Samsung

Samsung stara się być drugim Apple i świetnie mu to wychodzi

Paweł Winiarski

Pierwszy komputer, Atari 65 XE, dostał pod choinkę...

Reklama

Ścieżki Samsunga i Apple ścierają się od lat, czasem współpracują, innym razem obie firmy lądują w sądzie. Jeśli jednak miałbym wskazać jednego giganta technologicznego, któremu najbliżej do Apple, byłby to bez wątpienia właśnie Samsung. Co więcej, mi się to podoba.

Zamykamy ekosystem

Z czego najbardziej słynie Apple? Oczywiście poza kosmicznymi cenami swoich smartfonów (które Samsung jakby nie patrzeć już dogonił) - zamkniętym ekosystemem. Tablety, komputery, smartfony + własny system operacyjny to świetne połączenie, ale niezwykle istotne jest również wypuszczanie akcesoriów przeznaczonych przede wszystkim dla urządzeń firmy. Zegarek, słuchawki - tego pierwszego z innym systemem nie połączycie w ogóle, a AirPodsy tracą całą swoją magię gdy są pozbawione systemu Apple. Swego czasu dokupiłem do rMBP 13 Apple Wireless Keyboard i uważam, że to jedna z najlepszych klawiatur, jakiej kiedykolwiek używałem. Przesiadając się jednak z Maka na gamingowego laptopa z Windowsem (praca/gry), klawiatura wylądowała w szufladzie, nie było sensu kombinować z podłączaniem i konfiguracją przycisków, szczególnie że na rynku jest masa fajnych konstrukcji, które przy okazji dobrze sprawdzają się w grach. Mamy więc cały ekosystem Apple, który świetnie ze sobą funkcjonuje i niezbyt dobrze radzi sobie wypuszczony samopas.

Reklama

Czy Samsung podchodzi do tego podobnie? Oczywiście. Zegarek Gear S2 najwygodniej sparować ze smartfonem Samsunga, nie trzeba niczego dodatkowo instalować. Świetna kamerka Samsung Gear 360 dobrze działa tylko z Samsungami, w przeciwnym wypadku trzeba kombinować z modyfikowaną aplikacją. To samo z Gear VR, czyli goglami wirtualnej rzeczywistości. Z jednej strony ogranicza to grupę potencjalnych klientów, którzy mogliby kupić te peryferia, z drugiej mówi jasno “albo jesteś w rodzinie Samsunga, albo nie będziesz używał naszych gadżetów”. Skąd to znamy? Oczywiście od Apple.

Najsłabszym ogniwem w maszynie Samsunga jest Android

Zanim zaczniemy - krótka informacja. Tizen to system operacyjny Samsunga, obecny jedynie w jego sprzętach. Przez długi czas używałem dwóch smartwatchy. LG G Watch R (wizualnie bardzo przypadł mi do gustu) i Samsung Gear S2 w wersji sport. Przyznaję, że produkt Samsunga wizualnie w ogóle do mnie nie przemawia, ale działa fenomenalnie - tak naprawdę dopiero w trzeciej generacji trafił wyglądem w moje gusta. Różnica w komforcie używania jest ogromna, Android Wear, niezależnie od wersji, nie dorasta Tizenowi do pięt i jest przez niego miażdżony pod każdym względem. Zegarki z serii Gear S (a teraz Galaxy Watch) to świetne połączenie sprzętu i systemu operacyjnego, zupełnie jak w Apple Watch.

Spójrzmy też na telewizory. Aktualnie na mojej ścianie wisi świetny ekran OLED Sony Bravia A1. Zakochałem się w tym telewizorze, oferuje fenomenalny obraz, ale ma jedną wadę - i nie jest to wina samego Sony. Android TV. Może i nie miałbym do tego systemu tak dużych zastrzeżeń, gdybym wcześniej nie używał Samsunga KS7000 działającego pod kontrolą Tizena. Intuicyjność, precyzja, stabilność i sposób działania oprogramowania od Samsunga zostawia daleko w tyle Android TV. Gdyby więc Sony w swoim modelu pokusiło się o własny system, tak jak Samsung i LG, produkt wiele by na tym zyskał. Tymczasem to właśnie koreański producent ma w rękawie asa, którego cały czas ulepsza.

Kilka dni temu pisałem o tym, że przesiadłem się na OnePlusa 6, który posiada praktycznie czystego Androida, nakładka OxygenOS jest bardzo lekka i w ogóle nie wpływa na działanie systemu. I powtórzę - jedynie Pixel zrobił na mnie tak duże wrażenie jeśli chodzi o wydajność. Trzymałem w dłoniach świeżutkiego Galaxy Note 9 i to wciąż nie jest wydajność, którą chciałbym widzieć w telefonach z Androidem. Lubię nakładkę Samsunga, używałem jej przez dwie generacje, ale negatywnie wpływa na działanie smartfona i posiadając OnePlusa 6 widzę to teraz jeszcze bardziej. Nie lepiej byłoby gdyby koreańska firma pokazała środkowy palec Google i zdecydowała się na własny system? Fortnite został zapowiedziany jako czasowy tytuł na wyłączność dla Note 9. Zestawienie “tytuł na wyłączność dla danego modelu” i “Android” brzmi jak żart - ale gdyby Samsung miał własny system, mógłby mówić o prawdziwej wyłączności - takiej, jaką od jakiegoś czas ma Apple. W końcu Fortnite trafił najpierw tylko na iOS.

Powiecie, że w świecie smartfonów Pixelowi jest bliżej do iPhona i ja się z tym w pełni zgadzam. Pierwszy dostaje aktualizacje, działa tak, jak powinien działać każdy Android. Ale to nie na nim koncern odpowiedzialny za przeglądarkę robi największe pieniądze i nie ma najmniejszych szans na to, by odciął innych producentów od swojego systemu. Zamiast tego śmieje im się w twarz mówiąc “Wasze telefony nigdy nie będą działać na naszym systemie tak dobrze, jak Pixel”. To oczywiście nie fair względem pozostałych, ale niewiele są w stanie z tym tematem zrobić.

Oczywiście wiele osób ma Samsungowi za złe, że faworyzuje swoje smartfony - teraz na przykład mobilni gracze, którzy od dawna czekają na Fortnite - wcześniej osoby, którym podobają się gogle VR lub kamera 360. Ale kogoś takie podejście dziwi? Wejście w świat Samsunga daje dostęp do gadżetów, których inni użytkownicy Androida nie mają - a jeśli mają, to niekoniecznie tej samej jakości. Od lat robi to z powodzeniem amerykańska firma - w tym miesiącu dowiedzieliśmy się, że Apple jest firmą wartą bilion dolarów.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama