Felietony

Zwariowałem na punkcie niedrogiego gadżetu. Namawiam wszystkich wokół

Bartosz Gabiś

...

Znacie to uczucie kiedy po całym dniu pisania, ledwo czujecie ręce? Albo nie przestajecie wywijać młynków dłońmi, aby odpędzić zmęczenie? Cóż, ja na pewno. Zwykła zachcianka, sprawiła, że te dni już pożegnałem. Oto ona.

Nie macie wrażenia, że w ciągu ostatnich czterech lat, nasza perspektywa pracy biurowej się mocno zmieniła? Gdy pojawiła się konieczność opuszczenia biur i izolacji we własnych czterech ścianach. Nagle biuro uległo całkowitej zmianie. Rzeczywistość gwaru rozmów prowadzonych przez kolegów z pracy. Klekot klawiatur i ciasne stanowiska zostały zastąpione przez rzeczy, do których mamy zupełnie inne uczucia. Oczywiście trochę romantyzuję tę sytuację, ale wiecie. Poza służbowym laptopem, nagle ma się zasięgu ręki ulubiony kubek, koc, a także pieska skamlącego pod biurkiem. Wypada, żeby i nudny sprzęt z pracy, jakoś podkręcić.

Pisanie na laptopie a na klawiaturze mechanicznej

Zacząłem sobie podglądać to na YouTubie, to na Instagramie; jak ludzie upiększają swoje biurka. Długo to nie trwało i naturalnie, kupiłem klawiaturę mechaniczną. Chociaż piękny stukot teraz towarzyszy moim codziennym obowiązkom i oko cieszy śliczna klawiatura z serii POP Keys Logitecha. Pojawił się problem, o którym wcześniej nie myślałem.

logitech.com

Do tej pory, ręce zawsze spoczywały płasko na laptopie. Standardowa rzecz, której na codzień nie poświęca się za dużo myśli. Skupia się na tym co ma być napisane, nie jak ułożone są dłonie. Zmieniając rodzaj klawiatury, na taką z wysokim skokiem, przekonałem się, że pisanie może trochę boleć. W momencie kiedy trzeba kilka godzin dziennie poświęcać na wystukiwanie kolejnych maili. Początkowo dyskomfort jest niewielki, lecz takie rzeczy się powiększają niczym kula śnieżna, a wtedy to już wszystko staje się coraz bardziej drażniące. Algorytm chciał, że podstawił mi pod nos Aurorę, kolekcję sprzętu Logitecha, okraszoną serią ładnych zdjęć. Ciekawość wzięła górę i zerknąłęm. Wśród nich był gadżet, którego się nie spodziewałem… Chmurka pod nadgarstki. To odkrycie otworzyło mi oczy na segment akcesoriów, o których nigdy nie myślałem.

Od chmurki po deseczki

Chmurka, bo rzeczywiście ten gadżet ma niecodzienny kształt, który jest mnie tak najłatwiej opisać. Do tego jest miękka i lekka, wszystko na miejscu! Cena mnie trochę zszokowała, bo 85 złotych wydaje mnie się dość sporą sumą. Z tego powodu wolałem najpierw zrobić research. Postanowiłem sprawdzić czy może inna seria, tej samej firmy nie ma czegoś do zaproponowania. Strzał w dziesiątkę! MX Palm Rest to z kolei opcja bardziej elegancka, która pasuje do nowoczesnego lub minimalistycznego biura. Podobnie jak chmurka, wypełniona pianką układającą się pod kształt nadgarstków. Z tym, że okazała się to być jeszcze droższa opcja, zatem poszukiwania trwają.

Przypomniałem sobie, że na filmikach widywałem jeszcze inne układy. Zatem sprawdziłem czy może inny producent klawiatur nie ma czegoś od siebie. Tak natrafiłem na Keychron Wooden Palm Rest. Jest coś w drewnie takiego, że od razu produkt nabiera blasku. Kojarzy mi się z gabinetem, pełnym książek i gablot. Jednocześnie dodając do całej powierzchni naturalny akcent. Jednak umówmy się, drewno to nie jest coś co natychmiast kojarzy się z komfortem.

keychronpoland.com

Z jakiegoś powodu, każdy kolejny artykuł, na który trafiałem, był coraz droższy… Skoro zacząłem się już zbliżać do 200 złotych, stwierdziłem, co mi tam. Zobaczmy co mają do zaproponowania gracze. Razer zaś nie proponuje ani drewna, ani pianki, lecz żel. Do tej pory to rozwiązanie było mi znane jedynie z podkładek pod myszki, więc gdy ujrzałem tę podkładkę to wszystko stało się oczywiste i gdybym był graczem to pewnie bym się nie zawahał.

Moje życie się zmieniło na zawsze

Oczywiście dałem jeszcze szansę AliExpress, ale to bardziej z ciekawości niż szczerej ochoty zakupu. Zrozumiałem też, że z ceną muszę się pogodzić. Z drugiej strony miałem też czas na namysł i zadałem sobie pytanie czy to rzeczywiście tak drogo? W końcu to co mogę zyskać, zdecydowanie przechyla szalkę na stronę zalet. Spróbowałem i niczego nie żałuję. Moje ręce znów są ułożone na równi z wysokością klawiatury i nie leżą pod dziwnym kątem, narażając mnie na szybsze zmęczenie i ból. Bez problemów sięgam wszystkich klawiszy. Nie oczekiwałem cudów, ale on się wydarzył. Nie wyobrażam już sobie zrezygnowania z tego akcesorium i przydaje się nawet podczas oglądania YouTube’a albo konferencji na Teamsie. Chociaż jest to narzędzie przeznaczone nadgarstkom, to i łokcie wygodniej się kładzie na takiej chmurce, aniżeli na blacie biurka. Zwariowałem na punkcie tego gadżetu i przekonuję wszystkich znajomych oraz współpracowników, aby i oni sobie taką podkładkę sprawili.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu