Cóż za cios w Elona Muska wprost z jego rodzimej Republiki Południowej Afryki. Astronomowie z Square Kilometre Array, najpotężniejszego radioteleskopu świata, ścierają się ze Starlinkiem. Konflikt może wstrząsnąć nie tylko lokalnym rynkiem, ale także ogólnoświatowym podejściem do komercyjnych satelitów.

Wyobraźcie sobie, że jesteście na skraju epokowego odkrycia w kosmosie, a tu nagle ktoś włącza wam latarkę prosto w oczy. Nie tak powinno to wyglądać. Taki właśnie obraz sytuacji kreślą naukowcy z SKA. Starlink Elona Muska, oferujący ultraszybki internet satelitarny, działa dokładnie na tych samych częstotliwościach, na których SKA prowadzi kluczowe badania. Pojawiły się nawet porównania nie tylko do latarki, ale już nawet reflektora wymierzonego prosto w twarz naukowców, przez co stają się oni ślepi na to, co rzeczywiście dzieje się w kosmosie.
Polecamy na Geekweek: WiFi 7 kontra WiFi 6: Co się zmieniło i czy warto już wymieniać router?
Starlink kontra astronomia
Fala kontrowersji wokół Starlinka to żadne novum, ale w RPA nabiera to wyjątkowego znaczenia. Elon Musk, choć rodem z RPA, nie kryje frustracji lokalnymi regulacjami wspierającymi społeczność rdzennych mieszkańców, które jego zdaniem utrudniają wprowadzenie usługi na lokalny rynek. Teraz na stole leży kolejny problem – wymogi licencyjne postulowane przez astronomów, które mogą wymusić na Starlink ograniczenia w nadawanym sygnale.
SKA nie zamierza ustępować. Naukowcy domagają się, by w licencjach uwzględniono ochronę ich obserwacji. W praktyce oznaczałoby to, że Starlink musiałby albo przekierowywać swoje satelity z dala od anten SKA, albo wyłączać transmisję na krótkie chwile, minimalizując zakłócenia. I jedno i drugie Starlinkowi zdecydowanie "nie leży".
Gra o przyszłość astronomii
Kwestia zakłóceń radiowych jest coraz bardziej paląca. SKA-Mid, zlokalizowany w odległym Carnarvon w prowincji Northern Cape, wraz z australijskim odpowiednikiem, to nasze najpotężniejsze "oko" na kosmos. Dzięki niemu odkryto już m.in. gigantyczną galaktykę 32 razy większą od Drogi Mlecznej i w ciągu trzech godzin znaleziono 49 nowych galaktyk. Każde zakłócenie oznacza mniej odkryć, mniej zyskanej wiedzy i realne cofnięcie się rozwoju astronomii radiowej o lata.
Tymczasem satelitów na orbicie gwałtownie przybywa – to boom, którego skutki trudno przewidzieć. Międzynarodowe Obserwatorium SKA nie ogranicza się zatem do Muska, ale negocjuje warunki również z Amazonem i OneWeb. Na horyzoncie jawi nam się wojna o przyszłość astronomii i komercyjnego internetu satelitarnego, której wynik ukształtuje dostęp do kosmosu na dziesięciolecia.
Co naprawdę leży na szali?
W całym zamieszaniu chodzi nie tylko o biznes Muska, lecz także o narodową dumę i gospodarczą transformację Republiki Południowej Afryki. Rząd deklaruje, że mimo przeglądu regulacji ICT, nie zrezygnuje z polityki wspierania społeczności rdzennych mieszkańców. Starlink musi zatem nawigować między biznesową ambicją a społeczną wrażliwością (której nie ma przede wszystkim CEO), astronomowie zaś – między przełomowymi odkryciami a realiami technologicznymi XXI wieku.
SKA walczy więc o wszystko. To, jak zakończy się ta bitwa, pokaże, czy globalna ekspansja satelitów będzie poddana kontroli, czy też kosmiczny biznes przejedzie się po astronomii jak walec. Z jednej strony każdy chce tego, byśmy mogli korzystać ze zdobyczy wytworzonych przez megakonstelacje satelitarne. Z drugiej jednak... radioastronomia jest nam niesamowicie potrzebna. Może i nie czujemy tego, że na co dzień zmienia ona nasze życie, jednak w kontekście naszego ogólnego rozwoju technologicznego, ma ona niesamowite znaczenie.
Ciemność, widzę ciemność
Obecny spór to test nie tyle dla RPA, ile dla świata, który balansuje na krawędzi fascynacji technologiami i dramatycznej utraty możliwości naukowych. Kompromis jest możliwy, jednak trudno o niego w sytuacji, gdy ściera się biznes z mniej zasobną i mniej "sexy" nauką. Starlink oferuje szybki internet z orbity, SKA – nieco "ezoteryczne" w uznaniu społeczeństwa dane o kosmosie. Zwycięzca tego starcia może być tylko jeden. Przynajmniej tak się wydaje.
Czytaj również: Czy Elon Musk zmieni jak się komunikujemy? Miliarder rzuca wyzwanie gigantom
Niebo może być albo dostępne dla wszystkich, albo skutecznie zamknięte dla naukowców. Dziś wydaje się to drobnym zakłóceniem, jednak jutro może być barierą nie do przejścia. Wybór należy do nas wszystkich. Końcówka może w stylu Don Kichota, bo jasnym jest, że to odrobinę "walka z wiatrakami", aczkolwiek to także nieco romantyczna wiara w naukę i nieufność do biznesu: czegokolwiek by nie oferował. Zdecyduje ostatecznie vox populi, a ten raczej opowie się za wygodą i biznesem.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu