XXI wiek to era powszechnej informatyzacji. Ludzie często żyją w przeświadczeniu, że jeśli czegoś nie ma w Internecie, to po prostu nie istnieje. Tymc...
XXI wiek to era powszechnej informatyzacji. Ludzie często żyją w przeświadczeniu, że jeśli czegoś nie ma w Internecie, to po prostu nie istnieje. Tymczasem nadal pozostaje wiele dzieł ważnych dla światowego dziedzictwa naukowego i kulturowego, które kurzą się w ciemnych zakamarkach bibliotek. Z tym większym entuzjazmem powitałem więc informację, że moja alma mater zaczyna sukcesywnie udostępniać w sieci swoja najcenniejsze zbiory.
Niecały rok temu pisałem o planach Biblioteki Watykańskiej dotyczących digitalizacji ogromnych zbiorów. Dzięki temu działaniu publicznie dostępne w sieci miałoby się znaleźć prawie 90 tys. cennych dokumentów, częściowo napisanych przed wynalezieniem druku przez Gutenberga. Na podobny krok zdobyła się największa polska uczelnia ekonomiczna – Szkoła Główna Handlowa (poniżej fotografia jednego ze starodruków).
Oba projekty różni jednak zdecydowanie skala przedsięwzięcia. Na razie do sieci trafiły tylko 24 dzieła datowane na XVI wiek. Wśród nich przeważa tematyka humanistyczna i ekonomiczno-społeczna, a najstarszy starodruk pochodzi z 1533 roku. W planach jest jeszcze binaryzacja zbiorów z XVII wieku, obliczana na 200 egzemplarzy.
Nie nadejdzie to niestety zbyt szybko. Projekt finansowany przez Ministra Nauki i Szkolnictwa wyższego rozpoczął się już dwa lata temu i na razie idzie powoli ze względu na stopień precyzji i delikatności jaki jest wymagany w procesie digitalizacji. O tempie prac najlepiej mówi zresztą Jarosław Bieńko, starszy mistrz kierujący pracami:
Starodruki są dziełami wyjątkowymi. Biorąc pod uwagę ich wiek, żadna z ksiąg nie jest w stanie idealnym. A to nie ułatwia zadania. Dziełu o objętości kilkudziesięciu stron w dobrym stanie zachowania trzeba poświęcić kilka godzin. Kilku dni wymaga zeskanowanie pozycji liczącej powyżej 200 kart, zaś opasłe tomy lub dzieła współoprawne (tzw. klocki) wymagają nawet dwóch tygodni pracy, polegającej na manualnym przenoszeniu tekstu karta po karcie na czytnik cyfrowy. Proces nie kończy się na zeskanowaniu dzieła.
Wszystkie starodruki można bezpłatnie pobierać ze strony SGH. Warto jednak zauważyć, że Warszawa nie jest w żadnym stopniu odosobniona na mapie digitalizacji książek. Wystarczy odwiedzić tę stronę, aby przekonać się, że swoje zasoby do Internetu wrzuca wielu instytucji rozsianych na mapie Polski.
Binaryzacja książek jest także jednym z priorytetów Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, który na ten cel z latach 2011 – 2015 ma przeznaczyć prawie 54 mln zł. Projekty dotyczyć mają nie tylko książek, ale również obrazów i filmów. Na koniec pozwolę sobie jeszcze raz zacytować Pana Jarosława Bieńko, który rzuca nieco światła na sam proces:
Na potrzeby prezentacji, uzyskane po zdigitalizowaniu każdej księgi pliki, przetwarzane są z bezstratnego formatu TIFF na znacznie mniejszych rozmiarów pliki w formacie pdf. Ponadto, celem zabezpieczenia materiału, sporządza się dodatkowe kopie każdego zeskanowanego dzieła. Materiał rejestrowany jest na taśmach streamera zapewniających około piętnastoletnią trwałość zapisu danych. Wymienione czynności są nieodzownymi elementami profesjonalnej digitalizacji, jednak znacznie wydłużają proces.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu