Felietony

O bezgumkowej dyskryminacji, czyli AirPods kontra klony AirPodsów

Patryk Koncewicz
O bezgumkowej dyskryminacji, czyli AirPods kontra klony AirPodsów
Reklama

Czas na smutną prawdą: na rynku jest tylko jedna para słuchawek dousznych z wyższej półki. Reszta to tylko marne klony AirPodsów.

Zanim usuwanie słuchawek z pudełek smartfonów stało się nową normalnością, poprzedni trend zdziesiątkował uwielbiane przeze mnie słuchawki douszne. Nagle producenci zaczęli mieć obsesję na punkcie dokanałówek, których nigdy nie byłem w stanie dopasować do mojej budowy ucha. Kilka dni temu, gdy moje AirPodsy 2 generacji wyzionęły ducha, stanąłem przed wyborem nowych słuchawek dousznych. Okazało się, że wyboru w zasadzie nie ma.

Reklama

Klątwa małżowin

Zacznę od tego, że rozumiem nagłe przejście na dominację słuchawek dokanałowych. Aktywna redakcja szumów stała się kilka lat temu obowiązkowym ficzerem, który każdy z producentów – motywowany wymaganiami klientów – musiał mieć w swojej ofercie, a bez zatykających kanał słuchowy gumek ciężko zaimplementować takie rozwiązanie. Nie rozumiem jednak skrajności i kompletnego porzucenia klientów, którzy tak jak ja gumek nosić nie mogą.

Źródło: Depositphotos

Do słuchawek dokanałowych podchodziłem już wielokrotnie, jednak pomimo kilku różnych wielkości gumek nie jestem w stanie dopasować ich do ucha. Przy nieco mniejszych wariantach wypadają z uszu podczas ruchu i rozmów, nie mówiąc już o ćwiczeniach. Większe rozmiary powodują zaś nieznośny dyskomfort w uchu, który po chwili przeradza się w ból głowy. Niezależnie od tego czy były to AirPodsy Pro, Bang & Olufsen BEOPLAY EQ, Sony WF-1000XM czy NOTHING Ear 1, za każdym razem występuje ten sam problem. I choć bardzo nad tym ubolewam, bo doceniam świetną jakość dźwięku i genialne wygłuszenie słuchawek z wyższej pół, to jestem zmuszony wybierać słuchawki douszne. Tych zaś na rynku jest jak na lekarstwo.

Douszne, czy dokanałowe? Dla sklepów nie ma różnicy

Druga generacja AirPodsów służyła mi wiernie przez kilka lat. W ramach hołdu zaznaczę, że były to najwygodniejsze słuchawki, jakich kiedykolwiek używałem, a miałem w uszach naprawdę wiele różnych par. W zasadzie „dwójek” nie czuć nawet w uszach. Do odsłuchania podcastu w drodze do pracy, krótkiego przejazdu komunikacją miejską, siłowni czy dłuższych rozmów nadawały się fantastycznie właśnie dzięki niepowtarzalnej wygodzie. Byłem o krok od kupienia po prostu kolejnej pary, ale stwierdziłem ostatecznie, że pora na update, bo generacja sprzed 3 lat odstaje nieco pod względem jakości odtwarzanego audio.

Wiecie, dlaczego znalezienie słuchawek dousznych nie jest łatwe? Dlatego, że sklepy i portale opiniotwórcze albo nie rozróżniają dousznych od dokanałowych, albo mają to kompletnie gdzieś. Te dwa skrajnie różne typy budowy są wymieszane bez pojęcia niemalże w każdym zestawieniu, które udało mi się odnaleźć w sieci. To po pierwsze irytujące, a po drugie wprowadzające w błąd. Przez to, że porównania te są od podstaw błędne i bezużyteczne, wyłuskanie godnych uwagi modeli bez gumek staje się jeszcze trudniejsze.

Oto przykładowe zestawienie pochodzące z pierwszego wyniku po zapytaniu Google o słuchawki bezprzewodowe bez gumek. W TOP 10 słuchawek dousznych portalu Sound Service znalazło się miejsce dla 5 słuchawek dokanałowych. Znany z irytujących reklam elektromarket ma nawet specjalną możliwość filtrowania między tymi dwoma rodzajami słuchawek. Szkoda tylko, że zaznaczenie opcji „douszne” nie ma żadnego znaczenia, bo i tak w obu kategoriach znajdują się dokanałówki. No ale mniejsza o to, sprawdźmy co w kwestii słuchawek bez gumek ma do powiedzenia rynek.

Źródło: Depositphotos

Szukając następcy AirPodsów od Apple znalazłem AirPodsy od Xiaomi (Remi Bus 3), AirPodsy od Baseus (Bowie E8), AirPodsy od Realme (Buds Air), AirPodsy od Huawei (FreeBuds 4), AirPodsy od OPPO (Enco Air W32) oraz AirPodsy od JBL (Tune 220). Niemalże wszystkie douszne słuchawki są marną kopią bezprzewodowych słuchawek od Apple. Ja rozumiem, że wzorowanie się na gigantach to podstawa branży, ale żeby tak bez żadnej inwencji i własnego pomysłu zrzynać w skali 1 do 1? Domyślam się jednak, że ma to na celu wprowadzenie w błąd nieświadomego konsumenta, który skusi się na tańsze AirPodsy, bo wyglądają niemalże identycznie. Mogliby się chociaż pokusić o dodanie czegokolwiek, co wyróżni je na tle pozostałych klonów

Niestety większość z wymienionych słuchawek – oscylujących w granicach 150-300 zł – nie ma do zaoferowania nic ciekawego, nie różniąc się zbytnio od tych przewodowych, dorzucanych jeszcze niedawno do pudełek. Po długich poszukiwaniach okazało się, że AirPodsy 3 nie mają w segmencie słuchawek dousznych żadnej konkurencji. Odporność na wodę i pot, dźwięk przestrzenny ze śledzeniem ruchu głowy, adaptacyjna korekcja EQ, czujniki nacisku, bezprzewodowe ładowanie, około sześciu godzin pracy na jednym naładowaniu i jakość audio porównywalna z AirPods Pro. Sorry, ale Apple w tej kwestii pozamiatało. Nasuwa się pytanie, dlaczego tylko Apple?

Reklama

Bezgumkowa dyskryminacja

Gdy rozmawiam z ludźmi o słuchawkach, często słyszę, że podobnie jak ja nie mogą używać słuchawek dokanałowych. Z przymusu wybierają takie gumki, które „bolą najmniej”, bo na rynku nie ma po prostu alternatyw. Czy jesteśmy tak małą i nieistotną grupą, że producenci mają nas po prostu w głębokim poważaniu, czy raczej ANC stało się już takim mainstreamowym wymogiem, że przeciętny konsument wymaga tego bajeru w każdych słuchawkach. Cóż, ja od ANC mam słuchawki nauszne, przygotowane na specjalne okazje, pokroju podróży samolotem czy pociągiem, gdzie wygłuszenie otoczenia faktycznie bywa niezbędne. W codziennych sytuacjach wymagam przede wszystkim wygody i komfortu, których dokanałówki zapewnić nie mogą.

Naprawdę zazdroszczę ludziom, którym głowa od muzyki słuchanej w gumach nie eksploduje po kilku minutach. Ja siłą rzeczy musiałem zdecydować się na AirPodsy 3 generacji. Szkoda tylko, że projektanci z Cupertino poszli konstrukcyjnie bardziej w stronę AirPodsów Pro. Do ideału zabrakło bowiem nieco wyszczuplenia. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że Apple nie porzuci słuchawek dousznych, bo obecnie w segmencie wartych uwagi bezgumkowców jest monopolistą.

Reklama

Stock image form Depositphotos 

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama