Fotografia

Znów są w modzie, polecamy od jakiego aparatu zacząć

Bartosz Gabiś
Znów są w modzie, polecamy od jakiego aparatu zacząć

Wejście w świat fotografii nigdy nie było tak łatwe jak jest w naszych czasach. W zasadzie każdy z nas jest już amatorskim fotografem. W świecie, w kt...

Wejście w świat fotografii nigdy nie było tak łatwe jak jest w naszych czasach. W zasadzie każdy z nas jest już amatorskim fotografem. W świecie, w którym miliardy ludzi mają przynajmniej jeden aparat przy sobie, jest naprawdę łatwo złapać zajawkę. Aparat cyfrowy? Może zacząć od filtra na obiektywy iPhone'a, a może digicam z początku milenium? A może się skusicie na aparat analogowy?

Dajcie już wybrać aparat!

Niestety, jak to bywa przed każdym wyborem nowej zabawki, trzeba najpierw poznać pewne podstawy. W przypadku fotografii pewne tematy są o tyle istotne, że determinują jakiego typu urządzenie wybierzemy. Szczególnie w tej chwili, mam na myśli serce każdego aparatu - klisze. Nie będę głęboko wnikał w szczegóły, bo nie chodzi o to, aby odciągać od zabawy!

Klisze, na których się tutaj skupię do 120mm i 35mm, nie ma w tej chwili co sobie zaprzątać głowy innymi rzeczami. Mamy więc dwa rodzaje, jest to istotne, gdyż każda z nich, jest przeznaczona do urządzenia im dedykowanemu. Czyli średni format (120mm) nie może być fizycznie załadowany do aparatu przeznaczonego 35mm i odwrotnie. Te zaś występują z różnymi ISO, lecz ponownie, pozwolę sobie na wybranie trzech 200, 400 i 800. Przy ISO200 zdjęcie będzie potrzebowało najwięcej światła, przy ISO400 mniej i tak dalej. Innymi słowy, liczby te określają wrażliwość filmu na światło. Oczywiście, są dostępne czarno-białe i kolorowe.

Jak widać, po wywołaniu, różnią się one także formatem! O ile w przypadku 35, będzie to zawsze taki prostokąt, średni format również może taki być, lecz wymaga wkładki, o czym napiszę później. Na koniec, również bardzo istotna kwestia w 2024, klisze są drogie i osobiście lubię się bawić, lecz fajnie jest też oszczędzać. 35mm pozwoli nam zrobić od 24 do 72! zdjęć z jednej rolki, zaś 120mm od 12 do 16 sztuk, a ceny startują od 40-50 złotych. Do klisz jeszcze wrócę. Pora wybrać aparat!

Jednorazówka

Dobra, zacznijmy od klasyka! Aparat jednorazowy. Tak jak nazwa wskazuje, jest to gotowiec załadowany około 27 zdjęciami. Ma on swoje zalety, ale oczywiście też nie ustrzegł się przed wadami. Tego typu aparaty analogowe są bardzo powszechnymi point and shootami. Dosłownie jak nazwa sugeruje, wystarczy je podnieść, przyłożyć oko do wizjera i nacisnąć spust migawki. Może brzmi to na trudne do uwierzenia, lecz naprawdę to jest tak proste jak brzmi.

Fujifilm

Szczerze mówiąc, to chciałbym nawet tutaj zakończyć ten temat, aby każdemu, kto się zdecyduje na jednorazowy aparat, dać przeżyć tę frajdę. Jest coś magicznego we swobodzie dostarczonej przez całkowitą nieświadomość przeróżnych czynników stojących za zdjęciem. Zatem czemu, już teraz polecam zakupić coś w tym stylu i wrócić na resztę artykułu.

Gotowe? Super. Zatem, co więcej, warto wiedzieć o tej zabawce? W końcu wspominałem wady. Otóż... Są jednorazowe! Nie można się do nich przywiązywać, bo przecież drugi raz, już nie zostaną użyte, więc pomimo tego, że występują edycje specjalne takich aparacików, warto się zastanowić czy naprawdę warto. Najczęściej będzie to tylko kwestia innej naklejki na froncie. Inna spraw, ich prędkość, czyli niskie ISO. Szczęśliwie nie powinniście spotkać modelu bez lampy błyskowej. Jest to ważne, bo przy ISO200, warto być wyczulonym na nasze otoczenie. Pomimo flasha i tak lepiej jest się ograniczyć do robienia zdjęć za dnia. Ciekawostka, wy nie użyjecie ich ponownie, ale te aparaty, wracają do obiegu. Są firmy, które się zajmują przerabianiem ich na naładowane.

