Słońce właśnie zafundowało nam rozbłysk, jakiego nie widzieliśmy od siedmiu lat. Wczoraj doszło do potężnego rozbłysku klasy X9.0, który eksplodował w samym centrum tarczy słonecznej. Co ciekawe, temu zjawisku towarzyszył koronalny wyrzut masy, czyli wybuch cząstek słonecznych wycelowany prosto w stronę Ziemi.
Słońce nie powiedziało ostatniego słowa. Oto najpotężniejszych rozbłysk w tym cyklu
To już drugi tak silny w tym cyklu. Jest to jednocześnie najsilniejszy rozbłysk od września 2017 roku, kiedy Słońce wyrzuciło promieniowanie o mocy X11.88. Od początku 2022 roku Słońce regularnie emituje rozbłyski, będące wynikiem 11-letniego cyklu aktywności, jednak tak intensywne zjawiska są rzadkością. Obecny rozbłysk X9.0 jest jednym z 20 najsilniejszych w historii.
Zdarzenie miało miejsce w regionie plam słonecznych oznaczonym jako AR 3842. Plamy słoneczne są obszarami o znacznie silniejszym polu magnetycznym, a ich chaotyczna struktura sprawia, że linie pola magnetycznego często się przeplatają, co prowadzi do nagłego wyzwolenia energii w postaci rozbłysku. Jak chodzi o AR 3842, to mamy do czynienia z bardzo złożonym układem, co powoduje częste i silne eksplozje. 1 października ta sama plama wyemitowała rozbłysk X7.1, a kilka dni później osiągnęła poziom X9.0.
Zazwyczaj rozbłyski nie stanowią bezpośredniego zagrożenia dla życia na Ziemi, jednak mogą powodować poważne zakłócenia. W wyniku promieniowania rentgenowskiego i gamma, które rozprzestrzenia się po takich wybuchach, na krótko może dojść do trudności w komunikacji radiowej. Znacznie groźniejsze są wyrzuty koronalne masy. CME przenoszą miliardy ton naładowanych cząstek i splątanych pól magnetycznych, które po kilku dniach docierają do naszej planety, oddziałując na ziemską magnetosferę.
Skutki mogą obejmować zakłócenia w sieci energetycznej, które wymagają dostosowania napięcia, a także zwiększony opór na satelitach, co może prowadzić nawet do zmiany ich kursu. Trudności mogą również dotknąć GPS oraz łączność satelitarną. Pojedynczy CME nawet w połączeniu z tak potężnym rozbłyskiem jak X9.0, nie powinien wywołać poważnych problemów, choć istnieje spore prawdopodobieństwo, że zorze polarne będą widoczne nawet do 50. równoleżnika.
Zorze polarne są efektem interakcji cząstek słonecznych z ziemskim polem magnetycznym, które "rozprowadza" je wzdłuż linii pola do wyższych szerokości geograficznych. Tam trafiają do górnych warstw atmosfery, gdzie ich kolizje z cząsteczkami gazów powodują, że dochodzi do zjonizowania jego cząstek, a widocznym tego efektem jest światło. W zależności od rodzaju jonizowanego gazu, zorze przybierają różne barwy — podobnie jak w neonówkach.
Po rozbłysku X7.1 z 1 października wprowadzono stan podwyższonej gotowości wśród obserwatorów zórz. Zorze polarne mogą być szczególnie imponujące w przypadku, gdy dwa wyrzuty cząstek występują po sobie w krótkim odstępie czasu, a drugi wyprzedza i "pochłania" pierwszy. Jednak obydwa zdarzenia na Słońcu (z 1 i 3 października) dzieli zbyt długi czas. Weekend zapowiadałby się idealnie na obserwację zórz, gdyby tylko nie pogoda... która w Polsce wskazuje raczej na opady oraz zachmurzenie. No, to już sobie pooglądaliśmy — niestety.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu