Były śmiechy, były żarty, ale Apple najwyraźniej wiedziało co robi wprowadzając do oferty swoją ściereczkę do czyszczenia. Ta rozeszła się jak świeże bułeczki - a na kolejne partie trzeba poczekać kilka miesięcy (!).
Po ostatniej konferencji Apple bohaterką internetowych żartów została ściereczka do czyszczenia ekranów za 99 złotych. Śmiechom nie było końca, ale ten się śmieje, kto się śmieje ostatni. Towar rozszedł się na pniu, a wszyscy zainteresowani akcesorium będą musieli zaczekać na dostawę nawet kilkanaście (!) tygodni.
Ściereczka do czyszczenia Apple cieszy się ogromną popularnością. Przyznam, że tego się nie spodziewałem
99 złotych to dużo pieniędzy jak za akcesorium do czyszczenia ekranu - chyba wszyscy się z tym zgodzicie? O ile myślę, że taki wydatek dla kogoś kupującego monitor za 30 tys. złotych nie będzie specjalnie bolesny (a zresztą - do niego, podobnie jak do komputerów iMac z droższymi ekranami takie akcesorium dołączane jest w gratisie), o tyle dla całej reszty wygląda to na kosmiczny wydatek. Najwyraźniej jednak ściereczka do czyszczenia Apple okazała się niezwykle potrzebnym gadżetem w kolekcji wielu użytkowników, którzy tłumnie rzucili się na zakupy. Oficjalny sklep internetowy Apple informuje, że na wysyłkę akcesorium przyjdzie nam poczekać 10-12 tygodni.
To obrót spraw, jakiego się nie spodziewałem. I nie wiem czy nakład był taki mały, czy faktycznie zainteresowanie tak duże. Zakładam, że to nie jest tak, że masowo rzucili się na nie właściciele komputerów/monitorów z nanopowłoką. Także można się było śmiać, ale ostatecznie to Apple wciąż będzie pomnażało swój majątek. Jak widać - braki magazynowe u nich na każdym froncie, nie trzeba półprzewodników.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu