Chciałbym napisać, że w świecie smartfonów cały czas liczy się jakość, a nie ilość - niestety jeśli chodzi o aparaty i ich matryce, ostatnio producenci wręcz prześcigają się na megapiksele. Szkoda tylko, że to wcale nie oznacza proporcjonalnie lepszej jakości i jest po prostu kolejnym "wyścigiem na cyferki".
Tylko 192 Mpix? Dajcie jeszcze więcej, tylko niech napis zmieści się na obudowie smartfona
Ktoś może powiedzieć, że jestem sceptycznie nastawiony do coraz większych matryc w smartfonach. Przyznaję, że początkowo byłem i często wciąż jestem, natomiast sami widzicie, że w wielu urządzeniach większa matryca przekłada się na jakość zdjęcia i choć smartfon zapisuje w galerii fotki w 12 Mpix, to jednak z uwagi na większą matrycę, jest w stanie wyłapać więcej detali. Sami też jednak wiecie, że rozdzielczość nie ma jednak największego znaczenia i na bardzo dobre zdjęcie składa się szereg rzeczy, w tym optyka aparatu oraz algorytmy odpowiedzialne za pomoc przy robieniu zdjęcia.
Między innymi dlatego fotki pochodzące z nowych iPhonów, które dysponują aparatem o matrycy 12 Mpix wychodzą tak dobrze i deklasują niejeden smartfon z wielokrotnie większą matrycą. Sceptycznie podchodzę natomiast do cyfrowych zoomów, które wycinają fragment kadru z większej matrycy - tu doskonałym przykładem jest Samsung Galaxy S20 Ultra, którego zdjęcia wykonane przy maksymalnym przybliżeniu są fatalne i na dobrą sprawę taki zoom nadaje się jedynie na pusty frazes w materiałach promocyjnych i na napis na wysepce aparatów.
Dla przypomnienia - tak wygląda 100x przybliżenie aparatem Samsunga Galaxy S20 Ultra:
Ale z drugiej strony - przy rozsądnym samodzielnym kadrowaniu już po zrobieniu zdjęcia większe matryce sprawdzają się bardzo dobrze, podobnie jak przy osiąganiu naturalnego efektu bokeh.
Zdecydowanie bardziej irytuje mnie ten bezsensowny pęd za cyferkami, byle tylko w materiałach prasowych napisać, że ma się tych megapikseli więcej, a najlepiej jeszcze wielką czcionką nadrukować to na obudowie smartfona czy wysepce aparatów.
Zaskakiwały nas deklaracje o 48 Mpix, później 64 Mpix, 108 Mpix trafiły do nowych flagowców - przyszła pora by iść jeszcze dalej. Podobno smartfon Weibo ma dostać aparat z matrycą 192 Mpix ze wspierającym taki sensor Snapdragonem 765. I jestem więcej niż pewien, że to właśnie tymi 192 Mpix Weibo będzie w swoich materiałach promocyjnych atakować nas z każdej możliwej strony. Co z tego, że technicznie przy takiej rozdzielczości nie będzie obsługi HDR czy innych funkcji usprawniających proces robienia finalnego zdjęcia. "Wincyj megapikseli, dajcie wincyj!"
A będzie ich więcej, bo Qualcomm potwierdził, że Snapdragon 865 jest w stanie wesprzeć aparaty z matrycą 200 Mpix, może się więc okazać, że prace nad takim sensorem szybko zostaną ukończone i granica megapikseli w smartfonach będzie regularnie przesuwana. Jestem bardzo ciekawy jak będę te smartfony reklamowane i co nowego wymyślą firmy zajmujące się PR by przekonać klientów, że to właśnie dzięki rozdzielczości matrycy (a najlepiej w tanim telefonie z kiepskim aparatem) zrobią świetne fotki.
No właśnie - bo zwiększające się matryce to niestety jeszcze jeden problem. O ile bowiem we flagowych, dopracowanych smartfonach z najwyższej półki efekty faktycznie widać gołym okiem, trochę inaczej jest kiedy technologia schodzi niżej. Topowe urządzenia to topowe możliwości, dodatkowo osiągnięto już tam pewien poziom, który poszczególni producenci starają się właśnie takimi zmianami podwyższyć. I to jest jak najbardziej w porządku, coś musi się w świecie najlepszych smartfonowych aparatów dziać żeby wszystko szło do przodu i nie stanęło w miejscu. Problem pojawia się kiedy ci sami producenci pchają większe matryce do swoich tańszych smartfonów i stwierdzają, że to dobry pomysł by promować je właśnie megapikselami. I potem ktoś kupuje taki telefon, ma w oku błysk, bo przecież miliony megapikseli - później robi zdjęcie i widzi kiepski efekt. Okazuje się bowiem rzecz oczywista - większa matryca to tylko jeden z elementów lepszego zdjęcia. Producent zapomniał jednak ulepszyć też samych aparatów, fotografujący dostaję więc zdjęcie z dużą rozdzielczością, ale za to kiepską kolorystyką, szumami i chybionym autofokusem.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu