Wszyscy widzieliśmy już smartpierścionek i smartokulary. Teraz dołączają do nich inteligentne kolczyki.
Miniaturyzacja to jeden z wciąż najmocniejszych trendów we współczesnej elektronice. Wystarczy zobaczyć, że dziś na takich urządzeniach jak smartzegarki uruchamiane są pełnoprawne tytuły gier, które jeszcze niedawno wymagały do działania całkiem mocnego komputera. I nie mówię tu o takich pozycjach jak Doom, ponieważ ten można już odpalić wszędzie, ale chociażby o takiej grze jak GTA San Andreas.
Polecamy na Geekweek: Xiaomi 14 wkrótce w Europie. Znamy cenę i ile zapłacimy w Polsce?
Ba, na telefonach komórkowych można już przecież odpalać pełnoprawne, współczesne, konsolowe tytuły i to nie przez chmurę, a handheldy jak SteamDeck święcą triumfy sprzedaży. Nic więc dziwnego, że w związku z tym funkcjonalność, która kiedyś wymagała sporego urządzenia, może być dziś zamknięta w dużo mniejszym opakowaniu. Świetnym przykładem na to jest chociażby smartring, który, według przecieków, ma zostać zaprezentowany przez Samsunga w najbliższym czasie.
Teraz do grona smart-akcesoriów dołącza kolejny element ubioru. Co dzięki niemu możemy zyskać?
Smartkolczyki potrafią coś, czego nie mogą zrobić inne gadżety
Badacze z Uniwersytetu w Waszyngtonie opracowali nowe akcesorium, które pewnego dnia może zdobyć popularność przebijającą nawet smart okulary czy wspomniany wcześniej pierścień. Mowa tutaj o kolczykach, które nazwali "termicznymi". Wszystko dlatego, że nowy gadżet może dokładnie mierzyć temperaturę ciała danej osoby, dzięki osadzeniu w jej uchu. Dotychczas takie funkcje również znajdowały się np. w smartzegarkach (albo niektórych telefonach, jak nowe Pixele), ale ich wskazania były bardzo mało dokładne i podatne na błędy.
Do czego więc mogą służyć takie kolczyki? Możliwość wykrywania nawet delikatnych zmian w temperaturze ciała może nam dużo powiedzieć o naszym zdrowiu, bez względu czy mówimy o kwestiach sportowych, wykrywaniu choroby, cyklach menstruacyjnych czy określaniu takich aspektów jak poziom stresu.
Pierwsze testy prototypów okazały się bardzo obiecujące. Badania przeprowadzone na grupie osób wskazały, że w takich aspektach jak pomiar temperatury ciała kolczyki wykazały się dużo większą precyzją niż smartwatche, a dodatkowo, dzięki wykorzystaniu oszczędnej technologii Bluetooth do przesyłu danych udało się osiągnąć aż 28 dni pracy na jednym ładowaniu.
A warto przypomnieć, że mówimy tu o prototypie skonstruowanym w głównej mierze po to, by udowodnić, że taki koncept w ogóle jest możliwy. Podejrzewam, że kiedy za potencjalną produkcje wzięłyby się firmy z absolutnego topu technologicznego, takie urządzenia nie tylko zyskałyby na wyglądzie, ale także — mogłyby otrzymać dodatkową funkcjonalność, dzięki obecności w większym ekosystemie. Mowa tu chociażby o dyskretnych powiadomieniach w postaci wibracji czy możliwością sterowania niektórymi funkcjami smartfona.
Potencjalnych zastosowań jest dużo więcej, a wszystko zależy od tego, czy taki gadżet faktycznie wszedłby do produkcji. Widzielibyście zastosowanie dla smartkolczyków we współczesnym świecie?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu