Wielkimi krokami zbliża się nowa kategoria urządzeń — tych z giętkimi, składanymi, ekranami. Ale "klasyczne" smartfony z każdą premierą chcą się jeszcze bardziej zbliżyć ku perfekcji — i jeżeli wierzyć tym plotkom, w przyszłym roku może czekać nas niemała rewolucja od Samsunga.
Oczy wielu miłośników nowoczesnych gadżetów zwrócone są w kierunku urządzeń ze zginanymi ekranami. Właściwie nie powinno być w tym nic dziwnego — to w końcu rewolucyjny gadżet, który ma szansę nieco odkurzyć rynek smartfonów, który przez ostatnie miesiące głównie odgrzewa kotlety nieco je udoskonalając. Nie żeby było w tym coś złego — w końcu regularnie jesteśmy świadkami jakiś przełomów, które z biegiem czasu są dopracowywane (jak chociażby czytniki linii papilarnych w ekranach). Dla większości to jednak małe kroki ku udoskonaleniu dobrze znanej formuły. Urządzenie które może być raz kompaktowym telefonem, raz czymś na wzór tabletu to zupełnie nowa generacja sprzętów. Ale sytuacja z problemami o których czytamy w związku z Samsung Galaxy Fold (zobacz: Samsung Galaxy Fold to jednak nieporozumienie? Ich ekrany „łamią” się po… jednym dniu?!) i przesuniętą premierą urządzenia daje do myślenia. I prawdopodobnie dla większości w tej formie urządzenie będzie "tym drugim", albo ciekawostką. W "klasycznej" formule Samsung w przyszłym roku miałby być jeszcze bliżej ideału. A wszystko to dzięki ekranowi bez zakola, dziury w ekranie czy slajderów.
Telefon z przednią kamerką w ekranie — bez dziury i dziwnych mechanizmów
Do tej pory twórcy chwytali się różnych sztuczek, by ukryć kamery w smartfonach. Były charakterystyczne "zakola" czyli notche. Hitem tego sezonu są "dziury" — niewielkie okręgi, w których skrywa się przedni aparat fotograficzny. Nie brakuje też eksperymentów, w ramach których montowane są dziwne mechanizmy i slajdery. Ale za rok Samsung miałby zaprezentować coś jedynego w swoim rodzaju. Smartfon którego ekran pokrywałby 100% przedniego panelu, zaś jego kamera byłaby wbudowana... podobnie jak czytnik linii papilarnych w ekranie — a przynajmniej tak twierdzi jeden z koreańskich serwisów, który cytowany jest przez serwis MyDrivers. Brzmi to dość magicznie i niewiarygodnie, ale prawdopodobnie nie jestem jedynym, który pamięta jak jeszcze dwa lata temu wieści o skanerze linii papilarnych zintegrowanym z ekranem wydawały się technologią rodem z filmów sci-fi. Obecnie na rynku mamy cały zestaw urządzeń korzystających z tego rozwiązania — i co ważniejsze, co jedno, to lepsze: szybsze i wygodniejsze w obsłudze.
Póki co to tylko plotka — ale myślę, że dla wielu z Was takie dążące do perfekcji urządzenie może okazać się dużo bardziej łakomym kąskiem, niż eksperymentalne konstrukcje pokroju Galaxy Fold czy Mate X. Jako że mowa o przełomowym elemencie, prawdopodobnie Samsung będzie chciał go najpierw przetestować w średniej półce, nim trafi do flagowców. Dlatego nie róbcie sobie nadziei na to, że trafi do letniego Note 10, a nawet to, czy zobaczymy takie rozwiązanie w Galaxy S11 jest pod dużym znakiem zapytania. Teraz pytanie tylko czy Samsungowi faktycznie uda się wprowadzić takie urządzenie na rynek jako pierwszym... no i czy to faktycznie ma szansę się sprawdzić?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu