Uwielbiam sery, choć jeść ich zbyt dużo nie mogę. Pachnące świeżą łąką, pełne zdrowych tłuszczów omega-3, bogate w probiotyki. Jak ich smak oraz jakość mają się do zmian klimatu: fal upałów, negatywnych zjawisk pogodowych? Jakkolwiek to absurdalnie nie brzmi, klimat zaczyna dyktować, jaki ser położysz na kanapkę. Lepiej nie będzie.

Badania jasno wskazują: to, czym (i jak) karmimy krowy, ma ogromne znaczenie. Naukowcy przyjrzeli się dokładnie mleku, korzystając z precyzyjnej chromatografii gazowej, by przeanalizować kwasy tłuszczowe i białka, które decydują o jakości sera. Co się okazało? Krowy karmione świeżą trawą dają mleko znacznie bogatsze w zdrowe tłuszcze omega-3 oraz probiotyki, które naturalnie chronią nasze zdrowie.
Kukurydza jako pasza? Taniej, prościej, nawet mniej metanu, ale za cenę smaku i wartości odżywczych. Sery produkowane z mleka krów na diecie kukurydzianej były zwyczajnie mdłe. Jasne, że można dodawać świeżą zieleninę do paszy, ale to jak plaster na ranę. Przyczyna nie znika.
Upalne lato, mniej mleka, gorszy ser
Problem jest znacznie głębszy niż sama dieta. Krowy w gorące dni jedzą mniej, bo ich organizm robi wszystko, by nie dopuścić do przegrzania. To jednak nie wszystko. Gdy temperatura rośnie, organizm zwierząt wpada w stres. Składniki odżywcze, które powinny trafiać do mleka, przekierowywane są na walkę ze stresem, który dotyczy także i komórek. Rezultat? Słabszy układ odpornościowy krów i mleko uboższe w białko i tłuszcze. Ostatecznie ser, który dostajesz w sklepie, nie ma szans równać się z tym, co pamiętają nasi przodkowie.
Producenci mleka z Brazylii, którzy doświadczają zmian klimatycznych na własnej skórze, zdecydowali się przenieść bydło pod dach. To, co dawniej wydawało się "sztuką dla sztuki", dziś jest koniecznością. Bydło trzymane w zamknięciu łatwiej kontrolować, a zwierzęta mniej cierpią z powodu upałów. Tak uzyskuje się stabilniejsze parametry mleka, a więc i lepszy ser. Z drugiej strony jednak, koszty utrzymania bydła rosną.
Co więcej, producenci w tym kraju eksperymentują z paszą o niższej zawartości skrobi, dodają włókna bawełniane i kontrolują proporcje tłuszczów. Francja – serowe imperium świata – będzie musiała opracować własne strategie, dostosowane do tamtejszego klimatu i ras krów.
Co z tym serem? Analiza przyszłości
Wbrew "chłopskiemu rozumowi" populistów, globalne ocieplenie to realny problem, który już dziś wpływa na to, co jesz. Ograniczenie emisji metanu za pomocą kukurydzy to droga na skróty, a prawdziwe wyzwanie tkwi gdzie indziej: jak zachować bogactwo aromatu, smaków i wartości odżywczych sera, jednocześnie reagując na zmieniające się warunki klimatyczne? W pewnym momencie okaże się, że będziemy zmuszeni jeść gorsze smakowo rzeczy, bo przez lata frywolnego konsumpcjonizmu popsuliśmy sobie klimat. Ech, ludzkość to ciekawy gatunek: potrafimy dzielnie walczyć z problemami, które sami ściągnęliśmy sobie na głowę. Cóż za bohaterstwo.
Giganci produkcji przemysłowej, którzy łatwo adaptują się do standardyzacji i cięcia kosztów dadzą sobie radę. Co z rzemieślnikami, którzy swoją markę budowali na jakości, smaku i unikalnym profilu mleka? Będą musieli inwestować najwięcej, by utrzymać standardy, które wyróżniały ich produkty na tle przemysłowych rywali. Za dobry ser zapłacisz więcej.
Brzydko wygląda ta nasza przyszłość
Czy ser spowoduje, że ludzie serio przejmą się globalnym ociepleniem? Wiecie, to jest jak z tą z wolna gotującą się żabą. Negatywne zmiany nie dokonują się skokowo: one zachodzą na tyle powoli, że nikt w sumie nie bardzo się tym przejmuje. Naukowcy biją na alarm, ale w odpowiedzi na to, mniej lotni politycy i influencerzy powiedzą masom, że "to wszystko spisek". Ludzie uwielbiający proste rozwiązania, wskazanie wspólnego wroga uwierzą prędzej inżynierowi sprzedającemu suplementy, niż lekarzowi tłumaczącemu w trudny, acz prawidłowy sposób, jak działa medycyna. I z klimatem jest tak samo. Populiści doskonale wiedzą, jak sterować ludźmi. Emocje, a nie wiedza. Albo wywrócimy tę idiokrację do góry nogami, albo wszyscy z jej powodu ucierpimy.
Czytaj również: Rośliny wchłaniają mikroplastik przez liście – gorzej już być nie może
W tym całym bałaganie ostatecznie ucierpi nie tylko każdy, kto choć raz docenił prawdziwy smak sera. Nawet już nie o sam ser tutaj chodzi. A o to, że rozpędziliśmy się bardzo mocno i niestety tak pokierowaliśmy rozwojem naszej cywilizacji, że na pełnej prędkości przemy ku ścianie. Efekt zderzenia z nią jest do przewidzenia.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu