Siri w języku polskim to wciąż niespełnione marzenie wielu. Tylko czy jest na co tak czekać?
Wbrew popularnej opinii, Polska dla amerykańskich korporacji nie stanowi "rynku B". Co to, to nie. Patrząc po działaniach firmy, powiedziałbym bardziej, że jest to rynek "C", "D", albo jedna z dalszych liter alfabetu. Od lat widzimy, że usługi i funkcje urządzeń z Cupertino nie są dostępne dla Polaków. Oczywiście, sztandarowym przykładem tego jest Siri, która od swojego wprowadzenia 10 lat temu wciąż nie przemówiła po polsku, pomimo, że mówi już w wielu, wydawać by się mogło, bardziej egzotycznych dialektach. Oprócz tego o wielu nowych elementów wprowadzanych przez Apple po prostu nie doświadczymy. Z ostatnich wprowadzonych warto wymienić chociażby przerobione mapy Apple (już widzę, jak ktoś w ten sposób modeluje Warszawę) czy chociażby nowości w Apple Wallet.
Płacenie pełnej ceny za niepełne urządzenia wkurza
Jak najbardziej rozumiem ludzi, których denerwuje taka postawa Apple. Ba, sam irytowałbym się, że muszę zapłacić tyle samo za smartfona, którego funkcjonalność jest mniejsza niż dla osoby, która zapłaciła tyle samo za oceanem. Tym bardziej, że ekosystem działa w ten sposób, że wiele usług wzbogaca się wzajemnie, więc brak jednej powoduje automatycznie, że inne również jawią się jako "niepełne". I oczywiście - z takich elementów jak Siri możemy korzystać w języku angielskim (albo w każdym innym, który jest dostępny) ale patrząc na to, że iPhone'y to wciąż jedne z najdroższych urządzeń na rynku, to domyślam się, że dla wielu konieczność takiego kompromisu jest niewygodna. To trochę tak, jakby kupić luksusowy samochód i móc nim jeździć tylko na wstecznym.
Dlatego od lat trwa zażarta debata, szczególnie w kontekście asystenta Siri. Pytania czy i kiedy wejdzie do Polski pojawiają się przed każdym WWDC, tylko po to, by zamienić się w głosy rozczarowania zaraz po konferencji. Ostatnio jednak pojawiło się kilka informacji, które mogą sugerować, że po ponad 10 latach Apple w końcu zobaczyło, że taki kraj jak Polska istnieje i Siri niedługo może zacząć rozmawiać po polsku. Oczywiście, informacje i przecieki pojawiały się już wcześniej, natomiast te tu wystarczyły, by na nowo rozgorzała dyskusja o asystencie Apple w Polsce. To z kolei sprawiło, że zacząłem sobie zadawać jedno pytanie.
Jednak czy Siri po polsku naprawdę jest potrzebna?
Dzisiejsze dyskusje o Siri w Polsce bardzo przypominają mi podobne rozważania, które miały miejsce w przeszłości, a które dotyczyły, a jakże, Asystenta Google. Jego wejście do Polski również wiązało się z dużymi oczekiwaniami i na premierę wiele osób się nim zachwyciło. Jednak wystarczyło kilka miesięcy by zorientować się, że tak naprawdę jego funkcjonalność jest nie tyle ograniczona, co w wielu wypadkach wygodniej jest używać aplikacji w normalny sposób, bez jego udziału. Zobaczcie, jaka dziś jest narracja dookoła tego programu. Co więcej - jestem bardzo ciekawy ile osób regularnie z niego korzysta. Podejrzewam, że jeżeli chodzi o regularne użycie, to nie jest nawet procent, a bardziej - promil populacji naszego kraju.
Naturalnie budzi to we mnie swego rodzaju przeświadczenie, że los Siri w naszym kraju może być podobny. Na pewno początkowo zyska on dużo pozytywnej prasy, ponieważ wierzę, że będzie on działał świetnie od strony technicznej. Jednak nie jestem przekonany, czy jego zastosowanie na dłuższa metę nie podzieli losu Asystenta Google. Ba, dziś u Google mamy dużo więcej usług i powiązanych funkcjonalności, niż Apple będzie w stanie zapewnić na premierę, a wciąż popularność tego programu jest u nas, że tak to ujmę, na niezbyt wysokim poziomie. Czy tak samo będzie z Siri? W końcu przecież użytkownicy Apple nie są chyba "aż tak" bardzo różni od osób korzystających z Androida, więc nie wydaje mi się, żeby Siri w naszym kraju, chociażby z pewnością spotka się z ciepłym przyjęciem, zrobiła zawrotną karierę i zmieniła to, w jaki sposób korzystamy z telefonów.
Chociaż, oczywiście mogę się mylić i nie widzę, na co tak wszyscy czekają.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu