Samsung jednak nie skorzysta z wyświetlaczy BOE w nadchodzących flagowcacch. I rozegrał to w taki sposób, że nie tylko wyszedł z całej sytuacji z twarzą, ale też pogrążył konkurencję.
Samsung perfekcyjnie rozegrał sprawę z chińskimi OLEDami w swoich smartfonach
Być może pamiętacie, że jakiś czas temu popełniłem wpis na temat tego, że Samsung miał zrezygnować z użytkowania własnych paneli OLED w kolejnym flagowcu na rzecz ich chińskich odpowiedników z firmy BOE. Nie wgłębiając się w szczegóły, zaznaczyłem wtedy, że jakby się ta sprawa nie rozwiązała, jest to PR'owy strzał w kolano dla Koreańczyków. Opisałem to w następujących słowach:
Z oceną takiego ruchu Samsunga będzie trzeba się wstrzymać do momentu premiery kolejnego Galaxy S. Jeżeli ekrany w nowych Galaktykach okażą się gorsze niż w poprzednich, stanie się jasne, że Samsung popełnił błąd. Jeżeli będą natomiast tak samo dobre lub lepsze… cóż. Być może pokaże to, że koreańskie wyświetlacze wcale nie są najlepsze na świecie. Niestety – w żadnym z tych wypadków Samsung nie wychodzi z tego starcia zwycięsko.
Wygląda na to, że firma w porę zdała sobie sprawę, że może i będzie w stanie na wyświetlaczach BOE oszczędzić, ale koszty wizerunkowe znacznie przewyższają potencjalne zyski. Dlatego wyszła, z (moim zdaniem) genialnym rozwiązaniem.
Samsung: wyświetlacze BOE nie przeszły kontroli jakości
Dziś Samsung wysłał w świat następujący komunikat: "Tak, chcieliśmy użyć wyświetlaczy BOE, ale nie przeszły one naszej wewnętrznej kontroli jakości". Można oczywiście wziąć to tłumaczenie za dobrą monetę, co nie byłoby wcale bezpodstawne. Sam fakt bycia OLEDem nie czyni bowiem panelu automatycznie dobrym, a tanie OLEDy potrafią być gorsze od LCD. Więcej o tym możecie przeczytać w świetnym tekście Krzyśka na ten temat. Dlatego właśnie wyjaśnienie Samsunga ma jak najbardziej ręce i nogi, ponieważ jak głosi plotka, BOE oblało kontrolę jakości także u Apple.
Jednak warto zauważyć, jak genialnym ruchem PR'owym jest posunięcie Samsunga i ile pieczeni upiekł nim na jednym ogniu. W tym krótkim komunikacie zawarł dwie kluczowe informacje. Po pierwsze - Samsung przywiązuje dużą wagę do jakości swoich produktów. Sprytny ruch, zwłaszcza, że żaden konsument nie będzie miał bezpośredniego porównania pomiędzy ekranem Samsunga a BOE w telefonach koreańskiego producenta. Drugi, bardziej oczywisty komunikat jest taki: Ekrany Samsunga są lepsze niż ekrany BOE, a więc - lepsze niż inne dostępne na rynku rozwiązania. Oczywistość tego przesłania tak uderza po oczach, że część obserwatorów wprost uznała, że Samsung nigdy nie chciał naprawdę użyć chińskich ekranów, a całość była dobrze zaplanowanym pogrywaniem sobie z konkurencją. Ja jednak uważam, że firma faktycznie chciała po cichu oszczędzić na podstawowych modelach Galaxy S, jednak medialna nagonka i groźba, że tabelki w excelu przestana się przez nią zgadzać skłonił firmę do odwołania swoich planów. I trzeba przyznać, że jeżeli tak było, to wyszli z najlepszym wyjaśnieniem z możliwych.
Jak było naprawdę? Tego się zapewne nigdy nie dowiemy. Jaka według was była prawdopodobna wersja wydarzeń?
Źródło: Twitter
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu