Smartfony

Po latach flagowce Samsunga w końcu dogonią telefony za 1300 zł sprzed 3 lat

Krzysztof Rojek
Po latach flagowce Samsunga w końcu dogonią telefony za 1300 zł sprzed 3 lat
33

Samsung w końcu dobija do współczesnych standardów. Flagowce dostaną "prawdziwe" szybkie ładowanie.

Zwykliśmy mawiać, że w dzisiejszych czasach producenci wręcz prześcigają się na innowacje i na to, kto zaoferuje konsumentowi więcej. Jednocześnie jednak, nie jest to równy wyścig i często zdarza się, że ta czy tamta firma zostają nieco w tyle z niektórymi rzeczami. Jednak rzadko zdarza się, by niektóre korporacje zostawały poza światową czołówką tak spektakularnie.

Takim przykładem jest chociażby Apple, które bardzo długo nie oferowało chociażby telefonów z 5G, ekranów z wyższym niż 60 Hz odświeżaniem czy w końcu baterii, które są w stanie wytrzymać cały dzień. To samo dotyczyło prędkości ładowania, w przypadku których Apple wciąż jest w ogonie światowej czołówki, pomimo oferowania jednych z najdroższych smartfonów na świecie. W tym temacie jednak wtórowała Apple inna firma, a konkretnie Samsung, który od lat konsekwentnie sprzedaje flagowce z ładowaniem 25 W. Teraz jednak to się w końcu zmieni.

Samsung zaoferuje mocniejsze ładowarki. Ale fajerwerków nie ma

Przypominam, że żyjemy w czasach, gdzie ładowanie z mocą 240 W już nie robi na nikim wrażenia. Dlatego też fakt, że Samsung stosuje w większości telefonów ładowanie 25 W i tylko w modelu Ultra mamy 45 W, jest dla wielu dużym niedosytem i jednym z największych minusów tych telefonów. Oczywiście - faktem jest, że powyżej pewnej granicy (około 80 W) zyski dla konsumentów są w temacie prędkości ładowania bardzo niewielkie, a różnica miedzy 200 a 240W jest praktycznie niezauważalna.

Teraz jednak w sieci pojawiła się informacja, że Samsung będzie stosował moduł podzielonej baterii, podobnie, jak ma to miejsce w przypadku np. samochodów elektrycznych i którą to sztuczkę stosują także inni producenci smartfonów. Taka zagrywka ma pojawić się w przypadku modeli 24 Ultra i 24 Plus, a więc bardzo prawdopodobne, że zobaczymy nowe baterie już w 2024 roku. A co one wnoszą? Ano to, że dzięki nim może wzrosnąć prędkość ładowania i, jak podają przecieki, tak ma się właśnie stać.

Prędkość ta w nowych Samsungach ma wzrosnąć do "zawrotnych"...65 W. Czyli dokładnie tyle, ile w 2020 roku musieliśmy zapłacić za telefon z półki cenowej około 1300 zł, taki jak realme 7 pro. Absolutnie więc nie ma tu szału i nie do końca wiem, czy jest się na pewno czym chwalić, zwłaszcza, że w kwestii ładowania nie zmienia to dużo i Samsung wciąż będzie w ogonie, jeżeli chodzi o prędkości w świecie Androida. Oskoczy co prawda Apple, które teraz będzie samotnie okupowało ostatnie miejsca. Oczywiście do czasu, kiedy firma nadgoni zaległości i wtedy nagle okaże się, że szybkie ładowanie jednak może być "amazing".

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu