Świat

Smartfon YotaPhone na rynku. Promocją zajął się rosyjski premier

Maciej Sikorski

Fan nowych technologii, ale nie gadżeciarz. Zainte...

8

Niedawno pisałem o nadchodzącej premierze smartfonu YotaPhone. Sprzęt doczekał się już prezentacji, niedługo w Sieci pojawi się pewnie sporo recenzji oraz testów (z przyjmowaniem kuli z Kałasznikowa na czele). Promocja produktu trwa już w najlepsze, a jego twarzą (nieoficjalną) został premier Federa...

Niedawno pisałem o nadchodzącej premierze smartfonu YotaPhone. Sprzęt doczekał się już prezentacji, niedługo w Sieci pojawi się pewnie sporo recenzji oraz testów (z przyjmowaniem kuli z Kałasznikowa na czele). Promocja produktu trwa już w najlepsze, a jego twarzą (nieoficjalną) został premier Federacji Rosyjskiej Dmitrij Miedwiediew. Jak sprawdza się w tej roli?

Większość z Was zapewne wie, czym jest YotaPhone, pozostałym tłumaczę, że to smartfon z dwoma ekranami, w tym jednym E-ink (po więcej informacji odsyłam do testu przywołanego we wstępie). Podczas oficjalnej prezentacji sprzętu podkreślano oczywiście zalety zastosowania dwóch ekranów: dłuższą pracę na jednym ładowaniu czy wygodne czytanie z możliwością szybkiego wyszukiwania pożądanych informacje (na drugim ekranie). Ile należy zapłacić za te innowacje? Prawie 20 tys rubli, czyli około 2 tys. złotych. Czy przy takiej cenie jest szansa na dobrą sprzedaż i sukces projektu? To zależy od kilku czynników.

Pojawia się oczywiście pytanie, o wsparcie operatorów – na początek na rosyjskim rynku. Z tym problemu nie będzie, ponieważ poważni gracze już zapowiedzieli, że do końca roku wprowadzą sprzęt do swoich ofert (do tego dochodzi sprzedaż za pośrednictwem sklepu internetowego Yota Devices). Pole do popisu całkiem spore – przy okazji pisania tego tekstu dowiedziałem się, że miesięcznie w Rosji sprzedaje się obecnie 2 mln smartfonów. Potencjalnych klientów zatem nie brakuje. Nie oznacza to oczywiście, że firma zamierza się skupić jedynie na rodzimym rynku.

Sprzedaż YotaPhone w dniu premiery wystartowała w czterech krajach Unii Europejskiej (Niemcy, Austria, Francja, Hiszpania). Model jest tam dostępny w cenie 499 euro, a zatem nie odbiega ona od tej rosyjskiej. Producent zapowiedział już, że na poczatku przyszłego roku smartfon pojawi się na Bliskim Wschodzie oraz w kolejnych europejskich krajach. Czy na liście znajdziemy Polskę? Nie, telefon nie trafi nad Wisłę (oficjalnie) w najbliższym czasie – tak przynajmniej wynika z mapy prezentującej rozszerzanie sprzedaży.

Dostępność smartfonu w Rosji oraz poza jej granicami to podstawa, ale równie ważna będzie promocja sprzętu. Ta jest poważnie nakręcana od dnia premiery (na dobrą sprawę ten proces trwa już od kilku lat – teraz go odświeżono i zintensyfikowano), a główna rola w tym marketingowym show przypadła przywołanemu już premierowi FR. Zapewne nie wynika to jedynie z faktu, iż jest on osobą ze świecznika. Miedwiediew to gadżeciarz, fan nowych technologii, który często podkreśla ich rolę w rozwoju świata i przekonuje, że Rosja musi intensywnie uczestniczyć w tym rozwoju, jeśli chce się liczyć na arenie międzynarodowej (to, czy i jak owe deklaracje przeradzają się w konkretne działania jest już tematem na osobny wpis).

Miedwiediew był pierwszym wysoko postawionym rosyjskim urzędnikiem, który udzielał się w Sieci. Zaczął pod koniec 2008 roku i szybko dorobił się kont na Facebooku, w jego rosyjskim odpowiedniku, czyli VKontakte oraz Instagramie. W wakacje pojawiła się informacja, iż w tym ostatnim premiera obserwuje ponad 200 tys. osób. Teraz jest to już prawie 270 tys. Nie ulega wątpliwości, że nad tymi kontami pracuje sztab ludzi, ale sam Miedwiediew pewnie monitoruje ich poczynania, bo rozumie siłę mediów społecznościowych oraz zmiany, jakie zaszły w ostatniej dekadzie. W przypadku polityka jest to bez wątpienia spory atut.

Sieci społecznościowe to jedno. Premier jest również kojarzony jako fan sprzętu elektronicznego – zwłaszcza Apple. Część z Was zapewne widziała zdjęcia, na których uwieczniono go (był wówczas prezydentem) ze Stevem Jobsem. Szef giganta z Cupertino wręczył wówczas Miedwiediewowi iPhone’a 4 (sprzedaż miała się rozpocząć następnego dnia). Pamiętam, iż swego czasu w rosyjskich serwisach technologicznych furorę robiły zdjęcia premiera z Samsungiem Galaxy S4 – premier był tak bardzo kojarzony z produktami z logo z nadgryzionym jabłkiem, że zaczęto się zastanawiać, skąd ten Samsung…

Były prezydent FR od kilku lat korzysta również z iPada. Także i tutaj znalazłoby się kilka historii, które opisywały media. Mnie najbardziej zapadła w pamięć "afera" z wiosny tego roku. Premier miał wówczas wziąć udział w Międzynarodowym Forum Prawniczym i na czas imprezy postanowił rozstać się z tabletem Apple. Zastąpił go notatnikiem. Powód? Miedwiediew poinformował, iż robi to dla świętego spokoju – podczas poprzedniej edycji imprezy robił notatki na iPadzie i zarzucono mu, że zamiast słuchać wystąpień, gra na tablecie. Kryzys zażegnany nim zdążył się pojawić – koledzy po fachu mogliby brać lekcje…

Dlaczego o tym piszę? Najprostszą odpowiedzią byłoby: bo to ciekawe ;) Mam jednak pewien cel – pokazuję, że Miedwiediew odnajduje się w świecie nowych technologii, a jego ulubioną marką jest Apple. To ważne w kontekście pojawienia się na rynku smartfonu YotaPhone. Na ten sprzęt czekano w Rosji od dawna i było jasne, że szybko zostanie on wykorzystany w celach politycznych i wizerunkowych. Coś na zasadzie: patrzcie, zrobiliśmy innowacyjny produkt i ruszamy z nim w świat. Kontekst najlepiej streszczają słowa człowieka, który wręczał nowy telefon premierowi: zrobiliśmy go. Co prawda urządzenie zostało złożone poza Rosją z komponentów wyprodukowanych w innym kraju, ale szybko pojawiła się zapowiedź, że stopniowo będzie to ulegało zmianie.

Premiera zapewniano, że to innowacyjny produkt, że podobnego nie ma na świecie, że w Las Vegas przyznali mu nagrody podczas międzynarodowych targów. Pisząc krótko: klasyk, znamy to także z naszego podwórka. Najlepsza była jednak reakcja Miedwiediewa, który spytał, czy "Apple się spięło". W odpowiedzi usłyszał, że tak. To był początek państwowej promocji. Niedługo potem premier udzielał wywiadu pięciu największym rosyjskim kanałom i na miejsce przybył ze smartfonem YotaPhone.

Dziennikarze nie mogli tego nie zauważyć, więc szybko pojawiło się pytanie, czy iPhone poszedł w odstawkę? Miedwiediew odpowiedział, że nie, ale skoro na rynku pojawił się rosyjski produkt, który ma swoje zalety... Ktoś poszedł za ciosem i spytał, czy to reklama. Premier stwierdził, iż jego postępowanie nie jest niczym nadzwyczajnym. Co ciekawe, nie przekonywał, że jest to sprzęt idealny. Odniósł się do zarzutów krytyków, którzy twierdzą, iż YotaPhone wyróżnia się przede wszystkim wysoką ceną i stwierdził, że poprawki są konieczne. Jednocześnie jednak cieszył się z samej premiery i zachęcał do dalszej pracy. Nieźle rozegrane.

Warto wspomnieć, że premier odniósł się do popularnego ostatnio tematu bezpieczeństwa i działań obcych służb. Wyraził nadzieję, że YotaPhone będzie pod tym względem dobrze chroniony. Jednocześnie postanowił udzielić rady prezydentowi USA. Niedawno Obama poinformował, iż względy bezpieczeństwa uniemożliwiają mu korzystanie z iPhone’a. Miedwiediew zalecił Obamie, by się nie bał i dodał, że sam nie omawia przez telefon komórkowy spraw wagi państwowej, więc nie ma obaw. Ciach i kolejny problem rozwiązany.

Część przywołanych motywów może oczywiście bawić, a nawet irytować. Bez wątpienia mamy do czynienia z akcją solidnie przygotowaną przez sztab specjalistów. Jej celem w jakimś stopniu jest promocja polityka i kraju, ale korzysta na tym również rodzima firma. Taki show zapewne pomoże urządzeniu i zapewni mu większą sprzedaż. To powinno być gwarantem dalszych prac nad produktem. Do zrobienia jest pewnie wiele, a ktoś musi za to zapłacić...

Źródła informacji oraz grafik: rbc.ru, digit.ru, rg.ru, hi-tech.mail.ru, onliner.by, gazeta.ru, polit.ru

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

rosja