Holga 120N, średni format

To jest specyficzna propozycja, którą można znienawidzić lub pokochać. Bardzo, naprawdę bardzo łatwo jest nie lubić tego aparatu. Jest on na kliszę 120mm, więc już wiemy, że najwięcej ile da się z tego wycisnąć zdjęć to 16. Dodatkowo tylko pod warunkiem, że zdecydujemy się na zdjęcia formatu 6x4,5. Holga posiada jeszcze przejściówkę, którą się wkłada za obiektyw, wtedy pozwala wybrać pomiędzy rozmiarem 6x6 lub tym wspomnianym wcześniej.

fot. Bartosz Gabiś

Wykonanie aparatu jest dalekie od ideału. Wszystko jest plastikowe poza sprężynką spustu, miejscem na lampę oraz cieniutkimi blaszkami, które ledwo ledwo trzymają tylną pokrywę na miejscu. Ma mnóstwo szparek, które wiele osób zakleja w obawie przed światłem. W dotyku też nie jest najlepiej, ma się wrażenie obcowania z zabawką kupioną na odpuście, która pod nawet delikatnym naciskiem może się popsuć.

Trudno jest określić prędkość migawki oraz jasność obiektywu, jest napisane, że f/8, ale posiada przełącznik na tryb bardzo jasnego dnia, który jeszcze bardziej ogranicza światło. Za każdym razem gdy naciskam spust, nie potrafię się pozbyć obawy rozmazania fotografii. Trudno jest znaleźć zalety tego urządzenia, nawet nie ma wbudowanego flesza, więc... O, nie potrzeba kupować baterii.

I mimo tych wszystkich wad, jest coś magicznego w tej katastrofie. To jest tak potwornie zły aparat, że pozwala całkowicie się pochłonąć frajdzie cykania fotek. Nie trzeba nawet przykładać wizjera do twarzy. Można ot, tak, na oko przymierzyć i nacisnąć spust. Wskutek lichej budowy często przedrze się nieproszone światło. Chociaż jest to wada, to jednocześnie nadaje to charakteru, a zaś niska jakość obiektywu? Okropnie winietuje i ostrość można znaleźć w zasadzie tylko w centrum. Tworzy to dziwny efekt jak gdyby przestrzeni w 3D, uważam, nadając dzięki temu wyjątkowy obraz. Trochę nie lubię, lecz jednocześnie ciepło polecam.

Co to za magia, półklatkowiec?!

Wiemy już, że klisza jest droga, ale... Oszczędzać też można stylowo. Pomoże w tym Kodak Ektar H35, aparat, który robi zdjęcia w połowie! I wcale nie jest to błąd, lecz zaleta i nowe możliwości. Każdy strzał wykorzystuje tylko połowę klatki, pozwalając rozszerzyć ilość dostępnych zdjęć dwukrotnie. Czyli z kliszy 36. zdjęć, możemy skorzystać aż 72 razy!

Kodak

Tan aparat jest lekki, dostępny w wielu kolorach i pozwalający na puszczenie wodzy fantazji. Pozwala zdecydować czy rzeczywiście potraktujemy nasze klatki jako kolejne zdjęcia, a może by tak stworzyć dla nich jakiś temat i łączyć połówki wspólną historią. Ektara można mieć zawsze przy sobie, w przeciwieństwie do Holgi, jest uroczym urządzeniem i nie będzie obciachu w terenie.

Jest też wbudowany flesz! Zatem bez skrępowania można pobróbować zabawy w trudniejszym świetle, a dla odrobiny splendoru, można sięgnąć po model H35N. Tam się kryje mała niespodzianka przy obiektywie, pozwala włączyć filtr, który rozgwieździ odbicia światła.

Poszukajcie na strychu lub w szafie rodziców

Skoro mowa o tym, że fotografia analogowa wraca do mody, jest duża szansa, że można swój pierwszy model zdobyć kompletnie za darmo. Milenialsi dobrze pamiętają czasy, kiedy fotografia cyfrowa dopiero się pojawiała na horyzoncie. Nasze dzieciństwo to klisze i plastikowe małpki. Do dzisiaj nawet pamiętam, jak sam marzyłem o własnym aparacie, był to dla mnie obiekt zarezerwowany tylko dla dorosłych. Magiczny, bo zachowywany na specjalne okazje.

fot. Bartosz Gabiś

Polecam z tego powodu poszperać na strychach dziadków, w starych pudłach lub na dnach szaf rodzinnego domu. Kto wie, może się tam ukrył point and shoot. Już z tego powodu, będzie wyjątkowy i wyróżniał się na tle innych. Przy okazji, jak już można mieć coś fajnego za darmo, czemu nie!

Szybka instrukcja dobrej zabawy

Klisze o ISO200 będą kusiły swoją ceną. Wszystkie są drogie, więc perspektywa zaoszczędzenia 10 złotych jest całkowicie zrozumiała. Jednak bez doświadczenia, powstaje zagrożenie zmarnowania niektórych ujęć z powodu małej ilości światła. Warto więc wziąć coś jaśniejszego, co na początku pozwoli na odrobinę swobody. Warto też po prostu dobrze się bawić. Klisza nie pozwala na robienie zdjęć na prawo i lewo jak nasze telefony. Gdy zaczynałem swoją zabawę z aparatami analogowymi, powstrzymywałem się od wielu zdjęć z obawy o zmarnowanie filmu. To jednak zabija frajdę i zniechęca. A takie zabawki są po to, aby stworzyć niecodzienną w naszych czasach pamiątkę.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu