Szaleństwo trwa, ludzie wciąż szukają po szafach swoich starych, kompaktowych aparatów w poszukiwaniu zupełnie innego doświadczenia niż to oferowane przez telefony. Jeden producent się nie zastanawia i kuje żelazo, póki gorące.
Panasonic nie czeka, aż konkurencja się obudzi i wkracza do akcji, póki obecny trend trwa. Na całym świecie, młodsze i już także starsze pokolenia rozglądają się za urządzeniami z początku lat dwutysięcznych. Czy tego chcemy, czy nie, niebawem minie już ćwierć wieku i te sprzęty są po prostu retro.
Oto Lumix, który ma odpowiedzieć na głód ludzi
Pora schować telefon do kieszeni i sięgnąć po aparat. Takie można odnieść wrażenie śledząc gorące tiktoki oraz trend, w którym najważniejszą misją jest odnalezienie ulubionego digicama. Digicamy to termin, który się przyjął do określania małych aparatów cyfrowych z łatwością się mieszczących w naszych kieszeniach. Wiodły one prym trochę ponad dekadę temu przed nadejściem ery smartfonów, lecz teraz wyszły na powierzchnię i w internecie pojawił się głód.
Na ten problem szybko się stawił Panasonic, firma w swojej informacji prasowej zapowiedziała wskrzeszenie takiego właśnie kompaktowego Lumixa. Serii dawniej powszechnej, lecz dzisiaj zapomnianej, ale Panasonic Lumix DC-TZ99 ma to zmienić. Wydany w 2019 roku aparat powraca na powierzchnię z kilkoma ulepszeniami będącymi standardem współczesnych realiów i do tego nawet idealny pod szaleństwo związane ze sprzętem konkurencji, Fujifilm — producentem Instaxów i Fujifilm X100VI.
Specyfikacje nie powalają, ale oto właśnie chodzi!
Lumix TZ99 nie powali nikogo ze względu na jego specyfikacje. Panasonic dość odważnie dosłownie wyjął aparat z 2019 roku (DC-TZ95D) i ulepszył pod obecne standardy. Wydaje się jednak, że w tym szaleństwie jest metoda. Firma w ciekawy sposób balansuje pomiędzy tak intrygująca dla młodzieży starą technologią, jednocześnie starając się ich zatrzymać na dłużej, poprzez ułatwienie pewnych aspektów.
Po pierwsze gniazdko do ładowania USB-C, raz, że wymaga tego Unia Europejska, a po drugie nawet gdyby tego nie wymagała, to wielu z nas już raczej odchodzi od innych standardów, niż kabelki pasujące do tego typu USB. Jednak bez szaleństw, bo tylko w prędkości 2.0. Jest też obecny Bluetooth w standardzie 5.0 z dołączonym dedykowanym przyciskiem do transferu zdjęć na telefon. Ktoś w Panasonicu najwyraźniej zdecydował, że nie ma frajdy w spoglądaniu przez wizjer. Bowiem stety-niestety ten model został pozbawiony elektronicznego "oka", które było obecne w poprzedniej wersji aparatu.
Powraca za to matryca 20MP oraz obiektyw Leici w ekwiwalencie 24-720mm. Szczególnie tej ostatniej wartości na pewno nie podoła nawet wbudowana stabilizacja obrazu, co wcale nie musi być złym aspektem, a wręcz pożądanym. Użytkownicy mogą być pewni, że osiągną podczas kręcenia wideo efekt zbliżony do słabej technologii początku XXI wieku. Co za tym idzie, miły dodatek jest obecny na ekranie podczas tworzenia wideo. Czerwona obwódka zapobiegnie ewentualnej pomyłce podczas zmiany trybów.
Panasonic wie co robi
Na pochwałę zasługuje też utrzymanie kolorystyki modeli z 2019 roku, co szczególnie teraz jest bardzo firmie na rękę. Internet szaleje za "retro" Fujifilmami w srebrnym wariancie i wystarczy zerknąć na trudnodostępnego bezlusterkowca X100VI czy nawet Instaxa Evo, aby się przekonać, co jest teraz na topie. Nowy Lumix TZ99 wspiera również robienie zdjęć w trybie portretowym co idealnie się sprawdzi do tworzenia reelsów oraz postów na Instagrama.
Zniknęły także dwa tryby: panorama oraz filtr upiększający. Prędzej zostanie uchwycone wideo, które potem trafi na socjalki niż panorama źle się prezentująca na telefonie, a gdy chodzi o filtr? Jak już się w ogóle pojawi taka potrzeba to i tak zostaną wykorzystane te wbudowane w aparat mediów społecznościowych, a najlepiej to żadne! W końcu jak widać po takich artykułach jak te w Wired, Verge'u czy DPReview, w tej zabawie nie chodzi w ogóle o to, aby coś było idealne. Cóż, a skoro o tym mowa... 500$ może się okazać trudną do przekroczenia granicą (550 euro), lecz jest na to szansa. Stare aparaty z 2000-2010 potrafią na etsy przekraczać z łatwością 300$, a Panasonic ma gotowe i nowe rozwiązanie z obracalnym ekranem i USB-C, jest nad czym rozmyślać, a premiera tuż tuż, już w lutym.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu