Taka zdaje się być myśl przewodnia odpowiedzi, jaką otrzymałem od Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji na złożone przeze mnie skargi dotyczące skandal...
Taka zdaje się być myśl przewodnia odpowiedzi, jaką otrzymałem od Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji na złożone przeze mnie skargi dotyczące skandalicznego moim zdaniem funkcjonowania TVP Info. Okazuje się, że publiczna w sieci jest po prostu bezkarna!
27 stycznia złożyłem drogą internetową trzy skargi na ręce KRRiT. Mogłaby być i jedna, gdyby nie fakt, iż formularz na stronach rady ma ograniczoną liczbę znaków - jak za starych dobrych czasów, kiedy to druczki wypełniało się ręcznie i trzeba było liczyć, czy wystarczy kratek na literki. Moje wnioski dotyczyły następujących kwestii:
- skandalicznego prześmiewczego materiału na temat hinduskiego robaka podobnego do Adolfa Hitlera,
- publikowania na oficjalnej stronie TVP Info informacji nieprawdziwych i nieścisłych,
- opierania materiałów na zagranicznych brukowcach,
- reklamowania tych internetowych materiałów na antenie TV.
Treść skargi (obszerne fragmenty)
Szanowna Rado, zgłaszam fakt skandalicznych praktyk w redakcji TVP Info, która kopiuje i rozpowszechnia informacje nieprawdziwe, nieścisłe lub brukowe, kopiując je z zachodnich tabloidów, czyli nierzetelnych źródeł o zdecydowanie wątpliwej wartości informacyjnej i niskim poziomie dziennikarstwa.
Ustawa o radiofonii i telewizji w punkcie 2. rozdziału 4. "Publiczna radiofonia i telewizja" wyraźnie mówi, iż programy publicznej radiofonii i telewizji powinny: 1) kierować się odpowiedzialnością za słowo i dbać o dobre imię radiofonii i telewizji, 2) rzetelnie ukazywać całą różnorodność wydarzeń i zjawisk w kraju i za granicą.
Ponadto Ustawa prawo prasowe mówi w artykule 12., iż dziennikarz jest obowiązany: 1) zachować szczególną staranność i rzetelność przy zbieraniu i wykorzystaniu materiałów prasowych, zwłaszcza sprawdzić zgodność z prawdą uzyskanych wiadomości.
Absolutnie skandalicznym przykładem jest podanie informacji o odnalezieniu owada podobnego do Adolfa Hitlera. Informacja została wykasowana, prawdopodobnie na skutek skarg, jednak nie zmienia to faktu, iż - po pierwsze - zaistniała w przestrzeni mediów publicznych, po drugie - została wypromowana na antenie, a dziennikarze TVP Info uznali całość za niezwykle zabawną. W kontekście dzisiejszych (27 stycznia 2014 r.) informacji o Auschwitz w Wiadomościach TVP1 o 19.30, materiał z TVP Info jest wręcz obrazoburczy.
Materiał pierwotnie został wrzucony przez widza na portal Youtube, jednak w tajemniczych okolicznościach tuż po ujawnieniu przeze mnie sprawy, zniknął z sieci. Na szczęście udało mi się go zarchiwizować. (...) służę kopią na wirtualnym dysku.
Odpowiedzi brak
13 lutego wykazałem pewne oznaki zniecierpliwienia, bowiem odpowiedzi nie dostałem mimo spełnienia wszelkich wytycznych (musiałem podać sporo własnych danych osobowych). Wysłałem więc mail dyskretnie ponaglający o treści:
Szanowni Państwo,
w jakim terminie rozpatrujecie Państwo złożone skargi?
Z poważaniem,
Marcin M. drews
Odpowiedź, jak się domyślacie, oczywiście nie padła.
20 lutego otrzymałem jednak pisemną odpowiedź na skargę i mail jednocześnie - w postaci wydrukowanej, skserowanej, a następnie zeskanowanej kartki A4 - w pliku o nazwie skan.pdf. Techniczna perfekcja...
Telewizja może wszystko
Pragnę poinformować, iż w świetle przepisów ustawy z 29 grudnia 1992 roku o radiofonii i telewizji (Dz. U. z 2011 r. Nr 43, poz. 226 z późn. zm.) Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji ma upoważnienie do rozpatrywania skarg dotyczących treści audycji emitowanych w radiu, telewizji oraz udostępnianych w Internecie w zakresie audiowizualnych audycji na żądanie (VOD). Ustawa nie dotyczy natomiast tych podmiotów, które nie prowadzą działalności gospodarczej w zakresie publicznego udostępniania audiowizualnych usług medialnych na żądanie (a więc np. tych, którzy publikują w sieci swoje filmiki). W związku z powyższym, kontrola treści publikowanych na stronach internetowych, innych niż strony na których udostępniane są audiowizualne usługi medialne na żądanie nie należy do kompetencji Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.
Co nam mówi ta odpowiedź? Mnie prawie nic - czuję się oszołomiony, niczym Entomologia Motylkowska w scenie z Wielkim Entomologiem:
Jeśli dobrze zrozumiałem urzędniczą nowomowę (nie będę wytykał językowych błędów, choć świerzbi mnie wyjątkowo), misyjna telewizja publiczna na swojej stronie internetowej może wszystko - nawet publikować zdjęcia hard porno. W XXI wieku, w dobie wszechobecnej sieci i wręcz hegemonii utworów transmedialnych, Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nie uznaje konwergencji mediów (sic!), ergo co w eterze, podlega kontroli, a co w sieci - już nie, nawet jeśli reklamowane jest na antenie i firmowane tym samym logo. Kuriozum, prawda?
Ale momencik: kontrola treści publikowanych na stronach internetowych, innych niż strony na których udostępniane są audiowizualne usługi medialne na żądanie nie należy do kompetencji Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. A przecież strona tvp.info służy właśnie e - wszak znajdują się na niej materiały telewizyjne dostępne dla widzów!
Najciekawsze jednak jest to, że część skargi dotyczyła materiału wyemitowanego na antenie, czyli takiego, który podlega kontroli KRRiT. Co na ten temat mówi odpowiedź? Proszę bardzo:
Zapewniam jednak, iż Pańskie uwagi dotyczące treści wyemitowanych w programie TVP Info zostaną wykorzystane w bieżących kontaktach z nadawcą.
I to wszystko, nic więcej w sprawie obrazoburczego materiału. Jestem wzruszony. Prawie...
Smutno mi, Boże...
Skargę napisałem prywatnie - jako obywatel, wyborca i podatnik. Nie oglądam TV, nie mam własnego odbiornika telewizyjnego i już dziś nie godzę się na przymusowy abonament, który jest niczym innym jak podatkiem od luksusu. Jeśli dziś pozwolimy opodatkować odbiorniki RTV, jutro to samo stanie się z naszymi pralkami, lodówkami, zmywarkami, telefonami, a nawet toaletami.
Tymczasem nie ulega wątpliwości, że telewizja publiczna w swej obecnej formie, rozdzierana przez chciwe partie, pozostaje tworem patologicznym, który ma wartość głównie propagandową. To trochę za mało, by mówić o misji, i zdecydowanie za mało, by mówić o jakimkolwiek szacunku do nadawcy, który bezkarnie sięga po pieniądze do naszych prywatnych kieszeni.
Skoro jednak mamy pielęgnować wrzód na własnym tyłku, mamy też prawo żądać, by nas to nie bolało - i dlatego powinniśmy patrzeć nadawcy publicznemu na ręce. Niestety, okazuje się, że nie ma w tym kraju odpowiedniego organu kontroli...
Oczywiście spodziewałem się, że razem ze swoją skargą zostanę spuszczony w klozecie, ale nie podejrzewałem, że szum wody będzie tak głośny...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu