Dominacja streamingu nie jest jedyną zmianą, jaka dotknęła branżę muzyczną. W ostatnich latach zmieniło się w zasadzie wszystko, w tym sposoby na dowiadywanie się o nowej muzyce.
Skąd dowiadujecie się o nowej muzyce?
Pierwszy komputer, Atari 65 XE, dostał pod choinkę...
Patrząc jak wyglądało moje słuchanie muzyki 15 lat temu mam wrażenie, że minęło 100 lat, bo rzeczywistość jest dziś zupełnie inna. Małe mobilne odtwarzacze mp3 poszły w niepamięć, nikt już niczego nie ściąga, wszystko wisi w chmurze w streamingu. Ludzie nie wyrywają sobie płyt CD z rąk, mało kto cokolwiek rippuje, a mniej zaangażowanym słuchaczom wystarczą teledyski, które mogą obejrzeć bez problemu na YouTube.
Interesując się muzyką w stopniu większym niż podstawowy, zawsze chciałem być na bieżąco ze sceną i dowiadywać się o nowych wydawnictwach jak najszybciej. Możliwości były jednak mocno ograniczone - zostawały w zasadzie muzyczne gazety i znajomi, bo niby jak zespół miał do mnie dotrzeć inaczej z informacją o premierze swojego nowego albumu? Lata minęły, a wszystko wywróciło się do góry nogami. Z jednej strony muzycy tak bardzo narzekali na internet, który zniszczył ich standardowe metody zarabiania na płytach, z drugiej o takim kontakcie z fanami jaki mają dziś, mogli wtedy jedynie pomarzyć.
Czy każdy artysta ma dziś równe szanse? I tak, i nie. Z uwagi na taki a nie inny model dystrybucji informacji w serwisach społecznościowych, gruby portfel na promocję postów oznacza dotarcie do większej grupy odbiorców. Ale jednak mechanizmy każdy dostał bardzo podobne. Zespół czy artysta może bez opłat wrzucić swój teledysk, utwór czy nawet całą płytę na YouTube albo Bandcampa. Próg wejścia do serwisów streamingowych też został bardzo mocno obniżony, więc w katalogu najpopularniejszych usług lądują również małe kapele czy niszowi wykonawcy. Widziałem też małe zespoły, które prowadzą swoje social media tak dobrze, że kręcą podobne wyniki co dużo większe kapele ze wsparciem bogatszego wydawcy.
Ale to dobre zmiany nie tylko dla zespołów, które chcą dotrzeć o słuchaczy - ale również odbiorców muzyki, którzy chcą być na bieżąco z nowościami. Radar Premier na Spotify na pewno jest opłacony, w dodatku algorytm działa jak chce - ale jednak podrzuca mi sporo nowej muzyki, do której mógłbym nie dotrzeć bez niego. Wystarczy zasubskrybować kanały YouTube interesujących nas wydawców, by regularnie dostawać nowe single w postaci teledysków. A tam zawsze jest informacja o premierze nowej płyty. Do tego dochodzi Facebook i śledzenie profili wykonawców. Ci bardzo chętnie informują nawet o rozpoczęciu prac nad płytą, singlem, czy klipem, ciężko więc wtedy przegapić informację o premierze. Sam poobserwowałem tego tak dużo, że czasami wręcz nie wyrabiam się z poznawaniem nowości, co jest dokładnym przeciwieństwem starych czasów, gdzie katowałem do nieprzytomności wydane już albumy, bo dużo trudniej było dowiedzieć się o nowych. A te i tak trzeba było potem kupić, bo w inny sposób nie dało się ich (legalnie) poznać.
Nie bez znaczenia są również znajomi na serwisach społecznościowych. Ci wręcz błyskawicznie wrzucają na swoje tablice nowe teledyski artystów, więc kiedy chodzi o popularną kapelę, naprawdę trudno taki post przegapić. Szczególnie, jeśli wśród znajomych macie osoby interesujące się podobnym rodzajem muzyki.
A Wy w jaki sposób dowiadujecie się o nowych płytach czy teledyskach? Samodzielne szukanie pewnie u Was też odeszło w zapomnienie.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu