużej trzymać na baterii i mieć te wszystkie funkcje, które na ogół posiadają smartwatche. No właśnie, jakie?

Inteligentny zegarek może być dopełnieniem naszego telefonu i synchronizować powiadomienia, dostarczać informacje o przychodzących wiadomościach oraz połączeniach, subtelnie wibrując przy tym na nadgarstku. Może też być czymś więcej - posiadać slot na kartę SIM, samodzielnie łączyć się z internetem i posiadać duży ekran, na którym np. uruchomimy przeglądarkę internetową.

Zarówno jedno jak i drugie podejście ma swoich przedstawicieli. Pierwsze widać w urządzeniach z Androidem Wear i (najprawdopodobniej) Apple Watchu. O ile zegarki oparte na platformie Google’a sprzedały się w 2014 r. załośnie słabo (720 tys. egz.) to ten, o tyle zakładany gadżet Apple’a ma być hitem i tylko w trakcie pierwszego roku wygenerować sprzedaż na poziomie kilkunastu milionów. Wydaje się zatem, że mamy wiodący typ zegarka, na którym wszyscy pozostali za rok czy dwa będą się wzorować. Nie tak prędko.

Po drugiej stronie barykady znajduje się Samsung, który jako pierwszy odważył się wejść na rynek z zegarkiem reprezentującym zupełnie odmienną ideę. Oto bowiem otrzymujemy urządzenie, dla którego smartfon stanowi wyłącznie dodatek. Mamy tutaj wszystko: WiFi, Bluetooth, slot na SIM, 4 GB pamięci wewnętrznej i duży 2-calowy ekran, na którym spokojnie można uruchomić np. przeglądarkę Opera lub (o, zgrozo) czytnik ebooków. Design jest toporny, pasek masywny, ale to nieprzypadkowe - zastosowanie innych elementów wyglądałoby komicznie w zestawieniu z dużą, zakrzywioną kopertą. To po prostu gadżet będący czymś więcej.

Co jest lepsze? Wybór wcale nie musi być oczywisty. Smartwatch kompletny to o wiele większe możliwości niż smartwatch - dodatek. Wizja urządzenia, które jest w stanie działać bez smartfona wydaje się niezwykle kusząca, szczególnie w kontekście stosunkowo skromnych możliwości jakie dziś oferują wearables stając się tym samym niezbyt kuszącymi gadżetami dla zwykłych użytkowników (wyniki mówią same za siebie - 4,4 mln sprzedanych zakładanych gadżetów w ciągu roku to mierny wynik).

Miałem u siebie Geara S przez kilka tygodni. Zegarek wyglądał na pewno efektownie i rzucał się w oczy, zwracając tym samym uwagę znajomych i prowokując do setek pytań. Nie potrafię jednak wycedzić żadnego pochlebnego słowa na temat jego konstrukcji, bo zwyczajnie mnie odrzuca. Coś za coś - zegarek nadrabia to wszystko możliwościami. Wbrew moim przewidywaniom uruchomienie strony www na takim ekraniku nie jest wcale szczytem masochizmu. Okazuje się, że w taki sposób da się konsumować treści.

Na tym nie koniec, bo Gear S dobrze sprawdzał się również podczas biegania, gdzie nie potrzebował smartfona - wystarczyła karta SIM i aktywny transfer danych mobilnych. Korzystając np. z ofery 1 GB przez 12 miesięcy od Playa, za co zapłacimy ok. 70 zł, będziemy mogli cieszyć się stale podłączonym do sieci zegarkiem - niezależnie od ustawień telefonu. Żaden Android Wear nie zaoferuje nam takich możliwości. Właśnie tutaj kryje się ten fenomen okupiony potwornym designem.

Co ciekawe, Gear S jest konfigurowany zupełnie tak, jak inne zegarki - z poziomu dedykowanej aplikacji dla smartfona. Możemy tutaj ustawić programy, które będą mogły przesyłać powiadomienia, przesłać pliki multimedialne do pamięci smartwatcha, a także zmodyfikować jego wygląd (zmieniając m.in. tarcze). Nie jest zatem tak, że Gear S może całkowicie obejść się bez smartfona.

Gear S wrócił do Samsunga, a ja krótko potem kupiłem LG G Watcha R. Nie chcę przez to powiedzieć, że był to produkt zły. Zegarek reprezentuje po prostu model, który do mnie nie przemawia z bardzo prostego powodu: mam dziś w domu trzy urządzenia ze slotami na karty SIM. Moim problemem jest to, że żaden z polskich operatorów nie jest w stanie zapewnić mi trzech kart przypisanych do jednego numeru telefonu i współdzielących jeden pakiet danych. Dodanie czwartego urządzenia  z modemem 3G tylko by dostarczyło nowych frustracji.

Siłą rzeczy postawiłem zatem na model smartfona jako przedłużenia smartfona… i strasznie się zdziwiłem jak zobaczyłem wczoraj w Google Play aplikację do czytania ebooków na Androidzie Wear. Ech.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu