Felietony

Jest jedna rzecz, która całkowicie odpycha mnie od składaków

Krzysztof Rojek
Jest jedna rzecz, która całkowicie odpycha mnie od składaków
Reklama

Składane telefony powoli, acz skutecznie wypełniają własną niszę na rynku. Jest jednak jedna rzecz, która mnie od nich odpycha.

Jako redaktor Antywebu mam przyjemność i przywilej mieć w rękach wiele smartfonów, do których w innym wypadku nie mógłbym mieć dostępu. Oczywiście, można narzekać, że większość z nich jest wariacją na temat jednego wyglądu oraz, że ile można się ekscytować tą samą konfiguracją procesora, RAMu i pamięci wewnętrznej. I oczywiście - jest w tym ziarno prawdy, ale bardzo podobnie można powiedzieć o wielu różnych branżach - telewizorach, samochodach czy komputerach.

Reklama

Kilka lat temu jednak nastąpił przełom - smartfony zaczęły się składać. Dziś to nie budzi już takich emocji, ponieważ składaki zwyczajnie się nam opatrzyły, a do dobrego człowiek szybko się przyzwyczaja. Nie zrobiły też na rynku rewolucji, jaką wróżyli im niektórzy, głównie przez zaporową cenę i funkcjonalność, która wcale nie pozwala na tyle więcej, ile by się można było spodziewać. Zyskały jednak pokaźne grono zwolenników i wiele osób kupuje składaki, używa ich i bardzo sobie chwali. Oczywiście - nie zabraniam nikomu cieszyć się ze swojego zakupu i jestem zdania, że takie modele jak Fold czy Flip sprawiły, że smartfony na powrót dla wielu osób stały się "ciekawe". Jednak ciekawe nigdy nie znaczyło dla mnie "dobre" i mając w ręce kilka składanych modeli muszę niestety stwierdzić, że jeżeli szykuje się nam składana rewolucja, to raczej nie będę jej częścią.

Składaki są fajne, ale nie dla mnie. Oto dlaczego

Jestem osobą, która od smartfona oczekuje przede wszystkim jednego - żeby nie przeszkadzał. Ma robić to, co chcę żeby robił tak szybko i wygodnie, jak to tylko możliwe. Dlatego niektóre decyzje producentów, pomimo, że dostrzegam ich wartość, zwyczajnie mi nie pasują, jak chociażby czytnik w ekranie, podczas gdy sam uwielbiam jego ułożenie na pleckach. Przedłużeniem tego sposobu myślenia o smartfonach jest moja opinia o składakach. Jak wielu na początku byłem tematem bardzo "zajarany", ponieważ w końcu coś się zmieniło, jednak im więcej składanych urządzeń trafiało w moje ręce, tym bardziej zacząłem dostrzegać, że w tym wypadku forma zdecydowanie przebiła funkcjonalność.

I co ciekawe - nie mówię tu nawet o podzespołach, czy stosunku ceny do oferowanych możliwości. Wiadomo, że składaki są jeszcze w powijakach, więc fakt gorszych baterii, aparatów czy nawet problemów z samą konstrukcją jest dla mnie naturalny i zrozumiały. To, co odepchnęło mnie od składaków, to fakt, że zwyczajnie ich użytkowanie jest bardziej absorbujące i czasochłonne, niż w przypadku zwykłego smartfona. Mając telefon "z klapką", aby cokolwiek na nim zrobić, trzeba najpierw tę klapkę otworzyć. Wyobraźcie sobie następującą sytuację: macie telefon w kieszeni i chcecie odpisać na wiadomość na czacie. Klik, trzeba otworzyć klapkę. Chcecie wyszukać utwór na Spotify. Klik. Sprawdzić coś w sieci. Klik, klik, klik...

Oczywiście, dla wielu otwieranie i zamykanie telefonu jest nostalgiczne i jest to element zabawy z posiadania składaka. Ja jednak zauważyłem, że im dłużej używałem takiego smartfona jako podstawowego urządzenia, tym bardziej się irytowałem, że za każdym razem, gdy chce go zrobić mam do wykonania dodatkowy gest, który w normalnych telefonach byłby po prostu zbędny. I owszem, ktoś może powiedzieć, że oto są problemy nawet nie 1. świata, ale 0,5. świata, ale myślę, że jeżeli chodzi o wybór telefonów, szczególnie tych z najwyższej półki, to właśnie o takie problemy rozbija się nasz wybór. Dla mnie korzystanie z urządzenia z klapką było na dłuższą metę zwyczajnie mniej optymalne niż z tradycyjnego smartfona i było krokiem wstecz jeżeli chodzi o wygodę. Jednocześnie telefony z klapką nie dostarczają żadnych bonusów, jak np. rozkładanie się do formy tabletu i po rozłożeniu są... zwykłym smartfonem, tyle że z gorszymi parametrami.

Zupełnie inną kwestią są oczywiście wspomniane telefony jak Galaxy Fold. Tutaj więcej możemy zrobić przez ekran na zewnątrz, a telefon rozkładamy, gdy tego potrzebujemy. Sam jednak nigdy nie miałem nawet sekundy w swoim życiu w której potrzebny byłby mi tablet. Dlatego też z tego samego powodu noszenie w kieszeni smartfona grubości dwóch zwyczajnie mija się z celem.

Żeby była jasność - nie mówię, że składaki są złe. Ba, ostatnio spotkałem się z opinią, że to co ja uważam za wadę może być zaletą, ponieważ przez fakt, że trzeba za każdym razem je otwierać, ma się mniejszą chęć na przykład na przeglądanie social mediów. Ja jednak jestem zdania, że jeżeli chodzi o rozwój komputerów/smartfonów, to od lat dążyliśmy do tego, by wszystko było bardziej intuicyjne, szybsze i wymagało od użytkownika końcowego jak najmniej ruchów. Składaki są w tym temacie dla mnie krokiem wstecz. I tak, wiem, że jestem w mniejszości i dla wielu ludzi sama ciekawość jak to jest mieć składany telefon jest wystarczająca, by uzasadnić zakup takowego. Jak to będzie za 3-4 lata, gdy pierwsza generacja early adopterów będzie chciała wymienić smartfon na kolejny? Czy zostaną przy składaku czy też wybiorą klasyczny smartfon?

Pożyjemy, zobaczymy.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama